Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 11/2005

PiS wydłuża listę spółek, nad którymi jego rząd chciałby sprawować kontrolę


PiS wydłuża listę spółek, nad którymi jego rząd chciałby sprawować kontrolę. Przygotowało listę ponad 100 firm, w których zamierza decydować poprzez określenie minimalnego udziału Skarbu Państwa. Ma to zwiększyć bezpieczeństwo państwa i gospodarki.

PiS podzieliło wybrane spółki na trzy grupy. Pierwsza zawiera 15 firm, w których Skarb Państwa ma mieć 100% udziałów. Są wśród nich: przedsiębiorstwa gier losowych, sieci energetyczne, gazowe, paliwowe i kolejowe, spółki górnictwa węglowego, publiczne media, porty lotnicze oraz Bank Gospodarstwa Krajowego. Druga grupa to 20 spółek z udziałem Skarbu Państwa w wysokości 50% plus 1 akcja. Mogą znaleźć się w niej m.in. PKO BP, PZU, Grupa Lotos, Poczta Polska, BOT, Południowy Koncern Energetyczny, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, Polski Holding Farmaceutyczny. Do trzeciej grupy zaliczone zostaną firmy, które państwo będzie kontrolować poprzez 25% udział w akcjonariacie (plus jedna akcja). Będzie to więc kontrola bierna. Na razie skład tej listy jest najbardziej płynny. Prawdopodobnie będą tam spółki zajmujące się dystrybucją energii. Dla PO cały pomysł jest nie do przyjęcia: - Wpływ państwa na określone spółki poprzez instytucje własności to czysty anachronizm - mówi poseł Adam Szejnfeld. Uważa, że jeśli już kontrolować spółkę, to za pośrednictwem instytucji „regulatora”, jakim może być np. URE czy UOKiK.

Szef URE Leszek Juchniewicz ma zamiar przetrwać rządy nowej koalicji. - Najpierw trzeba mnie odwołać. Żeby to zrobić przed końcem kadencji, trzeba by zmienić Prawo energetyczne - twierdzi Juchniewicz. Krytykuje niektóre pomysły polityków: podejrzewa ich o chęć wstrzymania prywatyzacji, a bezpieczeństwo energetyczne to dla niego hasło zastępcze. Jego zdaniem w pierwszej kolejności nowy rząd powinien zająć się kwestią kontraktów długoterminowych. Bez rozwiązania tego problemu rynek będzie zdeformowany. Cały wolumen energii produkowanej przez elektrownie związane KDT na ten rok wynosi 72 TWh, podczas gdy krajowa konsumpcja to ok. 100 TWh. W przyszłym roku energii z KDT będzie mniej, bo wygasa kontrakt Elektrowni Bełchatów. Zmniejszy się więc także ilość energii z kontraktów, którą muszą kupować zakłady energetyczne, do 33,5 TWh. W 2005 r. spółki dystrybucyjne zobowiązane są kupić ok. 50 TWh w ramach tzw. MIE. Reszta trafiła na wolny rynek. Ceny energii w kontraktach kształtują się na średnim poziomie 160 zł za MWh w okresie ostatnich czterech lat. Cena wolnorynkowa jest o ok. 40 zł niższa. Po drugie, prywatyzacja. Trzeba prywatyzować energetykę, żeby właściciele tych podmiotów mogli konkurować między sobą. Juchniewicz deklaruje się jako przeciwnik konsolidacji pionowej, która - według niego - stała się pretekstem do wstrzymania prywatyzacji. Konsolidacja to hasło zastępcze, podobnie jak bezpieczeństwo energetyczne czy ochrona środowiska. Chodzi o to, żeby nie było prywatyzacji i nie było rynku. Rynek stanowi zagrożenie dla energetyki. Dystrybucja dostarcza dziś energię i świadczy usługę przesyłową. Docelowo ma dostarczać tylko energię. To oznacza, że utraci połowę swoich przychodów.

Ministerstwo Środowiska praktycznie codziennie zmienia tabele, w których przydziela limity na handel emisjami dwutlenku węgla. MŚ chce, aby wytwórcy energii porozumieli się w sprawie limitów emisji CO2, które zmieniły się z początkiem października. Nadal najbardziej poszkodowany będzie koncern BOT, który musiałby dokupować prawa do emisji l mln t CO2. Oznacza to wydatek rzędu 100 mln zł rocznie. Straciłby też ZE PAK (800 tys. t), czyli ok. 80 mln zł, natomiast relatywnie dużo, jak na swoje moce produkcyjne, zyskałaby Elektrownia Połaniec (1,26 mln t, czyli ok. 126 mln zł). Ciągle jednak nadal nie funkcjonują inne niezbędne regulacje, które mają organizować handel emisjami. Zdaniem specjalistów z branży, nadal także nie ma decyzji, jak podatkowo kwalifikować handel prawami do emisji. Co więcej, wciąż nie ma formalnych pozwoleń na przyznanie praw do handlu emisjami, nie ma też krajowego rejestru uprawnień, nie wiadomo, jak monitorować wielkość emisji. Zdaniem Jerzego Łaskawca, prezesa BOT, ustalenie nominalnej liczby pozwoleń na emisję C02 powinno nastąpić dopiero po przyjęciu dokumentów regulujących handel emisjami. - Zatwierdzenie tego teraz może mieć bardzo poważne skutki gospodarcze - mówi Łaskawiec.

Jacek Piechota, ustępujący minister gospodarki, poparł prywatyzację Zespołu Elektrowni Dolna Odra. Na przychody z prywatyzacji ZEDO bardzo liczy minister skarbu, Jacek Socha. Według szacunków, resort może uzyskać ze sprzedaży podszczecińskich elektrowni nawet ponad l mld zł. Zmianie właściciela sprzeciwiają się jednak pracownicy i reprezentujący ich związkowcy z trzech elektrowni, które wchodzą w skład ZEDO. Obawiają się redukcji zatrudnienia, które wynosi 2,5 tys. osób. Dlatego w proteście przeciwko prywatyzacji oflagowali wszystkie budynki i rozwiesili transparenty. Także minister Piechota przyznał, że wejście inwestora może oznaczać zwolnienia. - W całej energetyce jest nadmierne zatrudnienie - wyjaśnił.

Po dopłaty z tytułu upraw energetycznych zgłosiło się pięć razy więcej rolników niż przewidziało Ministerstwo Rolnictwa, ale na razie biomasy na rynku brakuje. Elektrownia Opole założyła w ubiegłym roku własną plantację wierzby, bo nie znalazła rolników zainteresowanych podpisaniem umów kontraktacyjnych. Podobne przedsięwzięcie rozpoczął Zespół Elektrowni Ostrołęka. Robert Grela, wiceprezes Elektrowni Połaniec zadeklarował chęć stworzenia sieci plantacji wierzby energetycznej. Połaniec jest nawet zainteresowany współfinansowaniem maszyn dla rolników. - Jesteśmy w stanie przyjąć każdą ilość materiału, ale jeśli przekonamy się, że w biomasie nie ma śladu metali ciężkich - powiedział. Połaniec, podobnie jak inne duże elektrownie, chce podpisywać umowy z dużymi producentami wierzby, np. grupami producenckimi bądź spółdzielniami. Na razie spala drewno. Najwięcej upraw energetycznych jest w województwie wielkopolskim. Tu rolnicy zgłosili ich 1,2 tys. ha. W Małopolsce zaledwie 14 osób ubiega się o dotacje do plantacji obejmujących 60 ha. Wierzbę dostarczają m.in. do Elektrowni Stalowa Wola, która rocznie spala 25 tys. t biomasy. Firma inwestuje w nową instalację, która za rok umożliwi spalanie 170 tys. t biomasy. - Ilość drewna jest ograniczona, a produkcję energii odnawialnej trzeba będzie zwiększać. Po 2007 r. każda elektrownia będzie zmuszona wykorzystywać biomasę - przewiduje Stanisław Urbański z Południowego Koncernu Energetycznego. Koncern, by wywiązać się z wymogu produkcji energii odnawialnej, musi obecnie rocznie spalać 70 tys. t biomasy. Za dwa lata ta ilość musi wzrosnąć do 500 tys. t.

Południowy Koncern Energetyczny, jak poinformował, nie podniesie tej zimy cen na energię cieplną. „Aktualne taryfy na ciepło będą obowiązywać do końca kwietnia 2006 r. i nie zmieniły się od poprzedniego sezonu ciepłowniczego” – napisano w komunikacie. PKE zaznacza jednak, że – poza klientami, którzy kupują ciepło bezpośrednio w zakładach PKE – o wielkości rachunków za ogrzewanie zadecydują dystrybutorzy, którzy dostarczają ciepło do przedsiębiorstw i mieszkań. Energię cieplną produkuje i sprzedaje wszystkie osiem zakładów należących do PKE. W 2004 r. PKE sprzedał 10,85 mln GJ ciepła, co dało to firmie 16% udziału w lokalnym rynku województwa śląskiego. Koncern wypracował 230,3 mln zł zysku netto w pierwszym półroczu 2005 r., o 24,6 mln zł więcej niż rok wcześniej. W 2004 r. zysk netto spółki osiągnął 297,2 mln zł i był wyższy niż w 2003 r., kiedy wyniósł 83,4 mln zł. Według planów spółki, w całym 2005 r. zysku netto PKE ma wynieść 250 mln zł. PKE jest drugim pod względem potencjału produkcyjnego wytwórcą energii elektrycznej w Polsce. Zainstalowana moc elektryczna wynosi 4952,7 MW, a cieplna – 2399,7 MW. Firma dysponuje 14%udziałem w krajowej mocy zainstalowanej elektrycznej. W 2004 r. wyprodukowała 19.466.941 MWh energii elektrycznej i 11.526.269 GJ ciepła.

Na sprzedaży w ofercie publicznej 900 mln nowych akcji PGNiG zarobiło 2 mld 682 mln zł. Pieniądze wpłynęły na konto spółki w dwóch ratach 16 i 19 września i zostały ulokowane na koncie powierniczym (typu escrew) w jednym banku (nazwy nie podano). PGNiG poinformowało, że warunki lokaty były negocjowane z bankiem, ale szczegółów nie ujawniono. Wiadomo tylko, że PGNiG korzysta już z pieniędzy od inwestorów. Codziennie pobierane są odsetki od ulokowanych środków. Ten stan rzeczy będzie trwał do zarejestrowania akcji przez sąd. Według PGNiG został już przygotowany plan zagospodarowania wpływów ze sprzedaży akcji po ich zarejestrowaniu. Szykując się do oferty publicznej PGNiG zapowiadało, że ze sprzedaży swoich nowych akcji chce uzyskać co najmniej 1,5 mld zł. Z tej kwoty do 43% planowano przeznaczyć na poszukiwania i wydobycie ropy naftowej i gazu, do 25% na przesył i magazynowanie gazu, do 22% na dystrybucję gazu, a 1/10 - na wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła. Zarząd PGNiG deklarował, że zachowa te proporcje wydatków na inwestycje, nawet kiedy okazało się, że wpływy z emisji akcji będą prawie dwa razy większe niż pierwotnie oczekiwano. Według prospektu PGNiG, zarząd koncernu może jednak zmieniać przeznaczenie pieniędzy z emisji, jeśli „zaistnieją okoliczności” uniemożliwiające realizację planowanych inwestycji. Taka zmiana nie wymaga zgody ani nawet zaopiniowania przez radę nadzorczą PGNiG.

Zarząd PGNiG ogłosił przetarg dotyczący sporządzenia studium wykonalności projektu terminalu LNG. To projekt o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, gdyż pozwoli uniezależnić Polskę od dostaw gazu z Rosji. Tym bardziej że cena LNG w Europie waha się od 117 do 146 USD za 1000 m sześc., podczas gdy cena gazu importowanego przez Polskę z Rosji wynosi 200 USD za 1000 m sześc. PGNiG chce skompletować grono 10 oferentów, z którego wyłoni wykonawcę analiz projektu. Muszą oni mieć doświadczenie dotyczące badania projektów terminali LNG oraz zdolność kredytową nie mniejszą niż 8 mln zł i przychody nie mniejsze niż 8 mln zł w ciągu ostatnich trzech lat. Warunków postawionych oferentom jest znacznie więcej. Studium wykonalności terminalu powinno być gotowe w III lub IV kw. 2006 r. PGNiG zakłada, że budowa terminalu LNG może pochłonąć od 200 do 600 mln euro. Do tego należy dodać wydatki na rozbudowę infrastruktury gazowej. Ostateczny koszt inwestycji uzależniony jest m.in. także od rodzaju technologii oraz ilości gazu, jakie będzie przyjmował terminal. Terminal umożliwi dostawy do Polski od 3 do 5 mld m sześc. gazu rocznie. Ma powstać w 2010 r. PGNiG prowadzi już rozmowy z potencjalnymi dostawcami LNG do Polski. Współpracą zainteresowany jest PERN Przyjaźń oraz Gaz de France.

Akcjonariusze BOT Kopalnia Węgla Brunatnego (KWB) Bełchatów przyjęli uchwałę w sprawie programu dotyczącego odbudowy kapitałów własnych kopalni. Zgodnie z jego założeniami, do 2032 r. na zagospodarowanie pokopalnianych terenów KWB ma zebrać 7 mld zł. Właściciele zaakceptowali konieczność stworzenia funduszu na likwidację i zagospodarowanie wyrobisk. Ma to zapewnić długoterminowe porozumienie dotyczące współpracy z Elektrownią Bełchatów, a także program cięcia kosztów wewnętrznych w spółce. Ustawa nakazująca tworzenie tego typu rezerwy istnieje od 1994 r. KWB Bełchatów nie dokonywała jednak odpisu. Na razie na koncie ma ok. 800 mln zł. Na to przeznaczono ponad 100 mln zł zysku z 2004 r. W przyszłości na miejscu bełchatowskiej kopalni powstaną dwa akweny. Po odkrywce Bełchatów – jezioro o powierzchni ponad 2 tys. ha i ok. 100 m głębokości oraz pod Szczercowem, odpowiednio 1,8 tys. ha i 70 m. Kolejnym założeniem programu jest doprowadzenie do godziwej wyceny spółki. Obecnie wynosi ona 1,14 mld zł. To zaszłości z lat 90., kiedy celowo zaniżano wartość kopalni, chcąc ją sprzedać jako 27 spółek. Wycena nie uwzględniała m.in. wartości węgla, jakim dysponuje kopalnia, koncesji na wydobycie, a także wielu maszyn. Nowa wstępna wycena spółki, bez uwzględnienia wartości węgla, wynosi 2,7 mld zł.

Oferty publiczne spółki energetycznej Enea SA i Elektrowni Kozienice SA nie zostaną zrealizowane w listopadowych terminach, wynika z wypowiedzi ministra skarbu Jacka Sochy. Nie podał on jednak żadnych szczegółów zaznaczając, że ostateczne decyzje będą należały do nowego ministra. Prospekty firm przewidują, że zapisy na akcje Kozienic mają się odbyć 7-18 listopada, a na akcje Enei – 14-22 listopada. Akcje obu spółek zostały dopuszczone do publicznego obrotu przed końcem czerwca, a złożone przez nich prospekty umożliwiają przeprowadzenie ofert tylko do końca 2005 r., chyba że zostaną uzupełnione nowymi sprawozdaniami finansowymi. Jeśli tak się stanie, oferty będą mogły się odbyć do końca kwietnia bez konieczności sporządzania nowych prospektów. Z wcześniejszych ustaleń wynikało, że prawdopodobnym terminem przeprowadzenia oferty publicznej Elektrowni Kozienice, jeśli będzie przyzwolenie polityczne na tę prywatyzację, jest styczeń lub luty 2006 r., natomiast akcje Enei byłyby sprzedawane później.

Transakcja sprzedaży Zespołu Elektrowni Dolna Odra SA może być zrealizowana - przez nowego ministra skarbu – jeszcze w tym roku, co pozwoli uzyskać zaplanowane w budżecie na 2005 r. przychody prywatyzacyjne, uważa minister skarbu Jacek Socha. - ZEDO będzie gotowy do sprzedaży na koniec listopada, początek grudnia – powiedział Socha. Na początku września Ministerstwo Skarbu Państwa dopuściło do równoległych rokowań w spraw prywatyzacji Zespołu Elektrowni Dolna Odra SA trzy podmioty: Elektrownię Połaniec z grupy Electrabel, hiszpański koncern Endesa i włoski Enel. Wartość transakcji przekracza 1 mld zł. MSP zaprosiło chętnych do rokowań w sprawie zakupu nie mniej niż 920 tys. akcji, czyli 10% kapitału ZEDO w połowie lutego. ZE Dolna Odra dysponuje mocą elektryczną 1960 MWe i mocą cieplną 750 MWt. Zysk netto spółki w pierwszym półroczu 2005 r. wyniósł 20,9 mln zł przy 571,1 mln zł przychodów ze sprzedaży. Zatrudnienie w firmie wynosi ok. 2700 osób.

Przychody brutto z prywatyzacji w ciągu dziewięciu miesięcy br. wyniosły 2307 mln zł, czyli stanowiły 40,7% rocznego planu. W tym czasie do budżetu trafiło natomiast 1696 mln zł, czyli ponad 38% planowanej na 2005 r. kwoty. Plan MSP na 2005 r., zapisany w ustawie budżetowej, przewiduje uzyskanie z prywatyzacji 5668 mln zł brutto, z czego do budżetu państwa ma trafić 4439 mln zł. Resort skarbu szacował w lipcu, że przychody brutto z prywatyzacji w 2005 r. wyniosą 4,6 mld zł, czyli o 1,1 mld zł mniej niż zakłada ustawa budżetowa. Otrzymane ze spółek dywidendy, które mają wynieść ponad 1,9 mld zł, czyli o 1,4 mld zł więcej niż planowano, pozwolą jednak na zasilenie budżetu zgodnie z planem.

Komisja przetargowa dokonała otwarcia ofert złożonych w przetargu nieograniczonym na wybór doradcy Ministerstwa Skarbu Państwa w procesie prywatyzacji Elektrociepłownia Tychy SA. Wśród firm, które chcą doradzać Ministerstwu w procesie prywatyzacji EC Tychy są: Doradztwo Gospodarcze DGA, Konsorcjum firm: Beskidzki Dom Maklerski oraz Biuro Studiów, Projektów i Realizacji „Energoprojekt – Katowice”, ABC CONSULTING, BAA Polska, BRE Corporate Finance oraz A & E Consult. EC Tychy zaopatruje w energię Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny (GZE), 130 tys. mieszkańców Tychów oraz firmy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (KSSE). 23 września br. sąd oddalił wniosek zarządu o ogłoszenie upadłości z układem. W tej sytuacji związki zawodowe funkcjonujące w EC Tychy SA zwróciły się 26 września do premiera Marka Belki z prośbą o pomoc w rozwiązaniu trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się zakład.

Z liczników przedpłatowych korzysta już 4 tys. klientów Łódzkiego Zakładu Energetycznego. Instalowane są od 1997 r. Największą część użytkowników liczników przedpłatowych stanowią osoby, które nielegalnie pobierały energię elektryczną lub zalegały z opłatami. Jednak według przedstawicieli ŁZE, aż 20% stanowią osoby, chcące racjonalnie planować wydatki czy właścicieli działek letniskowych, gdzie zużycie prądu jest w skali roku minimalne.

1 września 2005 r. URE udzielił spółce ELNORD koncesji na prowadzenie działalności gospodarczej w zakresie obrotu gazem ziemnym z zagranicą oraz koncesji na obrót paliwami gazowymi. Spółka z Gdańska otrzymała tym samym prawo do handlu gazem przez co najmniej 10 najbliższych lat. ELNORD jest już doświadczonym graczem na rynku energetycznym. Spółka od siedmiu lat zajmuje się obrotem energią elektryczną, a także usługami związanymi z pośrednictwem w jej sprzedaży. Marka spółki ELNORD jest rozpoznawana już nie tylko w Polsce, ale i na rynkach zagranicznych, na które firma wkroczyła w maju 2004 r.

Jak poinformował minister gospodarki Jacek Piechota, dotychczas nikt nie informował strony polskiej o tym, że gazociąg północny miałby mieć odgałęzienie do Polski. Jego zdaniem ta wiadomość to raczej polityczna deklaracja, która nic nie zmienia w stanowisku Polski. - W żaden sposób nie zmienia to naszej oceny tego projektu, jako nieuzasadnionego ekonomicznie, trudniejszego i kosztowniejszego w realizacji niż Jamał II czy Amber. - zaznaczył. Według Piechoty, trudno „gdybać”, jak postąpi teraz strona rosyjska. Zaznaczył, że jeżeli Gazprom stać na budowę kosztowniejszego gazociągu północnego, to jest to decyzja Gazpromu. Trudno sobie wyobrazić natomiast, aby w tego rodzaju projekcie uczestniczyło PGNiG, które musi kierować się rachunkiem ekonomicznym. Stały przedstawiciel Rosji przy Unii Europejskiej Władimir Czyżow ujawnił, że projekt budowy gazociągu północnego, który ma bezpośrednio - przez Morze Bałtyckie - połączyć Rosję z Niemcami, przewiduje budowę odgałęzienia do Polski. - Zakrojone na wielką skalę plany Gazpromu w kolejnym stadium tego projektu przewidują budowę odgałęzień w różne strony - nawiasem mówiąc, również do Polski - do Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii i nawet Irlandii.

PGNiG nie poprawi rekordowego wyniku wypracowanego w 2004 r., czyli 1,11 mld zł skonsolidowanego zysku netto. Spółka zapowiedziała, że na koniec br. najwyżej wyrówna ubiegłoroczny rezultat. Szczegółowych prognoz nie podała. Rynek nie był tym zaskoczony, ale kurs spadł. Zarząd PGNiG uzyskał 12 września zgodę prezesa URE na podwyższenie taryfy o 7,5% od 1 października 2005 r. Jednocześnie jednak firma uprzedziła, że planowana podwyżka cen może nie zrekompensować wzrostu kosztów importu gazu. Ta zapowiedź nie była niespodzianką dla rynku. Wcześniej było wiadomo, że o poprawę wyników z poprzedniego roku będzie trudno. Cena akcji trzyma się w okolicy 4 zł, choć przedstawiciele PiS po wygranych wyborach podtrzymali zamiar przejęcia przez państwo aktywów przesyłowych spółki. Po dwóch kwartałach niedawny debiutant wypracował na czysto 470,3 mln zł wobec 413 mln zł w tym samym okresie ub.r.

Agencja Fitch zmieniła perspektywę ratingu spółki BOT Elektrownia Turów z negatywnej na neutralną. Zmiana oceny siły finansowej elektrowni odzwierciedla brak postępu w pracach rządu, zmierzających do rozwiązania istniejących kontraktów długoterminowych (KDT) w energetyce. Fitch spodziewa się, że minie kilka miesięcy zanim nowy rząd zajmie się kwestią rozwiązania KDT-ów. Uważa, że będzie w stanie bardziej precyzyjnie oszacować wpływ likwidacji kontraktów na rating w momencie przyjęcia ustawy rozwiązującej KDT-y przez polski parlament oraz przez Komisję Europejską. Przypuszczalnie nie nastąpi to wcześniej niż przed końcem l poł. 2006 r.

Polish Energy Partners rozpocznie budowę elektrowni wiatrowej o mocy 22 MW prawdopodobnie na początku listopada. Następne dwie inwestycje ruszą w przyszłym roku. Kiedy PEP zrealizuje swoje inwestycje, może mieć jedną trzecią rynku elektrowni wiatrowych w Polsce. PEP podpisuje ostatnie kontrakty związane z budową elektrowni wiatrowej o mocy 22 MW. Spółka nie ujawnia ani miejsca inwestycji, ani wykonawców. Z nieoficjalnych informacji wynika, że farma wiatrowa powstanie w Pucku, a wykonawcą robót będzie prawdopodobnie duńska spółka Vestas. Duńczycy, którzy specjalizują się w technologii dla tego typu elektrowni, realizowali wszystkie większe inwestycje w wiatr w Polsce w ostatnich latach, np. Barzowice i Cisowo. Inwestycja PEP miała ruszyć we wrześniu. Dwumiesięczne opóźnienie nie zagraża jednak uruchomieniu elektrowni w planowanym na wrzesień przyszłego roku terminie. - Realizacja dobrze przygotowanego projektu średniej wielkości (a takim jest farma PEP) zajmuje ok. 6-8 miesięcy – mówi Krzysztof Prasałek ze spółki EPA, która przygotowywała projekt PEP. Firma ma zapewniony zbyt na energię, która będzie wytwarzana w Pucku. Odbiorcą będzie spółka Polenergia, która parafowała 15-letni kontrakt o wartości ok. 140 mln zł. Wartość inwestycji w Pucku ocenia się na 105 mln, z czego według wcześniejszych zapowiedzi PEP miał wyłożyć 26 mln zł. Pozostałe środki planowano pozyskać z zewnątrz, m.in. z EkoFunduszu. Oprócz farmy w Pucku, PEP planuje rozpocząć w przyszłym roku dwie inne inwestycje w energetykę wiatrową w Polsce. Moc wszystkich projektowanych elektrowni wiatrowych PEP wyniesie 111 MW, co mogłoby dać firmie jedną trzecią rynku. Wszystkie farmy w kraju osiągają obecnie moc 57 MW. Wkrótce ma być oddane kolejne 50 MW w parku wiatrowym w Tymieniu, które buduje spółka EEZ. Trzy największe elektrownie wiatrowe Barzowice, Cisowo i Wolin dysponują 53 MW. Grupa PEP po I półroczu wypracowała 6,9 mln zł zysku netto, na koniec roku prognozuje 9 mln zł. W ubiegłym roku zarobiła 8,6 mln zł netto.

Związkowcy PGNiG byli najgłośniejszym sojusznikiem zarządu PGNiG w staraniach o wprowadzenie spółki na giełdę we wrześniu tego roku. Wydawało się, że ten sojusz z zarządem część związkowców chce wykorzystać. Wskazywały na to wydarzenia w oddziale PGNiG Krio-Odolanów. Krio to zakład o strategicznym znaczeniu nie tylko dla PGNiG. Z zaazotowanego gazu z polskich złóż wytwarza się tu gaz wysokometanowy. Zakład w Odolanowie jest jedynym w Europie producentem ciekłego helu. Związkowcy „Solidarności” Krio-Odolanów domagali się odwołania Jana Rudnickiego, który jest dyrektorem oddziału od 12 lat. Zarzucali Rudnickiemu, że źle traktuje załogę, zastrasza ludzi, nie dba o bezpieczeństwo pracy. Zarzutów związkowców „S” nie potwierdziły ani kontrole z centrali PGNiG, ani Państwowej Inspekcji Pracy. PGNiG także nie miało zastrzeżeń do wyników Krio kierowanego przez Rudnickiego. Mimo to związkowcy byli blisko sukcesu. Po wielkiej pikiecie pod Ministerstwem Skarbu w połowie roku usłyszeli od zarządu spółki zapewnienie, że nielubiany menedżer zostanie odwołany do Warszawy. Na jego miejsce miał przyjść menedżer wskazywany przez związkowców. Tymczasem nielubiany menedżer zachorował i nie można go było odwołać. Związkowcy nie zrezygnowali. Zarząd PGNiG zdecydował się na zaskakujące wyjście. Na wicedyrektora Krio-Odolanów powołał Józefa Wołoszczuka, dyrektora zakładu gazowniczego w Kaliszu. Józef Wołoszczuk to jedna z osób wskazywanych przez „S” Odolanowa na nowego szefa tego zakładu. Rzecznik PGNiG twierdzi zaś, że tę osobę wybrano spośród kilku kandydatów w wyniku postępowania przeprowadzonego przez departament zarządzania personelem PGNiG. Pracę w Krio ma podjąć na podstawie umowy na pół roku i w tym czasie będzie urlopowany z zakładu w Kaliszu. Rzecznik PGNiG Małgorzata Przybylska twierdzi, że „bezpośrednim” powodem takiego rozwiązania jest przedłużająca się choroba dyrektora Krio.

Harmonizacja polskich przepisów z dyrektywą energetyczną będzie niosła ze sobą zmiany w opodatkowaniu energii elektrycznej. W Ministerstwie Finansów powstaje projekt zmian w ustawie o podatku akcyzowym. Zmiany przepisów spowodują, że akcyzę będą rozliczać podmioty dokonujące sprzedaży energii elektrycznej do ostatecznego nabywcy, a nie - jak obecnie - producenci energii. Ponadto podatnikami akcyzy będą podmioty produkujące energię na potrzeby własne oraz na potrzeby prowadzonej działalności.

Wodór jest paliwem przyszłości – mówi o projekcie budowy doświadczalnej fabryki produkującej wodór prof. Jerzy Buzek, były premier. Wodór nie istnieje w postaci wolnej w przyrodzie. Trzeba go wyprodukować z innego paliwa: z węgla, ropy naftowej, energii atomowej. - Mówienie o zagrożeniach ekologicznych w kontekście tej doświadczalnej fabryki jest nieporozumieniem. Ona służyć będzie wypracowaniu bezpiecznego dla środowiska sposobu wykorzystania węgla – dodaje Buzek. Według byłego premiera, jeżeli nie ograniczymy emisji dwutlenku węgla do atmosfery, to nasze elektrownie nie mogły spalać węgla. Wtedy spadnie jego wydobycie, ponieważ nie będzie na niego zapotrzebowania. Projekt opiera się o trzy filary. Pierwszym są instytucje badawcze: Politechnika Śląska, Główny Instytut Górnictwa w Katowicach oraz Instytut Inżynierii Chemicznej W Gliwicach. Drugi filar stanowią władze samorządowe sześciu gmin górniczych: Jaworzna, Katowic, Gliwic, Jastrzębia Zdroju, Rybnika i Tychów. Trzeci filar to przemysł, czyli: Południowy Koncern Energetyczny, Jastrzębska Spółka Węglowa, Kompania Węglowa, Katowicki Holding Węglowy i dwie elektrownie. Zdaniem prof. Buzka taki sojusz jest w stanie dopracować się bezpiecznych technologii, które w prąd będą zamieniały nie tak jak obecnie 35% energii zawartej w węglu, lecz co najmniej 55%.

Systemy energetyczne Polski i Litwy będą połączone. Litwa zwiększy dzięki temu swoje bezpieczeństwo energetyczne, Polska może zarobić na sprzedaży energii. Połączenie naszych systemów jest szczególnie ważne dla Litwy, bo do 2009 r. ma ona wyłączyć drugi blok swojej elektrowni atomowej. Byłaby wówczas zmuszona importować energię elektryczną z Rosji. Ostateczna decyzja o budowie połączenia wartego 260-300 mln euro zapadnie po zatwierdzeniu budżetu UE na lata 2007-2013.

12 października 2005 r. Elektrownia Kozienice SA podpisała umowę na sprzedaż energii elektrycznej z ENION SA o szacunkowej wartości 229 mln zł. Umowa została zawarta na czas określony - od 1 stycznia 2006 r. do 31 grudnia 2006 r. W umowie znalazło się postanowienie, że w przypadku gdy jedna ze stron - poprzez nieprawidłowe zgłoszenie grafiku godzinowego do Operatora Systemu Przesyłowego - doprowadzi do odchylenia pomiędzy ilością energii elektrycznej uzgodnioną przez strony w grafiku dostaw, a ilością energii elektrycznej przyjętą do realizacji przez Operatora Systemu Przesyłowego, winna jest zapłacić drugiej stronie rekompensatę obliczoną zgodnie z postanowieniami umowy.

EDF zaoferował swoje akcje pracownikom polskich spółek grupy. Wygląda na to, że jednak pozostanie w Polsce. Francuski gigant energetyczny, który jeszcze przed końcem roku ma przeprowadzić ofertę publiczną, zaoferował swoje akcje pracownikom polskich spółek, w których pośrednio lub bezpośrednio ma większościowy udział. To oznacza, że oferta obejmie Elektrownię Rybnik, elektrociepłownie z Krakowa i Gdańska oraz ich spółki zależne. Łącznie do udziału w ofercie uprawnionych jest ok. 3,7 tys. pracowników grupy EDF w Polsce. Obok Wielkiej Brytanii i Węgier jesteśmy krajem, w którym załogi dostaną szansę objęcia akcji EDF z takimi samymi preferencjami, jak we Francji - podkreśla Hanna Kurzydym, rzeczniczka EDF Polska. Pracownikom zostanie zaproponowany zakup akcji w ofercie publicznej w ramach specjalnej transzy z 20% dyskontem. Przewidziana jest także pula darmowych akcji, większa dla tych, którzy kupią mniej. Mimo to, zdaniem Jerzego Chachuły, prezesa Elektrowni Rybnik, udział w programie nie będzie powszechny: - W Polsce pracownicy przyzwyczaili się do darmowych akcji, a objęcie akcji EDF wymaga zaangażowania własnych pieniędzy. Choć koncern zaproponował im rozwiązania ograniczające ryzyko, a spółki załatwią za nich wszystkie formalności, grono chętnych będzie raczej ograniczone. Zdaniem rzeczniczki EDF Polska, oferta skierowana do pracowników krajowych spółek to najlepszy dowód, że francuski koncern zamierza pozostać w Polsce.

Jeszcze w tym roku nowy rząd przygotuje poprawki do strategii dla energetyki. Mają one być korzystne dla klientów. Paweł Poncyliusz z PiS stwierdził, że dotychczas politycy bardziej reprezentowali interesy branży niż klientów i czas to zmienić. Paweł Poncyliusz mówił również na temat koncepcji rozwiązania KDT. Jedna z nich zakłada, iż najwięksi wytwórcy, czyli grupa BOT i Południowy Koncern Energetyczny zrezygnują w kontraktów w zamian za przejęcie udziałów w grupach dystrybucyjnych. Jednocześnie jednak poseł wyraził wątpliwości, czy taka konsolidacja sprawi, że klienci będą mogli liczyć na tańszą energię. Poseł Poncyliusz odnosząc się do przygotowanej przez obecny rząd koncepcji likwidacji KDT powiedział, że PIS nie chce godzić się na to, by każdy odbiorca energii dopłacał przez kilkanaście lat do likwidowanych kontraktów i dlatego trzeba znaleźć inny sposób. Poseł chce również, by przyszły minister gospodarki przygotował nowe rozporządzenie, dzięki któremu klienci chętniej będą korzystać z prawa wyboru dostawcy. Poncyliusz powiedział, że obecne przepisy są takie, że to firmy dystrybucyjne ustalają zasady, na jakich klient może kupić energię od konkurencyjnego dostawcy, a za specjalny licznik, dokładnie określający zużycie energii, trzeba zapłacić ok. 20 tys. zł.

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska SA został dopuszczony, jako drugi dom maklerski, do działania na Rynku Praw Majątkowych wynikających ze świadectw pochodzenia dla energii z OZE, organizowanym przez Towarową Giełdę Energii SA. - To nie ostatni dom maklerski, który będzie działał na Rynku Praw Majątkowych - informuje Grzegorz Onichimowski, prezes Giełdy. Na jego biurko dotarł kolejny wniosek. Domy maklerskie, zgodnie z ustawą o giełdach towarowych z 26 października 2000 r., będą reprezentować w transakcjach giełdowych podmioty, które nie są członkami Giełdy, a które będą chciały uczestniczyć w obrocie Prawami Majątkowymi. To przede wszystkim wytwórcy energii OZE oraz tzw. podmioty zobowiązane do nabycia PM i przedłożenia świadectw pochodzenia Prezesowi URE do umorzenia.

W energetyce, chociaż nie ma formalnych barier, liberalizacja rynku widoczna jest tylko na papierze. Prawo wyboru dostawcy energii elektrycznej, które od połowy ub.r. mają wszystkie firmy, w praktyce jest przez nie niemal niewykorzystywane. Z danych PricewaterhouseCoopers wynika, że w 2004 r. uprawnienia te wykorzystało tylko 78 spośród 1700 tysięcy istniejących firm. Eksperci uważają, że to z powodu barier, jakie stosują spółki dystrybucyjne. Od połowy 2007 r. dostawcę będą mogły wybierać także osoby indywidualne. Grzegorz Górski, prezes Electrabel Polska, powiedział, że tak jak w przypadku firm, gospodarstwa domowe niechętnie będą decydowały się na ten krok. - Doświadczenia krajów zachodnich wskazują, że najwyżej 5-10% odbiorców w tej grupie rezygnuje z dotychczasowych dostawców i wybiera innych – mówi Górski.

Czy Radpec będzie produkował do spółki z Amerykanami energię ze śmieci? Od kilku miesięcy trwają na ten temat rozmowy. O kogeneracji mówi się w Radomiu nie od dzisiaj. Takie połączenie pozwala na bardziej efektywne wykorzystanie źródeł ciepła, a co za tym idzie poprawę rentowności całej firmy. Radpec musi wybudować takie źródło, które pracowałoby tylko latem, co pozwoliłoby na całkowite wyłącznie w tym czasie ciepłowni na północy i południu miasta. Jako opał posłużyłyby odpady komunalne, a ściślej ich część zwana frakcją energetyczną, wyselekcjonowana w nieistniejącym jeszcze zakładzie utylizacji na Wincentowie. - Wolimy to spalić niż szukać odbiorcy, czy też płacić marszałkowi kary za składowanie - argumentuje wiceprezydent Józef Nita. Do spalarni trafiałyby jednak nie tylko śmieci, ale także osad gromadzony w oczyszczalni ścieków w Lesiowie. Pojawił się już nawet zainteresowany wytwarzaniem energii ze śmieci w Radomiu. Mowa o amerykańskiej firmie BASIC Envirotech, która podobno jeszcze w wakacje przedstawiła modułowy system przetwarzania odpadów na energię. - Amerykanie twierdzą, że mają nowoczesną technologię, ale nie stać na nią ani Radpecu, ani miasta - przyznaje Nita. Remedium na to miałoby być powołanie spółki, do której komunalny producent ciepła wniósłby tereny po EC i infrastrukturę cieplną, niewykluczone że włącznie z nieużytkowanym obecnie potężnym kotłem WP-140. Z kolei Amerykanie ze swej strony przekazaliby technologię i kapitał niezbędny do jej zastosowania. - Na razie mówimy jedynie o intencjach, a nie o faktach - zastrzega Nita.

Ministerstwo Infrastruktury oraz były szef resortu łączności Tomasz Szyszko nie będą przepraszać EuRoPol Gazu. Spółka przegrała w sądzie proces o ochronę dóbr osobistych. To pokłosie publikacji „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej” z 2000 i 2001 r. o budowie światłowodu wzdłuż linii gazociągu jamalskiego. Sąd w części dotyczącej zadośćuczynienia umorzył sprawę, bo EuRoPol Gaz zrezygnował z roszczeń finansowych, a w pozostałej oddalił pozew. Jesienią 2000 r. „Gazeta” ujawniła, że wzdłuż nitki gazowej powstaje komercyjny światłowód z Moskwy do Berlina. Eksploatacją komercyjnych włókien kabla miała się zajmować spółka PolGaz Telekom. W mediach rozpętała się burza. Minister łączności powołał specjalny zespół, który miał zbadać zgodność z prawem tej inwestycji (uznał, że dzierżawa 16 nitek światłowodu nie była zgodna z polsko-rosyjskim porozumieniem o budowie gazociągu). Niektóre publikacje odwoływały się do treści poufnego listu Tomasza Szyszki do ówczesnego min. spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego. Szyszko ostrzegał w nim, że „kabel może stanowić poważne zagrożenie bezpieczeństwa państwa”. I zapowiadał: „Nie dopuszczę do obchodzenia prawa przez EuRoPol Gaz i jego spółkę zależną PolGaz Telekom”. EuRoPol Gaz odpowiedział pozwem o naruszenie dobrego imienia i wizerunku firmy. Sędzia Edyta Mroczek, oddalając pozew, podkreślała, że minister działał w ramach uprawnień, mógł informować szefa MSZ nawet o „hipotetycznych nieprawidłowościach”, a poza tym list nie był przeznaczony do publikacji. Werdykt zapadł po czterech latach od złożenia pozwu.

W ciągu trzech lat największa PGNIG zamierza przeznaczyć na inwestycje ponad 8,7 mld zł z tego 1,68 mld zł na zwiększenie eksploatacji gazu z krajowych złóż. Dzięki temu w ciągu 25 lat dostarczy dodatkowo ok. 30 mld m sześc. gazu z własnych zasobów. Największe wydatki wiążą się z budową kopalni w rejonie złoża Lubiatów - Międzychód - Grotów, potrzeba ponad 500 mln zł. PGNiG ogłosi przetarg na jej realizację. Z krajowych złóż pochodzi rocznie ok. 4,3 mld m sześc. gazu. Spółka chce, by w 2008 r. było to 5,5 mld m sześc. Prezes firmy Marek Kossowski przyznał, iż nawet jeżeli uda się zwiększyć wydobycie, to nie znaczy, że gaz będzie tańszy. Jego zdaniem, jeżeli sytuacja na rynku ropy nadal będzie taka jak obecnie, a gaz z importu będzie coraz droższy, możliwe są podwyżki cen. W tym roku PGNiG przeznaczy na inwestycje 1,76 mld zł. Obecnie trwają negocjacje z władzami spółek dystrybucyjnych ich wydatków na inwestycje. Wstępnie są szacowane na 2,4 mld zł. Spółki, które są własnością PGNiG, potrzebują pieniędzy, by rozbudować własne sieci gazociągów. PGNiG ma w planach także budowę nowych połączeń z zagranicznymi systemami gazociągów oraz rozważa możliwość sprowadzania do kraju gazu skroplonego.

Pięć elektrowni wiatrowych stanie okolicach wsi Roby w Zachodniopomorskim. Radni gminy podjęli uchwałę w sprawie lokalizacji wiatraków w rejonie Bieczyna, ok. 3 km od Robów. Firma PSW z Warszawy zrobiła pomiary i podpisała umowy z okolicznymi rolnikami -właścicielami gruntów, na których staną wiatraki. Rolnicy są zadowoleni z inwestycji, bo przyniesie im ona konkretne przychody z tytułu dzierżawy gruntu, a lokalizacja wiatraków, około kilometra od zabudowań, sprawi, że ich funkcjonowanie nie będzie uciążliwe. Budowa wiatraków opłacalna jest również dla gminy, ze względy na wpływu z tytułu podatku od nieruchomości w wysokości 2% od wartości siłowni. Przyjmując, że koszt jednego wiatraka ok. 7 mln zł, to od każdego z nich do gminy wpływałoby 140 tys. zł rocznie.

Resort środowiska nie widzi szans, by Polska spełniła zapisane w traktacie akcesyjnym do UE normy w zakresie emisji dwutlenku siarki przez duże źródła spalania (objęte tzw. dyrektywą LCP). MŚ przyznaje to otwarcie w projekcie konsultowanego Krajowego Planu Rozdziału Uprawnień do Emisji SO2 (KPRE SO2). Według wyliczeń resortu, realne jest ograniczenie emisji SO2 do 2008 r. do 580 tys. t rocznie z dzisiejszego poziomu 755 tys. t. Gdyby wszystkie źródła miały do tego czasu spełniać tzw. indywidualne standardy emisji, łącznie wyemitowałyby 530 tys. t, jednak i to byłoby więcej niż wskazują przewidziane w traktacie dla Polski cele pośrednie w drodze do ograniczenia emisji SO2 do 300 tys. t rocznie. W myśl traktatowych zapisów w 2008 r. powinniśmy zredukować emisję SO2 do 454 tys. t/rok, w 2010 r. — do 426 tys. (zalecany poziom 400 tys.), a docelowy poziom 300 tys. t powinniśmy osiągnąć już w 2012 r., choć na ten rok UE dopuszcza jeszcze nieco wyższy poziom - 358 tys. t. „W latach 2010 i 2012 osiągnięcie takich limitów jest praktycznie niewykonalne bez dużych konsekwencji gospodarczych, zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego kraju oraz nieplanowanej wcześniej istotnej zmiany strategii paliwowej (w tym potencjalnie możliwego ograniczenia zużycia węgla kamiennego i brunatnego) oraz - ze względu na konieczne zwiększenie zużycia gazu - wzrostu cen energii elektrycznej i ciepła sieciowego” - napisano w projekcie KPRU SO 2.

PGNiG chce zmienić umowy określające warunki dostaw gazu dla największych klientów. Wśród firm, z którymi koncern będzie chciał wynegocjować nowe umowy, są m.in. Zakłady Azotowe Puławy i Zakłady Chemiczne Police. Prezes PGNiG przypomniał, że spółka miała niedawno duże problemy ze ściąganiem należności za gaz od największych firm sektora Wielkiej Syntezy Chemicznej i związku z tym PGNiG będzie oczekiwał od największych odbiorców, aby zagwarantowali płatności za gaz zabezpieczeniami na kapitale lub gwarancjami bankowymi. Prezes Kossowski wyjaśnił również z PGNiG renegocjując kontrakty chce otrzymać większe gwarancje bezpieczeństwa, aby w przypadku pogorszenia się koniunktury na rynkach odbiorców gazu nie przenosiły one swojego ryzyka handlowego na gazową spółkę.

Minister Skarbu Państwa chce odwołać ofertę publiczną akcji dystrybutora energii Enea. Emisję planowano wcześniej na 2. poł. listopada. Minister nie zamierza również zamierza wyznaczać nowych terminów oferty - podała spółka w komunikacie. Środki z emisji nowych akcji przeznaczone miały być na zakup akcji Elektrowni Kozienice bądź innych producentów energii elektrycznej.

Dipol, spółka zależna Polish Energy Partners SA, podpisała umowę z Polenergia SA, na mocy której sprzeda prawa majątkowe do świadectw pochodzenia energii elektrycznej wytworzonej w odnawialnych źródłach za ok. 140 mln zł. Ilość zbywanych przez Dipol Praw ustalana będzie w oparciu o wolumen wyprodukowanej przez Dipol energii odnawialnej. Przewidywana w umowie wysokość wspomnianej produkcji w roku 2006 wynosi 10 tys. MWh, zaś od roku 2007 – 51 tys. MWh rocznie. Umowa obowiązywać ma do 31 grudnia 2021 r.

Kiedy w styczniu 2008 r. zacznie obowiązywać protokół z Kioto, będziemy mieli ok. 100 mln t nadwyżki emisji dwutlenku węgla. Obecnie Ministerstwo Środowiska pracuje nad ustawą o zarządzaniu limitami emisji zanieczyszczeń powietrza, która umożliwi rządowi zarządzanie tą rezerwą. Zdaniem Wojciecha Jaworskiego, dyrektora Departamentu Instrumentów Ochrony Środowiska Polska może bezpiecznie sprzedać roczną emisję rzędu 30 mln t. Przez pierwsze pięć lat obowiązywania Protokołu z Kioto możemy sprzedać 150 mln t dwutlenku węgla, uzyskując 1 - 2 mld USD (cena za tonę 7-15 USD). Zakupem limitów zainteresowane są Japonia, Dania i Holandia, a instytucje i przedsiębiorstwa z tych krajów inwestują w Polsce w przedsięwzięcia ograniczające emisje gazów cieplarnianych. Po 2008 r. w zamian za te inwestycje (jest to tzw. mechanizm wspólnych wdrożeń) będą mogli dostać od polskiego rządu prawa do emisji dwutlenku węgla wynikające z efektów osiągniętych w ramach projektów. Zainteresowanie zagranicznych podmiotów takimi inwestycjami jest duże, brakuje natomiast krajowych partnerów chętnych do uczestniczenia w projektach.

Czeska grupa energetyczna CEZ, której kapitalizacja rynkowa wynosi blisko 360 mld czeskich koron (ok. 47 mld zł), może zadebiutować na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych na początku 2006 r. - Jeżeli CEZ zdecydowałby się na listing swoich akcji za granicą, to pierwszym celem byłaby Warszawa, jeszcze przed Londynem – powiedział prezes spółki Martin Roman. Dodał też, że decyzja może zostać podjęta w ciągu najbliższych tygodni. - Najpierw chcemy odbyć 'road show' z inwestorami, które planujemy wkrótce w Polsce - powiedział. Dyrektor generalny CEZ Polska Kamil Cermak dodał, że celem wejścia na GPW nie jest podwyższenie kapitału spółki, a zaistnienie na polskim rynku kapitałowym. - Chcemy wejść na warszawską giełdę, aby pokazać, jak bardzo jesteśmy zainteresowani długoterminową obecnością w Polsce – powiedział Cermak. CEZ jest na krótkiej liście inwestorów starających się o kupno od Skarbu Państwa pakietu akcji Elektrowni Kozienice i negocjuje z amerykańskim PSEG kupno akcji Elektrociepłowni Elcho. Od dłuższego czasu rozmawia też ze Skarbem Państwa i Elektrimem w sprawie wejścia do Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Spółka nie wyklucza budowy konsorcjum z polskim partnerem w sprawie zakupu Kozienic. Prezes czeskiej spółki powiedział także, że CEZ rozważyłby kupno mniejszościowego pakietu akcji Enei w ofercie publicznej, choć firma uważa, że Enea potrzebuje silnego inwestora i CEZ woli kupno kontrolnego pakietu tej spółki, jeśli pojawi się taka możliwość. Grupa myśli też o wzięciu udziału w kolejnych prywatyzacjach polskiego sektora energetycznego oraz węglowego. Nieoficjalnie wiadomo, że chce złożyć ofertę na kupno akcji Katowickiego Holdingu Węglowego.

Urząd Zamówień Publicznych nakazał spółce Energetyka, należącej do KGHM, unieważnić wart 860 mln zł przetarg na budowę dwóch bloków energetycznych. Tymczasem miedziową firmę gonią terminy - gdy ich nie dotrzyma, będzie musiała płacić PGNiG kary. KGHM jest drugim w Polsce co do wielkości - po PKP - odbiorcą energii elektrycznej. Aby zaoszczędzić, władze koncernu postanowiły, że KGHM sam będzie produkował dla siebie prąd i ciepło. W istniejących już elektrociepłowniach KGHM - w Polkowicach i Żukowicach koło Głogowa - mają powstać dwa bloki parowo-gazowe. Zasilane będą gazem krajowym z należącej do PGNiG kopalni w Kościanie. 1 grudnia 2003 r. Energetyka podpisała z PGNiG umowę. Zgodnie z nią pierwszy blok - w Żukowicach pod Głogowem - ma ruszyć 1 lutego 2008 r. W tym momencie miedziowy koncern musi zacząć odbierać gaz. Gdy nie zdąży, i tak będzie musiał płacić za gaz, a dodatkowo jeszcze kary umowne. Władze Energetyki twierdzą, że budowa zostanie zakończona w terminie i przyniesie koncernowi zyski. Jednak od ponad roku nie są w stanie wybrać firmy, która wybuduje bloki energetyczne. Pierwszy przetarg został ogłoszony w czerwcu 2004 r. - nikt się nie zgłosił. Kolejny przetarg wystartował dopiero przed wakacjami br. Wygrała go kanadyjska firma SNC Lavalin. Jako jedyna spełniała warunki formalne, ale żądała bardzo wysokiej ceny - 1,4 mld zł. Trzeciego przetargu nie było: Energetyka postanowiła wybrać wykonawcę w trybie „zamówienia z wolnej ręki”. Zmniejszono zakres prac i zwiększono wartość zamówienia do 860 mln zł. We wrześniu tym wybrańcem została niemiecka frma Babcock-Hitachi Europe GmbH. Jednak UZP uznał, że nie było podstaw do trybu „z wolnej ręki”, ponieważ stosuje się go tylko w nagłych (losowych) sytuacjach, a Energetyka swoją inwestycję przygotowuje już od dłuższego czasu. Dlatego na początku października zalecił unieważnić przetarg. Energetyka odwołała się od tej decyzji. Jeśli nie przekona Urzędu, Energetyka będzie musiała ogłosić kolejny przetarg. Tymczasem specjaliści z firm zajmujących się inwestycjami energetycznymi twierdzą, że już teraz nierealne jest, aby choć jeden blok był gotowy na czas.

Analitycy ośrodka badawczego Stratford uważają, że Polska i Rosja rozważają projekty mające na celu zmniejszenie wzajemnych zależności w dziedzinie energii, jednak w opinii fachowców dadzą się one urzeczywistnić tylko za bardzo wysoką cenę. Polska importuje z Rosji 40% konsumowanej ropy (260 tys. baryłek dziennie) i 60% gazu (7,3 mld m sześc. rocznie). Natomiast Rosja jest uzależniona od Polski, przez której terytorium dociera tranzytem do Niemiec ok. 15% eksportu rosyjskiego surowca. Zupełne zerwanie więzów w zakresie współpracy energetycznej, przy zachowaniu interesów obu krajów, wymagałoby budowy nowej infrastruktury. Do takich alternatywnych infrastruktur analitycy zaliczają gazociąg północny, którego oficjalnie podawane koszta w wysokości 5 mld USD są - według nich - co najmniej czterokrotnie zaniżone. Według analityków, gazociąg bałtycki jest kosztowym projektem politycznym i zostanie sfinalizowany tylko wtedy, jeśli Rosja pokryje rachunek za jego budowę, czego nie wykluczają. Dla Polski Stratfor widzi dwie możliwości uniezależnienia się od dostaw z Rosji: budowę terminalu skroplonego gazu lub rozwój energii nuklearnej. Koszt budowy terminalu Stratfor ocenia na 1-2 mld USD. Dodatkowo projekt mógłby napotkać na protesty Duńczyków i Szwedów, ponieważ tankowce przewożące skroplony gaz do któregoś z polskich portów musiałby przepływać wzdłuż ich wybrzeży.

Została uruchomiona pierwsza transza kredytu konsorcjalnego dla ZE PAK, udzielonego przez następujące banki: WestLB AG London Branch, EBOiR, Pekao SA, BRE Bank SA, Export Development Canada. Jednocześnie Zespół Elektrowni Pątnów – Adamów - Konin SA (Elektrownia Pątnów II Sp. z o.o.), otrzymał pierwszą transzę pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Środki z wymienionych źródeł przeznaczone są na dokończenie inwestycji budowy bloku energetycznego o mocy 464 MW w Elektrowni Pątnów II. Być może otwiera to drogę do dalszej prywatyzacji firmy. Wiceminister skarbu Krzysztof Żyndul powiedział, że po uruchomieniu środków z kredytu, firmy energetyczne, które wcześniej wyrażały zainteresowanie zakupem akcji Zespołu Elektrowni PAK, nie będą już miały wątpliwości. Wśród zainteresowanych są czeski CEZ, włoski Enel, hiszpańska Iberdrola i szwedzki Vattenfall. Minister uzgodnił w maju z głównym udziałowcem elektrowni - grupą Elektrim, że firmy te będą wspólnie poszukiwać nowego inwestora z branży energetycznej. - Inwestor ma być jeden, ale Elektrim i Skarb Państwa będą oddzielnie negocjować z nim warunki sprzedaży akcji PAK - stwierdził Krzysztof Żyndul. Powiedział, że po zawarciu umowy elektrowni z bankami otrzymał wniosek czeskiego koncernu o dokładne zbadanie dokumentów finansowych w grupie PAK. CEZ otrzymał na to zgodę od ministra, ale jeszcze nie rozpoczął badania sytuacji spółki. Najprawdopodobniej dlatego, że zarząd elektrowni był zajęty w ostatnich tygodniach przede wszystkim przygotowaniami do wznowienia budowy. Nie wiadomo, czy nowy minister skarbu podtrzyma zamiar sprzedaży części akcji PAK nowemu inwestorowi. Jeśli tak, to wstępne negocjacje mogłyby się zacząć zapewne jeszcze w tym roku. Nowy minister będzie też musiał rozstrzygnąć kwestię ewentualnego połączenia kapitałowego zespołu elektrowni z sąsiadującymi z nim kopalniami węgla brunatnego.

17 października 2005 r. została podjęta decyzja o kontynuowaniu rokowań ze wszystkimi potencjalnymi inwestorami w procesie prywatyzacji Elektrowni Kozienice SA - poinformowało Ministerstwo Skarbu Państwa. Oferty w procesie prywatyzacji elektrowni złożyły następujące firmy: CEZ a.s., Endesa Europa S.L., Enea SA, Iberdrola SA, PCC AG, Vattenfall AB.

19 października 2005 r. wpłynęły uzupełnienia do ofert wiążących w procesie prywatyzacji Zespołu Elektrowni Dolna Odra SA złożonych przez Elektrownię Połaniec SA – Grupa Electrabel, Endesa Europa S.L. oraz Enel S.p.A. - poinformowało Ministerstwo Skarbu Państwa. Ministerstwo chce przekazać na reprywatyzację 5% akcji, a 15% – nieodpłatnie pracownikom, spółki przy czym resort przewiduje, że akcje nie nabyte przez pracowników sprzeda podmiotowi wyłonionemu w trybie rokowań.

Oferta Rafako i Hitachi na budowę nowego bloku energetycznego w Boxbergu była najlepsza. Obie firmy dostały kontrakt na tę inwestycję. Łączna wartość kontraktu może sięgnąć nawet 60 mln euro, jeżeli przetarg na dostawę elektrofiltrów wygra spółka zależna – Elwo. To największy kontrakt eksportowy Rafko. Po raz pierwszy spółka jest w nim partnerem konsorcjalnym, a nie podwykonawcą. Osiągnie znacznie wyższe marże, będzie bowiem nie tylko dostawcą ale i wykona część projektową.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator