Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 09/2002

Patron energetyków Św. Maksymilian Maria Kolbe

14 sierpnia mamy wolne, bo to Dzień Energetyka i rocznica powołania naszej firmy – oświadczył mi inżynier z „branży”, z którym akurat chciałem się umówić na spotkanie. Piętnastego z kolei była rocznica „cudu na Wisłą”, kościelne święto i dzień żołnierza – uroczystości miały więc charakter patriotyczno-religijny. W piątek była wigilia weekendu, a od poniedziałku zasłużony, wymarzony, wyczekiwany urlop...

Inżynier nie chciał więc myśleć o sprawach przyziemnych.
- Wiem, wiem czternastego jest rocznica męczeńskiej śmierci w Oświęcimiu świętego Maksymiliana Marii Kolbe waszego - energetyków przecież - patrona – skojarzyłem głośno, nieco zawstydzony. Inżynierowi było to raczej obojętne, ważny był dla niego wolny, dodatkowy dzień wydłużający czas urlopu...
Być może trafiłem na człowieka innej wiary – tłumaczyłem to sobie, powstrzymując się od zbyt pochopnych i przedwczesnych sądów. Ale kiedy branżowy portal internetowy przysłał mi życzenia z okazji „Dnia Energetyka”, coś mnie tknęło i z ciekawości... w wyszukiwarce wklepałem dla sprawdzenia: Kolbe Maksymilian Maria. Rezultat poszukiwania mnie poraził: zero informacji o patronie. Szybko przeszedłem do konkurencji – to samo!!! Padł mit o tym, że w internecie jest wszystko, a jak czegoś nie ma - to nie istnieje.
Dla pobożnych Polaków Ojciec Maksymilian Maria Kolbe to przede wszystkim ten człowiek, który w oświęcimskim obozie postanowił dobrowolnie oddać swoje życie, za życie drugiego człowieka, współwięźnia. Jakie więc może mieć znaczenie akurat dla energetyków i co oni o nim tak naprawdę wiedzą?

Chciał być żołnierzem

Urodził się 7 stycznia 1894 roku w Zduńskiej Woli koło Łodzi. Na chrzcie otrzymał imię Rajmund. Wychowywany był w duchu głębokiej wiary i patriotyzmu. Jako chłopiec marzył więc, by zostać żołnierzem. Jego rodzice, Juliusz i Marianna z Dąbrowskich, byli tkaczami. W poszukiwaniu pracy krótko przebywali w Łodzi, a następnie w Pabianicach, gdzie spędził dzieciństwo. Uczył się w domu. Tylko przez rok chodził do miejscowej szkoły handlowej. W 1907 r., razem ze starszym bratem podjął naukę w Małym Seminarium Franciszkanów we Lwowie, gdzie też obaj, w 1910 roku wstąpili do zakonu. Wraz z suknią zakonną otrzymał imię Maksymilian. W 1912 roku wysłano go na studia do Rzymu. Tam uzyskał doktorat z filozofii na uniwersytecie "Gregorianum" i z teologii - na Wydziale Ojców Franciszkanów. W Rzymie w 1919 roku przyjął święcenia kapłańskie. W tym samym roku wrócił do Polski i podjął wykłady w Seminarium Ojców Franciszkanów w Krakowie, które po roku niestety musiał przerwać z powodu gruźlicy płuc.
Jeszcze w Rzymie założył wraz z współbraćmi stowarzyszenie „Rycerstwa Niepokalanej”, które po powrocie do kraju znacznie rozszerzył. Miało ono na celu "nawrócenie i uświęcenie wszystkich pod opieką i za przyczyną Niepokalanej". W krótkim czasie Rycerstwo liczyło ponad 120 tys. członków. Był człowiekiem działania, żeby nie powiedzieć, czynu... Osobiście bardzo przestrzegał ubóstwa, ale do celów apostolskich używał najnowocześniejszej techniki. Nie ograniczał się do modlitwy, kontemplacji i szerzenia dobrych uczynków. W swoim dziele nie stronił od wszystkich dostępnych nowoczesnych jak na ówczesne czasy metod działania. Dlatego też od stycznia 1922 roku zaczął wydawać w Krakowie miesięcznik "Rycerz Niepokalanej", który wkrótce przeniósł do Grodna. Zorganizował tam wydawnictwo, a miesięcznik zaczął pełnić rolę pisma katechetycznego dla masowego czytelnika.
W 1927 roku założył w Teresinie, 42 kilometry od Warszawy, klasztor - wydawnictwo Niepokalanów, który wkrótce stał się znaczącym katolickim ośrodkiem prasowym i wydawał kilka wysokonakładowych miesięczników, a od 1935 roku także tani dziennik katolicki - "Mały Dziennik".

Droga do Japonii

W 1930 roku w towarzystwie 4 współbraci wyjechał na misje do dalekiej Japonii. Po wylądowaniu w Nagasaki, w dzielnicy Dejima, mieszkał w domu położonym u stóp katedry Oura. Potem – w tym obcym kulturowo kraju - założył klasztor Mugenzai no Sono na zboczu góry oddalonej nieco od centrum miasta oraz wybudował Grotę Matki Boskiej, zwaną Rurudo. Zaczął wydawać japoński odpowiednik "Rycerza Niepokalanej", a wkrótce założył także "Niepokalanów Japoński". Przymierzał się do organizacji podobnych ośrodków w Chinach i Indiach. Pozostawił tam żywe do dzisiaj, dobre wspomnienia.

Elektrownia
radio i lotnisko

W 1936 roku sprowadzono go do Polski, aby pokierował Niepokalanowem, który stał się największym klasztorem katolickim na świecie i największym klasztorem w historii kościoła. Był nie tylko kapłanem i ojcem duchownym, ale też genialnym organizatorem. W chwili wybuchu II wojny światowej było tam 700 zakonników i nowicjuszy. Jego działalność bowiem opierała się na pracy zakonników, których liczbę wciąż pomnażali nowi kandydaci, choć wspólnota prowadziła życie bardzo surowe i ubogie.
W Niepokalanowie działała radiostacja, elektrownia, drukarnia, najrozmaitsze warsztaty naprawcze, własna straż pożarna. Ojciec Kolbe zamierzał wybudować lotnisko, a także interesował się żywo badaniami nad przekazem obrazu za pomocą fal radiowych czyli pierwocinami dzisiejszej telewizji. Wojna zatrzymała tę działalność. Tak potężna organizacja była niewygodna dla okupanta. Zakonnicy musieli rozjechać się do domów, a pozostałych 40 braci razem z ojcem Maksymilianem Niemcy aresztowali 19 września 1939 roku. Zwolniono ich z początkiem grudnia. Po powrocie do Niepokalanowa – na przekór okupantowi - pracuje ze zdwojoną intensywnością: przygotowuje 3000 miejsc dla wysiedlonych z Poznańskiego, wśród których przeważają Żydzi. Otwiera warsztaty naprawy zegarków i rowerów, wystawia kuźnię i blacharnię, organizuje szwalnię i dział sanitarny. Tak wielkie skupisko zakonne staje się znowu solą w oku okupanta.
17 lutego 1941 roku gestapo zabiera Ojca Kolbego na Pawiak. 25 maja 1941 r. wywieziono go do Oświęcimiu.

Numer 16670

Tu otrzymuje numer 16670. W powszechnie znanych okolicznościach ofiarował się dobrowolnie na śmierć głodową za współwięźnia, ojca rodziny. Zmarł dobity zastrzykiem z fenolu 14 sierpnia 1941 roku w przeddzień Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Papież Paweł VI beatyfikował Ojca Maksymiliana Kolbe 17 października 1971 roku, a Jan Paweł II ogłosił go 10 października 1982 roku świętym.
Święty Maksymilian Maria Kolbe jest patronem honorowych dawców krwi, elektroników i energetyków oraz krótkofalowców, patronuje też diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Ku jego czci wystawiono w Polsce ponad 60 kościołów i kaplic, a za granicą blisko 40.

Jacek Balcewicz



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator