Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 08-09/2008

Eurodeputowany Marcin Libicki


W sprawie Gazociągu Północnego politykom daliśmy narzędzie do ręki

- Istotą naszego raportu jest zwrócenie uwagi na ogromne zagrożenia, jakie niesie ta wielka inwestycja dla Bałtyku. Prace nad nim zaczęły się wtedy, gdy pan Krzysztof Bączkowski z Polski i pani Radvile Morkunaite z Litwy przedstawili petycję wskazującą na wielkie niebezpieczeństwo dla Morza Bałtyckiego, jakie niesie budowa na jego dnie Gazociągu Północnego. W Komisji Petycji, którą kieruję, jak i w komisjach ITRE (Przemysłu, Badań Naukowych i Energii) i AFET (Spraw Zagranicznych) opiniujących ten raport, przeszedł on druzgocącą większością, podobnie jak podczas głosowania w trakcie sesji - powiedział bezpośrednio po zakończeniu głosowania przewodniczący Komisji Petycji PE eurodeputowany Marcin Libicki.

Tego typu akt prawny ma charakter wiążący, ale nie zobowiązujący. Od dzisiaj można powiedzieć, że jedno z najważniejszych ciał Unii Europejskiej ma bardzo daleko posunięte obawy, co do tego, jak tragiczne skutki dla Bałtyku może wywołać ta inwestycja. Komisje opiniujące poszerzyły zakres i problematykę tego raportu zauważając próbę dominacji „Gazpromu” nad systemem dostaw gazu dla Unii Europejskiej oraz na sprawy czysto finansowe, jak odszkodowania za szkody, jakie mogą wyniknąć z faktu budowy, funkcjonowania, ewentualnej katastrofy, a na końcu likwidacji tego gazociągu. Zgłoszono bardzo wiele poprawek, na 49 poprawek, 35 zostało przyjętych zgodnie z moją intencją. 14 poprawek zostało przyjętych wbrew mojemu zaleceniu. Ale to co zostało, zwróciło w sposób dobitny uwagę europejskiej opinii publicznej na te wszystkie zagrożenia. Po dzisiejszej debacie i nikt w Unii Europejskiej nie będzie mógł przejść obojętnie wobec kwestii, które wyartykułowaliśmy pełnym głosem. Parlament Europejski jednoznacznie stwierdził, że Gazociąg Północny jest elementem polityki energetycznej Unii Europejskiej, która powinna być solidarna. Wyraźnie powiedzieliśmy, że nie jest to już sprawa wyłącznie bilateralna i tego nikt w poprawkach nie zakwestionował. Powiedziano także wyraźnie, że jest to element planu politycznego i geopolitycznego. Zwrócono uwagę także na to, że ekspertyza oddziaływania na środowisko powinna być wykonana przez niezależne instytucje, a nie przez instytucje wskazane tylko i wyłącznie przez inwestora. Zwrócono też uwagę – i to również zostało przyjęte – że przecież istnieją alternatywne możliwości transportu gazu, które są taksatywnie wymienione: jak choćby gazociągi „Jamał” i „Amber”. Podkreślono, że Unia Europejska potrzebuje dywersyfikacji dostaw gazu, a także to, że inwestycje energetyczne powinny być przedmiotem solidarnego zainteresowania Europy. Bardzo ważna była poprawka, która sprawiła, że artykuł 35 w pełnym brzmieniu wygląda następująco: Parlament Europejski zwraca uwagę, iż poprowadzenie Gazociągu Północnego powinno spełniać strategiczne cele przedstawione w decyzji 1364/2006 przy jednoczesnym uniknięciu jakichkolwiek zagrożeń dla środowiska naturalnego. Powtórzę i podkreślę: jakichkolwiek zagrożeń. Wielu polityków krajów bałtyckich nie podzielało opinii, że być może za tym gazociągiem idą jakieś niebezpieczeństwa ze strony Rosji monopolizującej dostawy gazu, ale podkreślali, mówiła to pani Tarja Kaarina Halonen, prezydent Finlandii, jak i premier Finladnii - Matti Taneli Vanhanen, że Finlandia będzie protestować, jeśli będą jakiekolwiek zagrożenia ekologiczne. W tej chwili Parlament Europejski podziela tę opinię jednocześnie wzywając Komisję Europejską do przeprowadzenia niezależnego studium środowiskowego. Oznacza to, że Unii Europejskiej nie wystarczy już ekspertyza przedstawiona przez Nord Stream czy też przygotowana przez wynajętą przez nią instytucję. Podkreślono też, że Parlament Europejski wzywa Komisję Europejską do prowadzenia analizy w dialogu z zainteresowanymi państwami. Nie ulega więc wątpliwości, że w tej sprawie – w świetle prowadzonej przez UE polityki - wszystkie państwa leżące na Bałtykiem są zainteresowane. Komisja Europejska – w świetle tego, co uchwaliliśmy – powinna uniemożliwić „Gazpromowi” zajęcie dominującej pozycji na unijnym rynku. Można powiedzieć, że Parlament Europejski przytłaczającą większością stanął w obronie środowiska naturalnego w Europie, obronie rynku gazu w Europie i wskazał metody, jakimi można osiągnąć te cele. Dla polityki Unii Europejskiej ten dokument jak i cała debata są niezwykle ważne, choć formalnie nie są wiążące, ale nie sposób nie wziąć pod uwagę, że na blisko 30 osób, które zabrały głos w czasie debaty, tylko jedna mówiła innym tonem.

- Jak Pan ocenia reakcję Komisji Europejskiej? Raport pokazuje, że jedna z najważniejszych instytucji UE ma poważne zastrzeżenia do tej inwestycji i zawiera wezwanie do Komisji Europejskiej aby ta przygotowała niezależne od Nord Streamu studium oddziaływania na środowisko, ale z wypowiedzi komisarza Stavrosa Dimasa wynika, że jest to strategiczny projekt dla UE, zaś Komisja Europejska nie widzi żadnych możliwości interweniowania na tym etapie projektu.

- Z wyjątkiem „sprawy Rospudy” nie znam przypadku, aby przedstawiciel Komisji Europejskiej powiedział coś konkretnego. Przez te cztery lata, jak tu zasiadam, nie pamiętam takiego przypadku. Jak wiemy Parlament Europejski nie ma innego sposobu wyegzekwowania swoich decyzji, jak poprzez presję polityczną. Tę presję Parlament Europejski właśnie wywarł. Jeżeli Dimas powołuje się na bardzo konkretne i bardzo wąsko interpretowane przepisy to rzeczywiście można powiedzieć, że nie widzi możliwości interweniowania na tym etapie projektu. Teoretycznie wszystko można zlekceważyć, podobnie jak absolutnie każdą inną rzecz w Unii Europejskiej, także przecięcie rurociągiem terenu Natura 2000 wbrew wszystkim przytoczonym tu konwencjom. Czy jednak z politycznego punktu widzenia można sobie na to pozwolić? Wynik referendum we Francji, Holandii i Irlandii powinien dać do myślenia tym decyzyjnym politykom z najwyższego szczebla, że nie można lekceważyć głosu obywateli.
- Czy uważa Pan, że ten projekt powinien zostać wycofany z listy strategicznych projektów Unii Europejskiej?
- Uważam, że projekt podmorski powinien być zdjęty z listy priorytetów Unii Europejskiej, a czy zostanie zdjęty, tego nie wiem. Wersja lądowa, którędykolwiek by biegła, nie wzbudza zastrzeżeń i powinna na tej liście pozostać. Wszyscy politycy, którzy są krytyczni wobec tego przedsięwzięcia dostali narzędzie do rąk. Parlament Europejski nie ma kanonierek, łodzi podwodnych, komornika aby to wyegzekwować, ale politycy: prezydenci, premierzy czy ministrowie poszczególnych krajów mają swoje sposoby aby to wyegzekwować. Polityka dzisiaj w Europie nie toczy się – na szczęście - przy użyciu siły. Chyba, że komuś zamknie się dopływ gazu to wtedy jest użycie siły.
- W momencie rozpoczęcia debaty pokazał Pan plik poprawek i przyznał Pan, że miała miejsce niebywała, nienotowana w tym gmachu na taką skalę akcja lobbingowa ze strony firmy reprezentującej inwestora. Mówił Pan, że posłowie otrzymali precyzyjne instrukcje, którą mają poprzeć, którą odrzucić, a przy której mogą się wstrzymać od głosu. Na ile poprawki przyjęte wbrew Pańskiej rekomendacji wypaczyły ostateczny kształt raportu, bo przyznam szczerze, że awaria urządzeń technicznych nie pozwalała na dokładne śledzenie samego procesu głosowania.
- Nie wiem w jakim stopniu to Nord Stream zdeformował ostateczny kształt naszego raportu, bo nie mogę zajrzeć do sumień wszystkich posłów i nie wiem, na ile były to ich osobiste przekonania, a na ile poddali się sugestii lobbystów. Powtórzę: na 49 poprawek, 35 zostało przegłosowanych po mojej myśli, niektóre bardzo ważne. 14 zostało przegłosowanych wbrew mojej opinii, w tym tez niektóre ważne. Myślę, że nadzieje Nord Streamu w kilku procentach zostały spełnione. Dla mnie satysfakcjonujące by było, aby na 49 poprawek wszystkie zostały przyjęte po mojej myśli, ale na świecie – bądźmy realistami – to się nie zdarza, tak się nie udaje. Realnie patrząc osiągnęliśmy wszystko, co można było osiągnąć.
- Chodzi dokładnie o poprawkę nr 41. Na ile - Pana zdaniem - ta poprawka wypaczyła ostateczny sens Pana raportu. Wydaje się, że jest ona istotna jeśli weźmie się pod uwagę ostateczny kształt całego raportu.
- Gdyby tę poprawkę rozpatrywać w oderwaniu od całego raportu, to ona istotnie zmieniła, wbrew moim intencjom, jego sens. Ale w innych miejscach mamy cały szereg zapisów, które pozostały nienaruszone, a mówią o potrzebie konsultacji ze wszystkimi państwami zainteresowanymi. W pierwotnej wersji była mowa, że na tę inwestycję musi być zgoda wszystkich krajów bałtyckich. Tak było w naszej wersji oryginalnej. Ja liczyłem się, że poprawka, która to zniekształci zostanie wniesiona i tak się stało... Ale pozostały inne punkty raportu, które mówią o konieczności wzięcia pod uwagę opinii wszystkich zainteresowanych, konieczności dialogu ze wszystkimi państwami przybrzeżnymi. Ta poprawka osłabiła mój pierwotny zamysł, aby w proces decyzyjny były włączone wszystkie kraje przybrzeżne, ale nie wyrugowała mojej intencji w sposób kompletny.
- Polska jednak została „wyburtowana” z procesu decyzyjnego, bowiem trasę przebiegu gazociągu przeniesiono zręcznie z południowego wybrzeża Bornholmu, na północne aby uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z polskimi wodami przybrzeżnymi. I tym prostym sposobem nie jesteśmy już stroną w tym przedsięwzięciu...
- Tak było do wczoraj, ale dzisiaj wyraźnie zapisaliśmy, że muszą być wzięte pod uwagę opinie wszystkich zainteresowanych państw.
- Czy nie sądzi Pan – choć być może jest to błędna teza – że to, co dzisiaj chce zrobić Rosja za pomocą „bałtyckiej rury” z Unią Europejską, przypomina dokładnie to, co zrobiły USA 25 lat temu ze Związkiem Radzieckim doprowadzając przy pomocy kosztownej spirali zbrojeń do jego rozpadu. Unii Europejskiej, nawet jej najbogatszych członków za kilka lat na rosyjski gaz tłoczony pod Bałtykiem nie będzie po prostu stać…
- Parlament Europejski wyraźnie przed takim rozwojem sytuacji całą Unię ostrzegł. W jednym z punktów mówimy o groźbie monopolizacji dostaw gazu. Punkt ten dołączyły Komisje: ITRE (Przemysłu, Badań Naukowych i Energii) i AFET (Spraw Zagranicznych), które treść raportu opiniowały.

Notował: Jacek Balcewicz



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator