Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 10/2004

Rozmowa przed zimą


Mamy znacznie nowocześniejszy system energetyczny niż Włosi i Amerykanie -
mówi dr inż. Andrzej Kowalski, prezes Zarządu Biura Studiów, Projektów i Realizacji ENERGOPROJEKT KATOWICE SA

- Uniknęliśmy większych awarii dzięki temu, że nasz system energetyczny jest nowoczesny. Praktycznie został stworzony po II wojnie światowej i ciągle był unowocześniany. Jest znacznie nowocześniejszy niż systemy włoskie czy amerykańskie. Trzeba przypomnieć, że wszystkie spektakularne awarie ostatniego czasu były awariami nie źródeł wytwarzania energii, a systemów jej przesyłania i dystrybucji.

Czy powinniśmy już zacząć inwestować w nowe moce wytwórcze? W Polsce konsumujemy coraz więcej energii elektrycznej, a eksport energii elektrycznej od dwóch lat konsekwentnie rośnie.
- Konieczność inwestowania w nowe moce wytwórcze w polskiej energetyce pojawi się lada moment. Obecny zastój wynika z podstawowej przyczyny: z braku pieniędzy. Nie da się budować energetyki z własnych środków. To są zbyt duże kwoty. Z drugiej strony energetyka zawsze była łakomym kąskiem, bo gwarantowała przede wszystkim stabilność. Na razie banki stoją z szablą u nogi. Przykładem jest choćby Bełchatów - EBOiR obiecał kredyt, ale rozmowy się toczą, toczą i toczą. Główną przeszkodą jest nie rozwiązany problem kontraktów długoterminowych. Dopóki te kwestie nie będą rozstrzygnięte, dopóty energetyka w bankowych rankingach wiarygodności będzie traktowana gorzej niż inne dziedziny gospodarki.

Ale kontrakty długoterminowe przecież w gospodarce światowej funkcjonują.
- Oczywiście, ale funkcjonują w cenach rzeczywistych i warunkach rynkowych. Bełchatów ma zaniżoną cenę energii, by zrekompensować wysoką cenę Opola czy Turowa. Dopóki te nierealne relacje nie zostaną usunięte, nie pojawią się nowi kredytodawcy. Rozbudowę czy modernizację może finansować oczywiście właściciel. Tak jest w przypadku PAK-u, gdzie Elektrim w kontrakcie prywatyzacyjnym był zobowiązany do zainwestowania określonych środków. Ale Elektrim utracił wiarygodność finansową. Może, jeśli dogada się z obligatariuszami i sprzeda Erę, uda się mu się sfinansować dokończenie budowy nowego bloku. Typowym przykładem emanacji tych problemów jest przypadek Łagiszy. Są tam pieniądze NFOŚ, EkoFunduszu, środki własne elektrowni, ale zorganizowanie konsorcjum banków, które wyemitowało obligacje na brakujące kwoty trwało wiele miesięcy. Dlatego my jako biuro zmuszeni jesteśmy poszukiwać zajęcia pracując na rzecz energetyki poza granicami kraju, a także pracując na rzecz dziedzin gospodarki, które w tej chwili rozwijają się bardziej dynamicznie niż energetyka.

Kiedyś budowaliśmy linie przesyłowe i całe elektrownie w krajach ościennych, a także na Bliskim Wschodzie, a nawet w dalekiej Azji.
- Budowaliśmy na zasadzie umów międzynarodowych, projektujący i budujący otrzymywał należne wynagrodzenie, zaś rozliczenia między państwami pozostawały w sferze wielkiej polityki, domysłów i plotek. Budowaliśmy w Grecji, Turcji, Iraku, Iranie, Wietnamie, nie wspominając o “bratnich” krajach socjalistycznych. Bliski Wschód nie jest dzisiaj łatwym kierunkiem, o czym wszyscy wiedzą, do Turcji powoli wracamy. Problemem jest to, iż w tej chwili prawie nie ma polskiej firmy, która byłby w stanie udźwignąć samodzielnie taki kontrakt. Jeżeli blok o mocy 460 MW kosztuje pół miliarda dolarów, to trzeba dać na tę budowę gwarancję, zagwarantować sobie kredyt na realizację itp. Elektrim-Megadex jest w stanie szczątkowym, Budimex praktycznie wyszedł już z energetyki, podobnie jak Mostostal Warszawa. Energobudowa weszła w skład Pol-Nordu i próbujemy trochę razem walczyć, być może Polimex-Cekop który powoli wraca na arenę będzie w tej dziedzinie odpowiednim partnerem. Zresztą złożyliśmy ofertę dotyczącą budowy elektrowni Atherinolakkos II na Krecie. To jest jak na Kretę duża elektrownia o mocy 2 x 50 MW.

Dieslowska?
- Nie, dwa konwencjonalne kotły opalane ropą.

Dlaczego?
- Diesel ma tę przypadłość, iż rzadko ale zdarza się, że tłoki wszystkich silników zatrzymają się w martwym punkcie, co grozi zatrzymaniem generatorów i awarią całego systemu energetycznego opartego na takich siłowniach. Dlatego ta elektrownia z konwencjonalnymi kotłami opalanymi ropą ma być taką kotwicą dla kreteńskiego systemu energetycznego. Startujemy tam razem z Pol-Nordem oraz miejscową grecką firmą Atermon. Nie tylko projektujemy, ale także dostarczamy automatykę i część elektryczną. Kotły są z “Rafako”, turbina z Mediolanu. Przetarg powinien zostać rozstrzygnięty w ciągu najbliższych miesięcy. Naszym konkurentem jest Foster Wheeler.

Co dzisiaj stwarza największe problemy w pozyskiwaniu zleceń eksportowych?
- Problem tkwi w tym, że rzadko ogłaszane są przetargi na sam projekt. Zazwyczaj wszyscy inwestorzy oczekują budowy “pod klucz”, więc jeśli przed laty działały w tym obszarze polskie firmy budowlane i polskie centrale handlu zagranicznego, my byliśmy ich naturalnym partnerem.

Stale poszukujecie jednak nowych miejsc i nowych partnerów.
- Wspólnie z “Kopexem” realizujemy teraz nasz największy projekt zagraniczny. To odbudowa bloku 150 MW w elektrowni Paroseni w Rumunii. Jest to taka trochę transakcja kombinowana. “Kopex” wygrał przetarg na modernizacje kopalni. A z elektrowni wycofali się akurat Finowie, na cześć turbinową weszła Toshiba, zaś “Kopex” poproszono o projekt i dostawy z Polski. Oprócz projektu dostarczamy tam także automatykę.

Dziękuję za rozmowę.



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator