Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/356/-1/41/

Libia wraca do gry


Informacje Numery Numer 05/2004

Tuż po spotkaniu w Trypolisie brytyjskiego premiera Tonyego Blaira z libijskim przywódcą płk Muammarem Kaddafim serwisy gospodarcze doniosły, iż prezes libijskiego narodowego koncernu naftowego National Oil Corp. Abdalla el-Badri i szef działu poszukiwań i wydobycia brytyjsko-holenderskiego koncernu Royal Dutch Shell (RDS) podpisali umowę o zasadach udziału RDS w pracach poszukiwawczych i wydobyciu gazu ziemnego z libijskiego szelfu i na stałym lądzie oraz o rozbudowie libijskich zakładów skraplania gazu ziemnego. Stany Zjednoczone nie pozostały dłużne i zniosły obowiązujący od początku lat 80. zakaz podróżowania swoich obywateli do Libii.

Przyczyną tego nagłego ocieplenia w stosunkach ze światem było niespodziewane oświadczenie Kaddafiego, iż rezygnuje z produkcji broni chemicznej, biologicznej i nuklearnej oraz zgadza się na kontrole międzynarodowych inspektorów rozbrojeniowych. Wcześniej Trypolis przyjął na siebie pełną odpowiedzialność za zamach bombowy na samolot PANAMERICAN nad miasteczkiem Lockerbie w 1988 r., gdzie zginęło 270 osób, w tym 181 obywateli amerykańskich. Zgodził się wypłacić rodzinom ofiar blisko 3 mld dolarów odszkodowania.
Libijczycy porozumieli się także z Francuzami co do wypłaty przez Libię odszkodowań rodzinom ofiar katastrofy samolotu DC 10 linii UTA, który eksplodował w 1989 r. nad pustynią w Nigrze. Negocjacje co do ostatecznych kwot były zażarte i długotrwałe. Jednocześnie okazało się, że wcześniej Brytyjczycy i Amerykanie w tajemnicy przed Francuzami prowadzili z Libią poufne rozmowy na temat zniesienia sankcji w zamian za deklarację rezygnacji z produkcji broni masowej zagłady.
Nic zatem dziwnego, że Francja, która do libijskiej ropy ma – przez Morze Śródziemne – najbliżej, poczuła się pominięta. Nie ma wątpliwości, że współczesnej gospodarce światowej, zwłaszcza kiedy stało się już jasne, że w Iraku o pokój nie będzie łatwo, potrzebny jest partner zastępczy - przewidywalny dostawca ropy naftowej, na dodatek złakniony wszelakich dóbr konsumpcyjnych, które wytwarza światowy przemysł i które coraz trudniej przychodzi mu sprzedawać.

Zawsze ich podbijali i kolonizowali.
Historia Libii jest długa i zawiła. Sięga XI i X w. p.n.e. Tutaj swoje kolonie zakładali Fenicjanie, Grecy i Rzymianie, podbijali Wandalowie, zdobywali Arabowie, wpływy też mieli lokalni władcy Egiptu, osmańscy imperatorowie oraz tureccy władcy. W XX w. po wojnie włosko-tureckiej Libia została terytorium włoskim. Włosi napotkali jednak na zbrojny opór plemion libijskich, którym przewodziło religijne bractwo muzułmańskie Sanusijja. To ważne ugrupowanie, które dało Libii już po II wojnie światowej jedynego króla, Idrisa I.

Na libijskim wybrzeżu Morza Śródziemnego doszło do rozgromienia przez aliantów połączonych sił włosko-niemieckich. Pod Tobrukiem pozostał polski cmentarz wojenny. Rozmiar walk był tak wielki, iż Libia zanim dokopała się ropy naftowej żyła z eksportu... złomu, jaki został po wojnie na jej terytorium. W wyniku II wojny światowej dwie libijskie prowincje Trypolitania i Cyrenajka znalazły się pod okupacją brytyjską, a trzecia - Fazzan – francuską. W 1947 r., po traktacie pokojowym, Włochy zrzekły się praw do części terytorium Libii; zaś w 1949 r. ONZ opowiedziało się za niepodległością Libii. Zgromadzenie Narodowe Libii wybrało emira Cyrenajki, przywódcę Sanusijja, na króla, który obrał imię Idris I.
Zjednoczone Królestwo Libii, które w 1951 r. proklamowano niepodległym państwem, podpisało z Wielką Brytanią i USA dwudziestoletnie traktaty o zainstalowaniu brytyjskich i amerykańskich baz wojskowych. Zaraz po tym, w 1956 r., zaczęto tu eksploatację złóż ropy naftowej, głównie przez amerykańskie i brytyjskie koncerny.

Zielona rewolucja i nacjonalizacja.
Konserwatywne rządy króla Idrisa I, utrzymujące Libijczyków i ich kraj w izolacji, były przyczyną narastania wewnętrznej opozycji; która w 1969 r. doprowadziła do skutecznego zamachu stanu i obalenia monarchii. Władzę przejął młody i przebojowy płk Muammar Kaddafi, który proklamował republikę; skutecznie zażądał usunięcia obcych baz wojskowych i rozpoczął nacjonalizację przemysłu naftowego oraz odsunął zachodnich doradców i specjalistów. Ideą Kaddafiego była odbudowa jedności świata arabskiego. W 1972 r. usiłował doprowadzić do powstania Federacji Republik Arabskich, łączącą Egipt, Syrię i Libię, a w 1974 r. - do Unii z Tunezją. Za wszelką cenę chciał uchodzić za męża opatrznościowego współczesnego świata arabskiego, zapewne dlatego ogłosił swoją „trzecią teorię światową” zawartą w słynnej „zielonej książeczce”. Miała to być alternatywa dla „kapitalistycznego materializmu i komunistycznego ateizmu”, stanowiąca zręczną próbę połączenia muzułmańskiego fundamentalizmu z populizmem i arabskim socjalizmem. Taka polityka musiała zaostrzyć stosunki z USA i pozostałymi krajami zachodnimi. Nic też dziwnego, że Kaddafi zaczął szukać sprzymierzeńców w ZSRR i pozostałych krajach socjalistycznych.

Polska ekspansja
W Polsce energicznie zaczęło działać Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Libijskiej wydające ekskluzywny miesięcznik „As Sadaka”, zaś na bankietach wydawanych przez Ambasadę Libijską w warszawskim hotelu Victoria wypadało bywać, co w tamtych czasach było lepiej widziane niż obecność na przyjęciach z okazji Święta Dziękczynienia w Ambasadzie Amerykańskiej.
Rosjanie rezerwując dla siebie współpracę wojskową, odpuścili Polsce i pozostałym „demoludom”, głównie Czechom i Węgrom, sferę gospodarczej współpracy z Libią. To właśnie z potrzeby obsługi libijskiego partnera powstał Dromex, firma powołana specjalnie do budowy dróg poza granicami Polski. Żniwa zbierały też Polimex-Cekop, Elektrim czy Polservice wysyłający do pracy w Libii polskich architektów i personel medyczny. Świeżo wybudowana Rafineria Gdańska - nie bez kłopotów technologicznych - przerabiała libijską lekką ropę, zawierającą w pewnych partiach kłopotliwy glin.
Budowaliśmy autostrady (w Libii nie ma ani kilometra linii kolejowej), elektrostalownie, cementownie, odsalarnie wody morskiej, fabryki opon. Prowadziliśmy wiercenia, polscy specjaliści obsługiwali pola naftowe i instalacje gazowe. Na libijskiej ziemi wiele polskich firm zdobywało ostrogi „samodzielnego eksportera”, próbując pracować na własny rachunek. Krakowska „Naftobudowa” jeszcze na początku lat 90. posiadała w tym kraju swoje przedstawicielstwo.
Miesięczna gaża na poziomie 400 dolarów była niebotycznie wysoka w porównaniu z ówczesnymi zarobkami w Polsce. Mimo iż w Libii panowała oficjalnie prohibicja, to nasi robotnicy woleli Libię z dostępem do morza od nieco bardziej wyrozumiale patrzącego na koraniczny zakaz spożywania alkoholu Irak. Za to później po powrocie były ciuchy z Peweksu, zachodni samochód, mieszkanie własnościowe czy uruchamianie prywatnego biznesu.

Ropa, gips i węgiel brunatny.
Głównym bogactwem Libii była, jest i będzie ropa naftowa, dostarczająca ponad połowę dochodu narodowego. Występują tu również złoża sody, potasu, gipsu i węgla brunatnego. Cała energia elektryczna pochodzi z elektrowni opalanych ropą naftową. Najważniejsze pola naftowe to: Zalten, Al-Kufra, Sarir, Audżila, Intisar i Nafura. Po zamknięciu Kanału Sueskiego w 1970 r. wydobycie ropy wzrosło do 159,7 mln t stanowiąc 7 proc. produkcji światowej. Obecnie waha się na poziomie 60-70 mln t rocznie. Do wywozu ropy naftowej służy pięć terminali, w tym pierwszy zbudowany jeszcze w 1961 r. w Marsa al - Burajka i połączony wprost rurociągiem z polem Zalten. Libia zmuszona jest eksportować nieprzerobioną ropę naftową, bowiem zdolności przetwórcze jej rafinerii nie przekraczają 6 mln t rocznie.
Ok. 25 mld dolarów kosztowała Libię prowadzona od 1983 r. budowa Wielkiej Sztucznej Rzeki o długości 2000 km, doprowadzającej wielkośrednicowymi rurociągami wodę z podziemnych formacji wodonośnych pod Saharą aż do wybrzeża w rejonie Trypolisu, Benghazi i Zatoki Wielkiej Syrty. Niektórzy twierdzą, że to jedyny tak śmiały i skutecznie doprowadzony do końca projekt Kaddafiego.

Szanse powrotu?
Czy polskie firmy mają szansę na powrót do Libii z nowymi partnerami i w nowej konfiguracji sojuszniczej? Tamtych firm już dzisiaj prawie nie ma. A jeśli działają, to ich potencjał jest znacznie mniejszy. Poza tym owe 400 dolarów, które wtedy było w Polsce majątkiem, w dzisiejszej Polsce nie stanowi już nawet przeciętnej płacy. Do gry mogą wejść dzisiejsi gracze sektora paliwowo-energetycznego: Orlen, Lotos z Petrobaltikiem, Bartimpex czy Kulczyk Holding. I to dopiero będzie prawdziwym sprawdzianem tego, czy są w stanie naprawdę działać poza Polską, na rynku międzynarodowym. A Libia – w obecnej sytuacji - wydaje się być rynkiem pewniejszym, niż ciągle po pustynnym piasku krwią pisany Irak.




| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/356/-1/41/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002