Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/18/-1/11/

PETROBALTIC, Jasło, Czechowice i Glimar – dla Rafinerii Gdańskiej


Informacje Numery Numer 10/2002

A komu „Gdańska”?
W kolejce ORLEN, Rotch, MOL, Łukoil…

Intensywny lobbing PKN Orlen sprawił, iż rząd dokonał zmian w programie prywatyzacji sektora paliwowego. Mimo że nowy program dopuszcza możliwość fuzji gdańskiej spółki z Orlenem, wcale nie jest pewne, że takie rozwiązanie zostanie zaakceptowane. Koncepcja ta ma wielu przeciwników. Należy do nich również sama Rafineria Gdańska.
Oferta brytyjsko-rosyjskiego konsorcjum na zakup 75% akcji Rafinerii Gdańskiej miała obowiązywać do 17 października. Tymczasem 25 września, czyli w dzień po decyzji rządu o zmianie programu prywatyzacji sektora i w dniu jej oficjalnego ogłoszenia, PKN Orlen i Rotch Energy poinformowały, iż podejmą rozmowy na temat oferty wspólnego zakupu rafinerii. Z propozycji Rotcha wynikało, iż PKN miałby objąć w niej 25% akcji (minus jedna akcja), a Rotch: 50% (plus jedna akcja). I choć o dopuszczeniu Orlenu do tego przetargu mówiło się od pewnego czasu, decyzja Brytyjczyków najwyraźniej zaskoczyła przedstawicieli Łukoila, tym bardziej że jeszcze dzień wcześniej prezes Rotch Energy - Keyvan Rahimian miał zapewniać Rosjan, że do 17 października nie będzie żadnych zmian w ofercie na akcje Rafinerii Gdańskiej.
Wkrótce potem do Nafty Polskiej wpłynęło pismo od Rotch Energy, w którym spółka poinformowała o rezygnacji ze współpracy z Łukoil w związku – jak napisano – z nie dającymi się pogodzić różnicami stanowisk co do przyszłej struktury własnościowej oraz długoterminowych planów rozwoju Rafinerii Gdańskiej. Dotąd jednak Rotch oficjalnie nie zawiadomił Nafty Polskiej o zmianie wspólnika, na co zarząd Nafty Polskiej musi wyrazić zgodę. Może to oznaczać, iż projekt ewentualnego nowego konsorcjum Rotch-PKN Orlen mającego zakupić Rafinerię Gdańską, nie został jeszcze uzgodniony. Faktem jest, że dla Rotcha współpraca z PKN jest korzystniejsza niż z Rosjanami, którzy deklarowali zakup 49% akcji przeznaczonych na sprzedaż. Po ewentualnym skupieniu akcji od załogi (maksymalnie 15%) Rosjanie mogliby samodzielnie rządzić zakładem, gdyż w ich rękach znalazłoby się 51,75% akcji. Tymczasem w konsorcjum z PKN, to brytyjska firma będzie miała większość. W zamian za 25% akcji rafinerii Gdańskiej, Rotch oferuje Orlenowi zarządzanie operacyjne, a ponieważ jest inwestorem finansowym, jeśli zdecyduje się sprzedać swoje akcje, PKN miałby prawo pierwokupu.
Kolejną niespodzianką było oświadczenie Rotcha z 4 października, iż planowana transakcja zakupu akcji zostanie sfinansowana ze środków Grupy Rotch. Jak wiadomo to właśnie trudności związane z możliwością pozyskania źródeł finansowania zakupu i rozwoju rafinerii (deklarowane przez Brytyjczyków 500-700 mln dolarów na program inwestycyjny) były główną przyczyną odsuwania w czasie momentu zakończenia przetargu. Wydawało się, że pozyskanie kilka miesięcy temu bogatej spółki rosyjskiej, jaką jest Łukoil, miało przede wszystkim służyć zapewnieniu źródeł finansowania projektu. Dziwić mogą zatem zapewnienia Rotcha, iż oto dziś nie potrzebuje wkładu finansowego Orlenu i jest w stanie samodzielnie zagwarantować finansowanie na poziomie kilkuset milionów dolarów.
Coraz powszechniejszy staje się sceptycyzm co do tego, iż to Rotch Energy może zostać inwestorem strategicznym dla Rafinerii Gdańskiej (co ciekawe Rotch zaproponował najwyższą cenę za zakup 63% akcji czeskiej firmy petrochemicznej Unipetrol, ale mimo iż oferował niemal tyle, ile chcieli uzyskać z tej prywatyzacji Czesi, 440 mln euro, jego oferta została uznana za niewiarygodną przez czeski rząd, który nie dopuścił Rotcha do procesu badania spółki Unipetrol). W obecnej sytuacji możliwe są trzy scenariusze: rozpoczną się rozmowy z konsorcjum Rotch Energy-PKN Orlen, Nafta Polska powróci do rozmów z firmami, z tzw. krótkiej listy (m.in. MOL), albo zostanie rozpisany całkiem nowy przetarg. Problem jednak w tym, iż rosyjscy giganci naftowi, jak Łukoil i Jukos, mogliby wówczas samodzielnie przystąpić do przetargu i wygrać, a tego w Polsce nikt chyba się nie chce z powodu „dużego ryzyka politycznego”. Właśnie ten argument przesądził o zmianie programu prywatyzacji sektora. Wejście Łukoila do Rafinerii Gdańskiej nie jest też na rękę Orlenowi, gdyż Rosjanie, jako właściciele rafinerii mogliby dostarczać do Gdańska ropę o wiele taniej niż do PKN, albo nawet, przynajmniej teoretycznie, w jakiś sposób blokować dostawy do Płocka.
Zakup Rafinerii Gdańskiej jest dla Rosjan inwestycją o znaczeniu strategicznym. To najdalej wysunięta na zachód rafineria tej klasy, która jest jeszcze do kupienia. Daje możliwość sprzedaży produktu finalnego na rynku polskim, niemieckim i państw ościennych. Jak się podkreśla, jest położona najbliżej złóż szelfu królewieckiego, eksploatowanego przez Łukoil, i w sąsiedztwie największego nad Bałtykiem terminalu paliwowego, czyli Naftoportu, dzięki któremu można eksportować ropę i produkty ropopochodne drogą morską.
Łukoil, podobnie zresztą jak Jukos, druga co do wielkości rosyjska firma naftowa, musi szukać dla siebie rynków przetwórstwa i zbytu, ponieważ w jego strukturze dominuje część wydobywcza (upstream), podczas gdy pion rafineryjny i dystrybucji (downstream) ma słabo rozwinięte. Dlatego też zabiega o takie akwizycje, jak zakup Rafinerii Gdańskiej.
Najlepsze dla Gdańska?
Zdaniem przeciwników połączenia PKN Orlen z Rafinerią Gdańską, fuzja ta niczemu nie służy i może być traktowana jako próba monopolizacji rynku. Przedsięwzięcie to będzie wymagało od Orlenu finansowania Rafinerii Gdańskiej, zamiast finansowania swojego rozwoju. Problemem dla Orlenu nie jest w tej chwili produkcja lecz zbyt; Gdańsk nie ma z kolei atrakcyjnej sieci zbytu, wymaga natomiast intensywnych nakładów w instalacje produkcyjne. Tymczasem już dziś PKN może samodzielnie zaopatrywać rynek polski swą zwiększoną mocą przerobową. Przejęcie Gdańska przez Orlen nie jest więc korzystne dla samego Orlenu, zaś dla Gdańska oznacza utratę podmiotowości. Do tego liczne obawy budzi fakt, że firma powstała po połączeniu spółek będzie musiała w przyszłości pozyskać inwestora branżowego. A sprzedaż ponad 51% akcji takiego podmiotu oznacza oddanie kontroli nad praktycznie całym polskim rynkiem paliwowym.
PKN Orlen zapewnia, ze połączenie obu spółek pozwoli zaoszczędzić m.in. na inwestycjach. Oszczędności z tego tytułu mogą wynieść 200-300 mln USD. Połączone firmy będą miały większą siłę przetargową przy zakupach ropy naftowej (szacowane oszczędności mogłyby wynieść od 25-50 mln USD rocznie). Nowy podmiot będzie kupował rocznie prawie 20 mln ton ropy, a w skali Europy to sporo. Jak przekonuje kierownictwo Orlenu, oba zakłady będą mogły zająć się wytwarzaniem tych produktów, na których znają się najlepiej. Dalsze oszczędności ma przynieść połączenie działów marketingu oraz zwiększenie dostępu dla produktów obu marek poprzez sieć Grupy PKN Orlen - Rafineria Gdańska, co z kolei doprowadzi do zwiększenia sprzedaży. Zamiast dublować stacje benzynowe, będzie można lepiej je usytuować i zwiększać ich efektywność. Wzrośnie też eksport produktów drogą morską. Nowa firma będzie mogła łatwiej wyjść poza granice kraju zdobywając nowe rynki i przejmując sieć dystrybucji w krajach ościennych. Efektem połączenia ma być także wzrost wartości rynkowej PKN Orlen i przyspieszenie trzeciego etapu jego prywatyzacji na korzystnych warunkach.
Jednakże jak dotąd PKN nie spieszy się z inwestycjami w Gdańsku. Można nawet odnieść wrażenie, że czym bardziej upewnia się w przekonaniu, że przejmie rafinerię, tym bardziej powściągliwie wypowiada się na ten temat. Koncern nie odpowiedział na ofertę utworzenia joint venture w sprawie budowy kompleksu zgazowania ciężkiej pozostałości przerobu ropy naftowej (IGCC), inwestycji o kluczowym znaczeniu dla rozwoju Rafinerii Gdańskiej, od istnienia której zależy, czy będzie mogła po 2005 r. spełniać nowe normy UE dotyczące czystości produkowanych paliw (na zaproszenie odpowiedziało kilka firm zachodnich, m.in. Shell.
PKN uznał tę inwestycje za zbyt drogą (540 mln USD). Deklaruje, że jeśli kupi akcje Rafinerii Gdańskiej, będzie realizował - choć na innych zasadach - projekt IGCC, którego koszty, według koncernu, można obniżyć nawet o 40% wykorzystując inną technologię.
Zbieżne są opinie obu firm w kwestii budowy instalacji kompleksu krakingu katalitycznego, której koszt zarząd RG szacuje na 350 mln USD. Realizacja tego projektu umożliwi produkcję 100 tys. ton propylenu, którego po 2005 roku w Polsce będzie brakowało. Orlen zamierza natomiast ograniczyć program rozwoju sieci stacji paliw Rafinerii Gdańskiej, traktując to jako zbędny wydatek (Rotch Energy proponował przeznaczenie na ten cel 130 mln USD).
Również cenę za przejęcie Rafinerii Gdańskiej uważa się w Płocku za zbyt wygórowaną. Orlen będzie dążył do jej obniżenia argumentując to koniecznością poniesienia nakładów inwestycyjnych w Gdańsku. Punktem wyjścia jest kwota 274 mln USD, czyli tyle, ile obiecywali Brytyjczycy w konsorcjum z Łukoilem. Jednak na niższą cenę może nie zgodzić się minister Skarbu obawiając się zarzutu, że przystał na gorszą ofertę, pomimo że oferta innych inwestorów była lepsza finansowo (Rotch i Łukoil).
Z wypowiedzi prezesa Rafinerii Gdańskiej wynika, że Rafineria Gdańska chciałby współpracować z Orlenem przy realizacji projektów biznesowych i niszowych (w czerwcu 2002 r. obie spółki opracowały dziesięciopunktowy program współpracy, dotyczący m.in. wspólnej realizacji IGCC, kooperacji przy produkcji i sprzedaży olejów smarowych, polityki zakupów ropy naftowej), ale jest zdecydowanie przeciwna połączeniu obu spółek już dziś. - Nie jest to najlepsze rozwiązanie. Niepokoi mnie fakt, że PKN chce składać ofertę z niezbyt wiarygodnym partnerem, jakim jest Rotch, który zmienia partnerów jak rękawiczki - mówił Paweł Olechnowicz na łamach dziennika „Puls Biznesu”. - Sam Orlen także nie jest dobrym partnerem. Moim zdaniem, płocka firma chce przejąć nasz rynek i zneutralizować konkurenta. W zamian nie daje żadnej nadziei na realizację programu rozwoju, a to - proszę pamiętać - zakłada przecież rządowy program. Poza tym, do tej pory nie nastąpiła pełna konsolidacja dwóch firm, które stworzyły Orlen - CPN i Petrochemii Płock. Obawiam się więc, że obecne połączenie naszych firm pogłębi tylko problemy. A czasu na modernizację naszej spółki zgodnie z wymaganiami UE zostało już niewiele, bo tylko do 2005 r.
Szef gdańskiej spółki podkreśla też, że najbardziej nagłośniony jest tylko jeden z wariantów prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej, który znalazł się w rządowym programie restrukturyzacji i prywatyzacji sektora naftowego w Polsce (mówiący o udziale gdańskiej firmy w procesie konsolidacji polskich podmiotów sektora naftowego, co w praktyce oznacza połączenie z Orlenem). - Mamy do czynienia z lansowaniem jednej opcji - i to w sytuacji, gdy nic nie jest jeszcze przesądzone. Nie rozumiem, dlaczego zmiana przez Radę Ministrów rządowego programu ma akurat oznaczać, że Rafineria Gdańska jest do przejęcia, i to akurat przez Orlen – wypowiadał się Paweł Olechnowicz.
W dokumencie mówi się także innych wariantach, a mianowicie o sprzedaży spółki inwestorom branżowym lub finansowym oraz o podwyższeniu kapitału zakładowego i udostępnienie akcji z nowej emisji inwestorom. Trzecia możliwość przewiduje wniesienie do Rafinerii Gdańskiej akcji lub majątku Rafinerii Czechowice i/lub Glimaru, Jasła, a także firmy wydobywczej Petrobaltic. I właśnie ta ostania opcja najbardziej odpowiada gdańskiej spółce. Petrobaltic może wydobywać nawet 1 mln ton ropy rocznie, co stanowiłoby ok. 20% zapotrzebowania rafinerii. Z kolei w przypadku połączeń kapitałowych z trzema rafineriami południowymi można by m.in. zintegrować aktywa olejowe wszystkich tych spółek. Tak skonsolidowany podmiot mógłby zostać sprywatyzowany przez giełdę lub pozyskać partnerów kapitałowych.
Trzeci etap
W części dotyczącej PKN Orlen rządowy program zakłada wzmocnienie spółki na rynku polskim i regionalnym poprzez uczestnictwo w większym stopniu w produkcji petrochemikaliów oraz wydobyciu surowców. Dopuszcza się sprzedaż mniejszościowego pakietu akcji spółki w celu utworzenia regionalnego koncernu z udziałem podmiotów zagranicznych.
Warunkiem realizacji takiej koncepcji jest zapewnienie Orlenowi wiodącej lub co najmniej równorzędnej roli z innymi podmiotami, które tworzyłyby nową grupę. Alternatywą jest sprzedaż akcji PKN, należących do Nafty Polskiej, na giełdzie w kraju lub za granicą. Natomiast Skarb Państwa nie przewiduje pozbycia się należących do niego pakietów akcji (po 10%) w Rafinerii Gdańskiej i PKN Orlen.
PKN Orlen podkreśla, że połączenie z Rafinerią Gdańską daje szansę na stworzenie silnego narodowego koncernu, mogącego odegrać kluczową rolę w procesie budowania regionalnego koncernu naftowego. Jednak jak wskazują niektórzy specjaliści, na stworzenie koncernu narodowego jest już za późno, ponieważ powinny go tworzyć podmioty o narodowym charakterze własnościowym, a Orlen jest już firmą prywatną. Innym elementem, który również musi być brany pod uwagę, to fakt, ż obie firmy nie posiadają wydobycia, czyli tego obszaru, który decyduje o tym, że firma jest zintegrowana pionowo, a więc posiada część wydobywczą, rafineryjną i dystrybucyjną. W praktyce tylko firmy zintegrowane są w stanie odegrać istotną rolę w procesie konsolidacji regionalnej. Orlen zakłada, iż Rosjanie mogliby uczestniczyć w trzecim etapie prywatyzacji płockiej spółki i wówczas wchodziłaby w grę możliwość przeprowadzenia transakcji mieszanej: sprzedaż akcji PKN w zamian za dostęp do złóż.
Tymczasem teraz przejęcie Rafinerii Gdańskiej ma wzmocnić Orlen i umożliwić korzystne połączenie z węgierskim MOL-em i austriackim OMV. Duży koncern powstały z połączenia tych trzech firm ma być silnym partnerem do rozmów o sprzedaży akcji tak utworzonej spółki rosyjskim gigantom, którzy dotąd byli zajęci przejmowaniem firm paliwowych na „obrzeżach Europy” – w Rumunii i Bułgarii, a teraz przygotowują się do ekspansji w Europie Centralnej, a w dalszej kolejności w krajach UE. Dlatego mówi się często, nie bez ironii, że nawet jeśli dzisiaj Rosjanie przegrają batalię o Rafinerię Gdańską, to za jakiś czas wrócą, kupując koncern regionalny i płacąc za osiągnięte synergie.

Małgorzata Kosa




| Powrót |

Artykuł opublikowany pod adresem:     http://gigawat.net.pl/article/articleprint/18/-1/11/

Copyright (C) Gigawat Energia 2002