Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 03/2008

Ile wart jest Gazprom?


Wielkie pieniądze zawsze wywołują wiele emocji. Zasada ma uniwersalny charakter i nie ma większego znaczenia, czy rzecz dotyczy prywatnego kapitału, czy też spółek publicznych. Nie ma od niej żadnych odstępstw. W rezultacie trudno wśród najpotężniejszych koncernów światowych wskazać choćby jeden, nie zamieszany nigdy w żadną aferę bądź skandal, którego wizerunek nie byłby na cenzurowanym. Mało który z nich budzi jednak równie wiele kontrowersji, co Gazprom, bo też na palcach jednej ręki zliczyć można te mogące równać się z nim swą wartością.

W połowie stycznia notowania rosyjskiego monopolisty sięgnęły najwyższego w dziejach poziomu. W efekcie kapitalizacja spółki w rosyjskim systemie giełdowym RTS wyniosła bagatela 354,5 mld USD, co na MMWB – lokalnym odpowiedniku naszej GPW – przekładało się na astronomiczną wręcz sumę 8,6 biliona rubli.

Niespełna dwa lata temu, w maju 2006 roku, kapitalizacja Gazpromu dopiero co przekroczyła pułap 300 mld USD. Udziały plasującego się pozycję wyżej w rankingu gigantów amerykańskiego General Electric kosztowały wówczas 366,5 mld USD. Ponad 60 mld USD różnicy miedzy nimi wydawało się przepaścią nie do przebycia. Dla lepszego wyobrażenia rzędu wielkości tej kwoty: odpowiadała ona mniej więcej wartości dziewięciu Orlenów. Na otwarciu NYSE w dniu 15 stycznia b.r. General Electric wyceniany był na 357,3 mld USD i wyprzedzał Gazprom już tylko o 2,8 mld USD.

Dyferencja zdaje się minimalna i, na co wiele wskazuje, jeszcze w tym półroczu obie firmy wymienią się swymi miejscami w wyścigu ku szczytom.

Czym spowodowany jest tak szybki przyrost kapitału Gazpromu? Odpowiedź na to pytanie nie wydaje się szczególnie skomplikowana. Czynników, które o tym zadecydowały, wymienić można przynajmniej kilkanaście, decydujące znaczenie odegrały jedynie dwa z nich.

Pierwszy i zdaje się kluczowy dla kwestii – to raptowny wzrost cen surowców energetycznych. To dzięki nim koncern odnotował w 2006 i 2007 roku rekordowe dochody. W rezultacie znacznie poprawiła się też rentowność tak całej bieżącej działalności firmy, jak i poszczególnych przedsięwzięć prowadzonych od lat na granicy opłacalności, często najzwyczajniej na zasadzie kontynuacji, aby przeczekać do czasu nadejścia lepszej koniunktury.

Dla Gazpromu, korzystającego z własnych złóż, droższy gaz a także i ropa oznaczają automatyczny wzrost wartości księgowej przedsiębiorstwa. W szacunkach tych uwzględniane są bowiem także zasoby, do których wyceniany podmiot posiada dostęp. Nie jest to bynajmniej liczenie przysłowiowych „gołębi na dachu”, choć takie wrażenie pozornie może sprawiać. Sam dostęp do upstreamu może być jako taki przedmiotem transakcji handlowej, a, co za tym idzie, płynące stąd potencjalne korzyści mają swoje wymierne przełożenie rynkowe.

Drugim jest agresywna polityka inwestycyjna Gazpromu prowadzona poza granicami Federacji Rosyjskiej, gigantyczne inwestycje w magistrale przesyłowe gazu do Europy: Nord Stream, South Stream, za sprawą których koncern zamierza stać się głównym dostawcą wspomnianego surowca dla państw Starego Kontynentu. Pnące się w górę notowania firmy są niczym innym jak ekonomicznym miernikiem zaufania, jakie inwestorzy skłonni są pokładać w pomyślnej realizacji tych planów.

Zdecydowanie najsłabszą stroną Gazpromu jest wewnętrzny rynek rosyjski. Monopolista ze względów politycznych zmuszony jest sprzedawać gaz w cenie kilku a nawet kilkunastokrotnie niższej niż ta, jaką otrzymuje on za eksportowany na Zachód surowiec. Nie ma większych widoków, aby ten stan rzeczy mógł się zmienić. Stąd też każdy, choćby najmniejszy, zwiastun wskazujący na możliwość uzdrowienia tej sytuacji odbierany jest z niezwykłym wręcz optymizmem.

Skok notowań Gazpromu o 2,6% z 15 stycznia, zdaniem analityków, jest najlepszym tego potwierdzeniem. Wywołała go wiadomość o podniesieniu o 25% cen stawek za gaz na rynku wewnętrznym. To znacznie więcej niż się spodziewano. W roku 2007 podrożał on jedynie o 15%. Decyzja ta stwarza wszelkie przesłanki ku temu, aby spodziewać się w 2008 roku jeszcze lepszych wyników finansowych niż te uzyskane w minionym.

Według ocen ekspertów Alfabanku akcje Gazpromu będą miały w tym roku rekordowe wzięcie, ciesząc się znacznie większym zainteresowaniem niż papiery wartościowe spółek branży naftowej. Powód jest prosty: stawka podatku od wydobycia (NDPI) w przypadku gazu nie zmieniła się od 2006 roku i wynosi 160 rubli (16 zł) za tonę naftowego ekwiwalentu i jest trzynaście razy niższa, niż w przypadku ropy, gdzie wynosi ona 2100 rubli (210 zł). W tym roku – według zapewnień rosyjskich szefów resortu finansów i gospodarki – nie zostanie ona podniesiona, a to wobec wprowadzanych podwyżek oznacza większe zyski dla Gazpromu. Styczniowe maksimum jawi się w tym momencie jedynie zwiastunem otwarcia rekordowej dla rosyjskiego potentata giełdowej passy w tym roku.




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator