Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 11/2007

Samowystarczalny powiat. Sami sobie wyprodukują.


Wszelkie znaki na niebie i na ziemi mazurskiej wskazują na to, że trzydziestoparotysięczny powiat olecki w województwie warmińsko-mazurskim będzie pierwszym w kraju w dużej mierze samowystarczalnym regionem z własną energią elektryczną, biopaliwami i gazem. W dodatku nic, co urośnie na tutejszym polu, lesie oraz znajdzie na śmietniku, nie zmarnuje się.

Burmistrz Olecka Wacław Olszewski wraz z niespokojnym duchem tej ziemi - rektorem Wszechnicy Mazurskiej Józefem Krajewskim nawiązali już liczne kontakty biznesowe i naukowe, czego pierwszym efektem jest uruchomienie przy Wszechnicy Wschodnioeuropejskiego Centrum Energii Odnawialnej oraz I Międzynarodowy Kongres Energii Odnawialnej, który odbył się w murach tutejszej Alma Mater. Pomysł, by samemu wyprodukować energię ma bowiem być zaraźliwy i objąć m.in. współpracujące z regionem rejony Rosji, Litwy, Łotwy, Ukrainy. Współfinansuje to Unia Europejska.

- Zamierzamy – informuje burmistrz W. Olszewski – doprowadzić do zbudowania w Olecku sporego zakładu produkującego biopaliwo oraz bioelektrociepłowni. Te inwestycje splatają się ze sobą. Przy produkcji paliwa z rzepaku powstają odpady. Poza tym powiat leży na skraju czterech puszcz (Augustowskiej, Piskiej, Rominckiej, Boreckiej). Tylko w naszej gminie działa kilka zakładów drzewnych, przerabiających rocznie 200 tys. m sześc. drewna. Jest dużo odpadów, trocin, itp. surowca do produkcji energii. Z kolei w tych urządzeniach potrzebna jest woda do schładzania. No i ona ma służyć do zaopatrywania w ciepło miasta. Natomiast w każdej z gmin powiatu zbudowane zostaną niewielkie, na ich potrzeby, biogazownie wykorzystujące trzcinę, kukurydzę, odpady zwierzęce. Dysponujemy nie tylko gruntami ornymi, nadającymi się pod rzepak, ale mamy też dużo użytków zielonych, które też można wykorzystać do produkcji energii, ciepła, gazu.

Władze gminy porozumiały się już z firmą EOP, specjalizującą się w tego rodzaju przedsięwzięciach. Korzystają przy tym z doświadczeń austriackiego regionu Güssing, który już od wielu lat jest samowystarczalny w zakresie zaopatrzenia się w paliwo, energię elektryczną, gazową.

- Nasz region – tłumaczy Reinhard Koch, prezes Europejskiego Centrum Energii Odnawialnej w Güssing – był jednym z najbiedniejszych w Austrii. Ponad 70 proc. dorosłych z 4-tysięcznego Güssingu wyjeżdżało gdzieś za pracą. Z kolei reszta z 27 tysięcy mieszkańców regionu, która utrzymywała się z rolnictwa, też żyła biednie, bo tu nienajlepsze warunki do uprawy i hodowli. Wydawaliśmy ponadto pieniądze nie tylko na dojazdy, ale i na ogrzanie domów, światło. Po wyliczeniu zaś naszych zasobów naturalnych (35 tysięcy ha ziemi, lasy), wyszło na to, że możemy być samowystarczalni. Zaczęliśmy – wyjaśnia sposób na życie prezes ECEO – od małych zakładzików. Zawiązały się np. spółdzielnie wiejskie, które dostarczały do zakładów tyle surowca, ile jej członkom było potrzeba paliwa. Ponad trzydzieści elektrowni na biopaliwo już działa. Pozyskujemy rocznie w regionie 30 tysięcy ton odpadów drzewnych. Produkujemy 8 mln ton biopaliwa rocznie, średnio tysiąc litrów na godzinę. Z drewna otrzymujemy ciepło, gaz i prąd. Nie spalamy drewna, ale zgazowujemy. Są odpowiednie technologie. Do produkcji biogazu nadaje się też kukurydza, trawa. Energię elektryczną można już produkować nawet ze śmieci. Trzeba tylko prowadzić odpowiednią ich selekcję. A są one wszędzie, w tym i w gospodarstwach rolnych – tłumaczy Austriak, dodając, że teraz wlewając paliwo do baku, nie bogacą jakiegoś koncernu, ale swych ziomków.

Efekt jest taki, że już ludność nie emigruje. Z ubogiego regionu, Güssing stał się bogatym. Powstało poza rolnictwem tysiąc nowych miejsc pracy, a niebawem będzie 500 kolejnych. Inwestorów ściąga tu tania energia, gaz, paliwo. Do 4-tysięcznego miasteczka zjeżdża rocznie 50 tysięcy ciekawskich z różnych stron Europy, by podpatrzeć ich rozwiązania. Trafiło tam i Olecko.

- Zastanówcie się – zwracał się do olecczan podczas jednej z wizyt w mieście prezes Koch – czy będziecie importować gaz z Rosji, czy też sami go wyprodukujecie. Urządzenia do produkcji są zaś tak proste w obsłudze jak myjnia samochodowa. Ważne, że są na takie cele różne fundusze. Tylko Güssing realizuje obecnie sto projektów unijnych.

Jest kilka instytucji i banków udzielających wsparcia. Dotacje można otrzymać m.in. z Funduszu Ochrony Środowiska, EKOFUNDUSZU, FAPY, Agencji Techniki i Technologii, itp. W przypadku Olecka austriaccy inwestorzy już zabiegają o unijne wsparcie inwestycji. Ocenia się, że kosztować ona będzie 100 mln euro. Oczywiście, jeżeli np. trudno, wzorem austriackim, złączyć rolników w spółdzielnie, spółki, budujące sobie bioelektrownie i biogazownie, można uczynić tak, jak w Olecku. Tu samorząd stawia tylko do dyspozycji 10 ha pod inwestycje (aby przyśpieszyć załatwianie formalności sam wykupuje grunty od prywatnego właściciela, by potem odsprzedać je inwestorowi) daje preferencje podatkowe, pomaga zorganizować surowiec od rolników. Tylko fabryka biodiesla będzie potrzebować ok. 200 tys. ton rzepaku rocznie. Skorzystają nie tylko rolnicy, z którymi inwestor zawrze umowy kontraktacyjne, ale i mieszkańcy, bo mniej zapłacą za nośniki energii, paliwa (ustawy wreszcie wszak będą), powstaną nowe miejsca pracy, a w wyższej uczelni będą mieć zajęcie i naukowcy, i studenci. Wszak potrzebne będą na miejscu laboratoria, badania itp. Zarobią też rolnicy. Jak liczył już Grzegorz Makarewicz, dyrektor PEC w Olecku, obecnie posiadacze pól i łąk mają po 2,5 tys. zł dochodu z 1 ha, ale koszty ich uprawy wynoszą 1,84 tys. zł, zaś dostarczając surowiec do biogazowni i bioelektrociepłowni zarobią 10 tys. zł z 1 ha, przy 2,1 tys. zł kosztów.

*

Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej 350-tysięcznego Białegostoku przestawia od 2008 roku elektrociepłownie na ekologiczny opał. W 40 proc. opalane będzie surowcem pochodzenia leśnego, a 60 proc. - nieleśnego (wierzba energetyczna, ziarna zbóż, odpady młynarskie). Jako że np. plon z plantacji wierzby energetycznej zbiera się po kilku latach od jej założenia, już teraz rolnicy muszą myśleć o nasadzeniach. Specjaliści PEC-u oceniają, że będzie im potrzeba opału z co najmniej kilkunastu tysięcy hektarów. Ciepłownicy nie mają jednak zamiaru „kolędować” od rolnika do rolnika w poszukiwaniu kilku gałązek wierzby, czy worka ziarna. Będą podpisywać pięcioletnie umowy tylko z grupami producenckimi.




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator