Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 11/2007

Kazachski gaz w Nabucco?


Rywalizacja o podział wód terytorialnych Morza Kaspijskiego, a co za tym idzie, prawo do wydobycia spod jego dna ropy i gazu staje się coraz bardziej zacięta. Tymczasem już wkrótce może podjęta zostać decyzja o budowie przezeń podmorskiego gazociągu i to bez określania statusu akwenu.

Dotąd był to podstawowy problem w stosunkach regionalnych. Obowiązujące obecnie regulacje prawne sięgają pierwszej połowy XX wieku i stanowią bilateralne porozumienie między Moskwą i Teheranem, nie uwzględniając interesu nowopowstałych państw: Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turkmenistanu. Odnoszą się zresztą głównie do rybołówstwa i żeglugi. Pozostałe kwestie, jak ochrona środowiska czy swoboda eksploracji i eksploatacji zasobów naturalnych oraz gospodarka nimi – poza trzema dwustronnymi umowami zawartymi między Rosją, Kazachstanem i Azerbejdżanem dotyczącymi podziału północnych sektorów dna Morza Kaspijskiego – nie obejmującą jednak takich zagadnień, jak układanie podmorskich kabli czy też rurociągów.

Sporym zaskoczeniem na tym tle może być informacja o planach budowy magistrali do przesyłu kazachskiego gazu w kierunku zachodnim. Przedstawiciele państw unijnych w ostatnich latach bardzo aktywnie zachęcali Turkmenistan i właśnie Kazachstan do sprzedaży Europie surowców energetycznych. Jednakże ze względu na całą złożoność materii prawnej projektu transkaspijskiego gazociągu nie rokowano, aby mógł powstać, nim załatwione zostaną wszystkie sprawy formalne wstrzymujące dotąd wszelkie inicjatywy inwestycyjne. Grę na zwłokę wyraźnie prowadziły w tej materii Rosja i Iran. Wobec ich postawy perspektywy na szybkie załatwienie spraw spornych były więcej niż nikłe, do czego zresztą dołożyli się eksperci unijni, wydając opinię o zagrożeniach, jakie stwarza budowa rurociągu dla kaspijskiego ekosystemu.

Tymczasem nagle sprawy zaczęły przybrać zupełnie nieoczekiwany obrót. Początek dała wypowiedź ministra spraw zagranicznych Azerbejdżanu - Halafa Hałafowa: - Państwa kaspijskie nie podpisały jeszcze konwencji regulującej status Morza Kaspijskiego, ale fakt ten nie może stać na przeszkodzie w realizacji transkaspijskiego rurociągu – zakomunikował 20 października na konferencji prasowej - Sprawa jego położenia na dnie morskim nie jest komponentem prawnego podziału sektorów morza, lecz współpracy między odrębnymi, suwerennymi państwami położonymi u jego wybrzeży. Stąd też kwestia statusu i braku konwencji nie może utrudniać tego typu przedsięwzięć. Choć nie Azerbejdżan – jak to ujął – pozostaje inicjatorem tego projektu,niemniej, jeśli pojawi się podobna inicjatywa, poprze ją”. Cała sprawa dotycząca położenia na dnie morskim gazociągu może być rozwiązana dwutorowo: poprzez porozumienie wielostronne wszystkich państw jego basenu bądź tylko z tymi, przez których terytorium będzie on przechodził. Rzecz jasna, Azerbejdżan, o czym też zapewnił wiceszef tutejszej dyplomacji, jest zdecydowanym orędownikiem ostatniej z wymienionych opcji.

W wypowiedziach tych trudno doszukać się znamion przypadkowości. Znacznie łatwiej znaleźć w nich siłę europejskiego lobby, żywotnie zainteresowanego nie tylko importem gazu z regionu, ale też gospodarczym powodzeniem animowanego przez państwa starego kontynentu gazociągu Nabucco. Przedsięwzięcie, pomyślane jako uzupełnienie czy też, jak niektórzy wolą, alternatywa dla rosyjskich źródeł zaopatrzenia w surowiec pierwotnie, zakładało transport via Turcja, Bułgaria, Rumunia, Węgry, Austria głównie irańskiego gazu. Niemniej obawa przed możliwością wystąpienia przeszkód natury politycznej i utrudnionym importem w razie wielce prawdopodobnego nałożenia sankcji gospodarczych na reżim w Teheranie, zmuszają udziałowców projektu do zabezpieczenia mu dostaw na wypadek sytuacji kryzysowej od możliwie największego grona producentów. Trudno się też temu dziwić. W 2020 roku zgodnie z planami poprzez Nabucco przesyłanych ma być około 31 miliardów metrów sześciennych gazu, co bez irańskiego kontyngentu - wyłącznie w oparciu o zakładane, jako uzupełnienia dla zasadniczej partii kierowanego przezeń surowca, zakupy w Azerbejdżanie, Turkmenistanie i Rosji - zdaje się po prostu nierealne. Szczególnie, jeśli w pełni wykorzystany zostanie potencjał przesyłowy konkurencyjnych wobec Nabucco gazociągów bazujący częściowo lub zupełnie jak SCP (South Caucasus Pipeline ) na zasobach z regionu kaspijskiego. Dużo do powiedzenia ma tu Gazprom, przymierzający się z jednej strony do przedłużenia Blue Streamu, a z drugiej – do budowy nowej magistrali South Stream (Jużnij Potok).

W deklaracjach azerbejdżańskiego wiceministra odnaleźć można też wyraz zniecierpliwienia przywódców państw kaspijskich, prawdopodobnie właśnie pod wpływem pozakuluarowych nacisków europejskich, klinczem w kwestii budowy magistral w kierunku zachodnim, jaki nałożony został na nich przez Rosję i Iran. W podobnym tonie wypowiedział się bowiem podczas październikowego szczytu kaspijskiego prezydent Kazachstanu - Nursułtan Nazarbajew. Podjęcie intensywnej eksploatacji kaspijskich złóż węglowodorowych zasobów wymaga – co stanowczo podkreślił - zaktywizowania działań zmierzających ku realizacji projektów zapewniających ich przesył. Jego zdaniem trasa przebiegu przyszłych rurociągów po dnie Morza Kaspijskiego powinna być uzgadniana wyłącznie z tymi państwami regionu, poprzez które ma ona przechodzić, co jest nie tylko sensowne ale też służy zabezpieczeniu ich interesów. Nazarbajew wystąpił jednocześnie z niezwykle śmiałą propozycją, zapowiadając w imieniu swego państwa dołożenie wszelkich starań, aby w przyszłej konwencji regulującej status Morza Kaspijskiego znalazł się zapis stanowiący element prawa międzynarodowego, gwarantujący swobodę tranzytu ropy i gazu wszystkimi środkami przeznaczonymi dla ich transportu. Wydźwięk tych słów nieco łagodziły dalsze frazy wypowiedzi prezydenta o konieczności stworzenia podobnych klauzul prawny w oparciu o ciąg aktów i umów międzynarodowych w całej Azji, pozwalających między innymi na budowę transkontynentalnych rurociągów zapewniających dostęp do Oceanu Spokojnego. Dyktowane są one z jednej strony realiami współczesnego świata z rosnącym popytem na surowce energetyczne, w które obfituje region kaspijski, a z drugiej jego geopolityczną sytuacją z krzyżującymi się tu strategicznymi interesami wielkich jej odbiorców.

Esencję całego wywodu można zamknąć w przesłaniu: jeśli blokowane będą wspólne przedsięwzięcia położonych tu państw, pozwalające pogłębiać współpracę na lokalnej arenie i zacieśniać poprzez wspólne interesy i stosunki partnerskie, obszar ulec może destabilizacji politycznej, stając się potencjalnym zarzewiem konfliktów zbrojnych. Tak więc plan budowy transkaspijskiego gazociągu należy rozpatrywać również jako ważną inicjatywę pokojową służącą rozładowaniu istniejących napięć i stabilizacji regionalnej.

Zważywszy na azerbejdżańsko–kazachski dwustronny układ rozgraniczający strefy podziału dna morskiego między tymi państwami, znaczenia wygłaszanych deklaracji nie można bagatelizować. Oba sąsiadujące z sobą kraje zdają się być nie tylko chętne, ale też w pełni gotowe do rozpoczęcia realizacji tego przedsięwzięcia. Jeśli tak, europejski lobbing okazał się niezwykle skuteczny. Potencjalni klienci Nabucco wiążą z transkaspijskim gazociągiem już nie tylko nadzieje, ale też konkretne plany.

Nie krył ich w Astanie stojący na czele niemieckiego ministerstwa gospodarki i technologii Michael Glos. Moim zdaniem Nabucco – oznajmił – stworzy możliwość przesyłu kazachskiego gazu, z pominięciem Rosji.

Wbrew pozorom nie oznacza to bynajmniej rezygnacji z transferu surowca i tą drogą. W Kazachstanie takiego wariantu nawet się nie rozważa. Nabucco byłby jedynie kolejną nitką, do której trafiłby wydobywany tu gaz, zresztą wielce prawdopodobne, że wespół z rosyjskim surowcem. Dla pomysłodawców i udziałowców gazociągu Nabucco mającego bazować na irańskim zaopatrzeniu, uzupełnieniem całkowicie niezbędnym, jeśli chcą swe przedsięwzięcie dodatkowo zabezpieczyć przed niebezpieczeństwem, jakie grozi mu ze strony czynników politycznych. Powstanie transkaspijskiej magistrali stanowi wręcz warunek sine qua non ograniczenia tego ryzyka, z czego tez doskonale zdają sobie sprawę.




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator