Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 04/2005

Gen. Mieczysław Bieniek: Irakijczycy przekonani do polskiego sprzętu


Generał broni Mieczysław Bieniek - dowódca drugiej zmiany Wielonarodowej Dywizji Sił Stabilizacyjnych w Iraku, obecnie dowódca II Korpusu Zmechanizowanego. Wcześniej uczestnik wielu misji pokojowych m.in. w Syrii, na Saharze Zachodniej i Bośni i Hercegowinie. Pracował w Głównej Kwaterze Sił Sojuszniczych NATO w Europie, był też pierwszym zastępcą dowódcy 3 Międzynarodowego Korpusu Armijnego z siedzibą w Stambule.

Absolwent Królewskiej Akademii Studiów Obronnych w Wielkiej Brytanii. Bez wątpienia najwyżej notowany w strukturach NATO polski generał i jedyny na świecie czynny zawodowo wysoki rangą oficer mający na swoim koncie ponad 3 tys. oddanych skoków spadochronowych. Mówi o sobie, że jest szczęśliwym człowiekiem - robi to, co lubi, a jako oficer czuje się spełniony, bo osiągnął wszystko co było w zasięgu jego możliwości. W krakowskim klubie “Pod Jaszczurami” mówił o tym, po co wysłaliśmy nasze wojska do Iraku, jakie były tego koszty, a także jakie są szanse na interesy gospodarcze w Iraku.

- Po co pojechaliśmy do Iraku?
- Polacy bardzo dobrze znają cenę wolności. Żołnierze Wojska Polskiego uczestniczyli od 1952 r. we wszystkich znaczących stabilizacyjnych misjach pokojowych na świecie, od Korei poprzez Wietnam, po Bliski Wschód. I taką też początkowo była misja w Iraku. Niezależnie od naszej woli w pewnym momencie znaleźliśmy się w sytuacji bojowej. Twierdzę jednak, że zawsze lepiej jest utrzymywać pokój z dala od własnych granic niż w ich obrębie. Terroryzm, podobnie jak miłość i głupota, nie zna granic.

- Jakie pożytki ma z tej misji nasz kraj?
- Uwiarygodnienie w oczach opinii międzynarodowej. To, czego nauczyli się w Iraku nasi żołnierze, zwłaszcza zawodowi, to kapitał, który nigdzie indziej nie zostałby zdobyty. A systemy wsparcia, logistyki, łączności, koszty przerzutów były pokrywane przez naszych sojuszników. My natomiast ponosimy jedynie koszty osobowe - żołd oraz wyżywienie.

- A sprzęt?
- Sprzęt jest nasz. Ale byłby również używany w kraju. A intensywna eksploatacja sprzętu, bez względu na to gdzie ma miejsce, wiąże się z jego wyeksploatowaniem. Oczywiście, są też minusy. Nieszczęściem każdego dowódcy jest to, kiedy traci swoich żołnierzy. Z bólem serca musiałem odprowadzić z tej misji czterech polskich żołnierzy w trumnach i szesnastu żołnierzy innych narodowości. Liczba poległych i tak była najniższa spośród wszystkich dywizji. Stu żołnierzy zostało rannych, z czego trzydziestu ciężko. Nasze społeczeństwo nie było przygotowane do nieuchronnych ofiar, z którymi wiąże się rozwinięcie jednostki poza granicami kraju lub jej funkcjonowanie w sytuacji zagrożenia. Wróciliśmy stamtąd innymi ludźmi, śmiem twierdzić, że lepszymi.

- Jest różnica pomiędzy uposażeniem żołnierzy amerykańskich i polskich. Czy jest sens tak mocno potępiać tych, którzy sobie trochę wyrównali i przywieźli te “drobne” 90 tys. dolarów “pozyskane dodatkowo”? Skoro w świecie arabskim bakszysz jest czymś naturalnym...
- To nie jest kwestia różnicy wysokości uposażenia pomiędzy żołnierzem polskim amerykańskim czy norweskim, tylko systemu, w którym my żyjemy. Ja nie czułem się skrzywdzony, kiedy jako dowódca brygady nordycko-polskiej zarabiałem 1,5 tys. dolarów, a mój kierowca Norweg, który woził mnie transporterem zarabiał 5 tysięcy... Nie można się zgodzić na korupcję, na przestępstwo. A to było przestępstwo. Przywłaszczone pieniądze pochodziły z Funduszu Odbudowy Iraku. Na ten fundusz składały się środki finansowe przejęte od Saddama Husajna, przeznaczone przez Kongres Amerykański na odbudowę Iraku i pomocy międzynarodowej. Pieniądze te były dzielone na poszczególne sektory i dywizje, gdzie każdy z dowódców miał za zadanie także odbudowę infrastruktury i administracji czy budowę irackich sił bezpieczeństwa. Podczas mojej zmiany wykonano 1200 różnych projektów. Widać system kontroli był nieskuteczny, skoro byli żołnierze mając możliwość wzięcia bakszyszu, z tego skorzystali. To jest sytuacja nieakceptowana przez tysiące żołnierzy. Godzi w nasz wizerunek. Ale w każdej społeczności znajdują się czarne owce. Jeden z sekretarzy generalnych NATO też stracił stanowisko za rzekome wzięcie łapówki za zakup śmigłowców “Augusta”. Bardzo dobrze, że do akcji wkroczył wymiar sprawiedliwości i ogłoszono to publicznie.

- A jaka jest różnica w uposażeniu żołnierza polskiego i amerykańskiego stacjonującego w Iraku.
- Znaczna.

- Jakie są teraz szanse polskich firm na rynku irackim? Czy będziemy tam jak dawniej budować autostrady, linie energetyczne, elektrownie, eksploatować ropę naftową i gaz?
- Obecność naszych inżynierów i robotników w latach 70. i 80. w Iraku jest silnie zaznaczona do dnia dzisiejszego. To była potężna armia ludzi, licząca blisko 400 tys. osób. Wielu Irakijczyków studiowało w Polsce, ożeniło się z Polkami. I dlatego było nam łatwiej wykonywać nasze zadania. Na początku było sporo nieporozumień, z których wynikało że Ministerstwo Obrony Narodowej jest jednocześnie Ministerstwem Gospodarki i będzie zawierało w Iraku kontrakty gospodarcze. Obecność naszych firm była pożądana, ale żadna z firm nie wysłała na masową skalę swoich przedstawicieli w obawie o ich bezpieczeństwo. Łatwiej miały te np. amerykańskie firmy, które już były tam zakorzenione czy ulokowały swoje przedstawicielstwa np. w sąsiadującej Jordanii. Były na miejscu i miały bliżej do furtki. Ale teraz kiedy utworzył się już tymczasowy rząd iracki, który dysponuje swoimi funduszami i nie musi już ogłaszać przetargów według procedur amerykańskich, polski “Bumar” uzyskał nagle potężny kontrakt. Cieszy mnie to, że trafią do Iraku polskie śmigłowce “Sokół”, że polskie śmigłowce rolnicze Mi-2, które stoją na lotniskach pod Bagdadem będą modernizowane, że będziemy dostarczali do Iraku broń, będziemy mieć kontrakty na dostawę cystern... Irakijczycy są przekonani do polskiego sprzętu, zwłaszcza tego niezbyt wysoko wyrafinowanego technologicznie, bo taki najlepiej sprawdza się w tamtejszych warunkach. I to jest przepustka dla naszych firm i naszych specjalistów, także dla budowniczych autostrad, elektrowni, cementowni, fabryk chemicznych.

- Przed Bożym Narodzeniem Aleksander Gudzowaty publicznie dziękował polskim Wojskowym Służbom Informacyjnym za znakomite rozpoznanie sytuacji w Iraku. Dzięki temu nie doszło do porwania jego pracowników, którzy tam znaleźli się z misją handlową. Dzisiaj niemal wszystkie ugrupowania, które szykują się do wyborów chcą likwidacji tych służb. Czy można je zlikwidować czy są one potrzebne?
- Mogę tylko powiedzieć jak te służby pracowały w Iraku dla bezpieczeństwa całej mojej formacji. W strukturach naszej dywizji, zresztą każdej dywizji - co nie jest tajemnicą - był wydział wywiadu i kontrwywiadu z międzynarodową obsadą. Wywiad ma na celu zdobywanie informacji, które mogłyby podnieść bezpieczeństwo naszego kontyngentu, np. o planowanych zamachach, o sytuacjach, które mogłoby być niebezpieczne dla naszego obozu itp. Wywiad korzysta ze źródeł ulokowanych w terenie. Kontrwywiad rozpoznaje zagrożenia które są wewnątrz obozu, wewnątrz dywizji: czy jest ktoś, kto mógłby “się sprzedać”, wydać informacje o planowanych operacjach. Te dwie komórki w każdym związku taktycznym są po prostu konieczne. One dostarczają bezcennych informacji na temat obrazu operacyjnego i zagrożeń w terenie i funkcjonują również w naszej dywizji. Każdego dnia, w dzień i w nocy, szef takiego wydziału miał nieograniczony dostęp do mnie. To znaczy, że on ze mną współpracował, a ja z nim. I tym sposobem mógłbym się znaleźć na liście Wildsteina. Dla mnie jako dowódcy operacyjnego działalność komórek wywiadu i kontrwywiadu jest absolutnie niezbędna do bezpiecznego wykonania zadań.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator