Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 05/2006

Stracona energia i zawyżone taryfy


Straty energii elektrycznej w Polsce należą do najwyższych w Europie. Według danych “Electricity Information 2004 OECD/IDEA” wskaźnik strat w 2002 roku był o ponad 4 procent wyższy od średniej wszystkich europejskich państw OECD.

Aby uzmysłowić tę wielkość, trzeba napisać, że w 2002 roku bezpowrotnemu i bezsensownemu straceniu uległo 9,7 proc. energii elektrycznej, wprowadzonej do sieci krajowych spółek dystrybucyjnych czyli 12508 GWh o wartości 1 mld 514 mln zł.

Strat energii elektrycznej w całości nie da się wyeliminować, bo wynikają one po części z praw fizyki, towarzyszących zjawiskom przepływu prądu elektrycznego, ale można je znacznie ograniczyć. Najwyższa Izba Kontroli począwszy od 2001 przez blisko 4 lata prowadziła w 17 spółkach dystrybucyjnych i zakładach energetycznych kontrolę działań, zmierzających do ograniczenia nieuzasadnionych strat energii wprowadzanej do sieci, a także wpływu tych strat na wysokość cen energii elektrycznej, ustalanych w taryfach.

W kontrolowanej “siedemnastce” wskaźnik strat był niższy od danych ogólnopolskich i w 2001 roku wynosił 8,9 proc. energii wprowadzonej do ich sieci, co w wymiarze rzeczywistym stanowiło 6183,2 GWh energii, obniżając się do 8,4 proc. w 2003 roku i 5.974,2 GWh – w r. 2004.

Na skutek systematycznej podwyżki cen energii, wartość finansowa strat wzrosła jednak z 713,6 mln zł w 2001 roku do 745,3 mln zł w 2003 roku. Z natury najniższe straty rzędu 1,7–1,8 proc. występują w sieciach wysokich napięć, w sieciach średnich napięć to 4,5–4,8 proc. Największe straty rzędu 10 a nawet 17 proc. występują w sieciach niskich napięć. Ale aby walczyć ze stratami, trzeba przede wszystkim wiedzieć, gdzie i dlaczego one powstają?

A tymczasem z 17 zakładów, aż 6 (Bielsko-Biała, Tarnów, Olsztyn, Elbląg, Rzeszów i Warszawa – Teren) nie prowadziło analiz zmierzających do zidentyfikowania źródeł i wielkości strat. W pozostałych zakładach ustalono, że straty techniczne, a więc związane z przepływem energii oraz pozostawaniem sieci pod napięciem, wynoszą od 48,5 do 79,7 proc. całości strat, zaś straty handlowe spowodowane kradzieżą prądu, czy też zbyt wysokim progiem rozruchowym liczników lub też awariami liczników sięgają od 20,3 do 51,5 proc. ogólnej wielkości utraconej energii.

Kontrolerzy stwierdzili także, że opomiarowanie sieci było niewystarczające dla pełnej kontroli przepływów i optymalizacji jej pracy. W znacznej ilości stacji odbiorczych SN/nN nie zainstalowano żadnych przyrządów pomiarowych. Uniemożliwiało to ustalenie rzeczywistych strat, a także otrzymanie jakichkolwiek danych do niezbędnych obliczeń sieciowych oraz bilansowanie zużycia energii, wykazanego przez urządzenia pomiarowe w stacji ze zużyciem wykazanym przez liczniki zainstalowane u odbiorców.

I tak według stanu na 30 czerwca 2004 roku w Oddziale Energia Pro we Wrocławiu na 5151 stacji odbiorczych w 3234 brakowało przyrządów pomiarowych, w Wałbrzychu na 3051 stacji w 1310 brakowało opomiarowania, choć np. w rejonie Mińsk Mazowiecki, należącym do ZE Warszawa – Teren opomiarowane były wszystkie stacje.

Transformatory i kondensatory
Niezwykle ważne jest dostosowanie mocy transformatorów do rzeczywistych obciążeń, instalacja kondensatorów kompensujących prądy biegu jałowego czy moc bierną, a także zmiana konfiguracji sieci, pozwalająca na odciążenie najbardziej newralgicznych jej odcinków. W ciągu dwóch lat we wrocławskim Oddziale EnergiaPro zoptymalizowano moc 240 transformatorów, pracujących na styku sieci średnich i niskich napięć.

W ZE w Płocku zainstalowano blisko 4000 kondnesatorów, a w 2400 stacjach transformatorowych SN/nN zainstalowano układy pomiarowe w wyniku czego ilość opomiarowanych stacji wzrosła do 75 proc. Z kolei na terenie czterech rejonów energetycznych (Otwock, Przasnysz i Ostrołęka) nie zainstalowano baterii kondensatorów, umożliwiających kompensację mocy biernej, choć inwestycja zwróciłaby się w czasie krótszym niż rok. Straty z tego tytułu oszacowano – w tym przypadku - na blisko 7 GWh rocznie.

W dwóch oddziałach EnergiiPro we Wrocławiu i Wałbrzychu oszacowano, że tylko dostosowanie mocy znamionowej transformatorów do występujących obciążeń oraz optymalizacja pracy sieci, dałaby roczne oszczędności rzędu 30 GWh energii, co przełożyłoby się ograniczenie zakupów energii na potrzeby dystrybucji o wartości 3,4 mln zł rocznie.

Liczenie liczników
Na koniec kontroli, 30 czerwca 2004 roku stwierdzono ponad 70 tys. zainstalowanych u odbiorców liczników bez ważnych cech legalizacyjnych, a więc mierzących prąd nielegalnie, a także ponad 170 tys. “liczników bezklasowych”, charakteryzujących się niską dokładnością pomiaru i wysoką wartością prądu rozruchowego, co skutkuje niezliczaniem części pobranej energii elektrycznej.

Zmorą są tzw. „rumuny” czyli liczniki typu 2CM4, CAM63, T2CA43, które pojawiły się w Polsce w drugiej połowie lat osiemdziesiątych - w czasach „powszechnego deficytu wszystkiego”. Zaliczane są one w zasadzie do klasy 3, ale cechują się dużą awaryjnością i skłonnością do zacinania się. Szczególnie w jednofazowym modelu 2CM4 wystarczy tylko umiejętnie i bez śladów ścisnąć obudowę, by tarcza przestała się kręcić... a licznik przestał pokazywać zużycie.

Nielegalny pobór czyli... kradzież
W trakcie kontroli w 17 spółkach dystrybucyjnych ich pracownicy ujawnili 28649 przypadków nielegalnego poboru energii elektrycznej, opiewających łącznie na 131,6 GWh. Sprzyja temu niechęć energetyków do powiadamiania o zaistniałym przestępstwie organów ścigania, choć istnieje tego prawny obowiązek. Takich przypadków pobłażania było 18694 choć nie wszędzie...

W Wałbrzychu wszystkie ujawnione przypadki kradzieży są zgłaszane do policji bądź prokuratury. Panuje powszechne przekonanie, że kradnie się państwowe czyli niczyje, a w istocie straty wliczane są do taryf i za cwaniactwo i spryt jednych płacą solidarnie wszyscy. W jednym z zakładów energetycznych, kontrole legalności poboru energii elektrycznej zlecono dwóm firmom zewnętrznym, które z kolei najęły pracowników tegoż zakładu energetycznego wykonujących zamówione czynności w trakcie... godzin pracy, zaś kierownicy rejonów otrzymywali dodatkowe pieniądze za... nadzorowanie zleconej pracy.

Osobną sprawą jest windykacja należności od tzw. wielkich odbiorców. Ujawniono przypadki, że w sprawie niezapłaconych rachunków monitowano dopiero po wejściu i na wniosek inspektorów NIK i przed zakończeniem kontroli należne kwoty wpłynęły. Dotyczyło to 30 dłużników zalegających na kwotę - bagatela - 2233 tys. zł. Wiele patologii występuje przy handlu wierzytelnościami. Często sprzedawane są one zbyt pochopnie, bez wyczerpania wszelkich dostępnych możliwości odzyskania kwot - łącznie z drogą sądową czy też egzekucją komorniczą.

W wielu przypadkach zdarzało się też, że interesy sprzedającego zakładu nie były starannie zabezpieczone, a prowizje naliczane przez kupującego nadmiernie wysokie. Nie sprawdzano też wypłacalności nabywcy (np. ZEORK – ponad 16 mln zł i Będziński Zakład Energetyczny - 5600 tys. zł). Bywało też tak, jak w Elbląskim Zakładzie Energetycznym, że sprzedawano “ciepłe” jeszcze wierzytelności kolejowe (14 i 1 dzień) na które, pomimo niezwłocznej wpłaty PKP na rzecz ich właściciela, spółce dystrybucyjnej przychodziło czekać... 2 lata.

A wszystko i tak pójdzie w taryfę
Kontrolerzy zajęli się także sprawdzeniem sposobu kalkulowania składnika zmiennego stawki sieciowej w 43 taryfach obowiązujących w trzech kolejnych okresach taryfowych. W 9 taryfach uwzględniono koszty zakupu energii na pokrycie strat wyższe o 1,1 do nawet 5 proc. od faktycznie występujących. Umożliwiało to pokrycie spółkom dystrybucyjnym, kosztem klientów, także strat nieuzasadnionych. W 14 taryfach, 13 objętych kontrolą zakładów, ustalając składnik zmienny stawki sieciowej, założono koszty o ponad 5 proc. wyższe od faktycznie występujących wszystkich strat. Pozwoliło to osiągnąć dodatkowe, nieuzasadnione przychody w kwocie... 66,09 mln zł.

Rekordziści jak ZE Olsztyn czy Rzeszowski ZE mieli zawyżenia ponad rzeczywiste straty na poziomie ponad 30 proc. Tej praktyce sprzyjała postawa Urzędu Regulacji Energetyki, który wprawdzie - począwszy od 2001 roku - zastąpił stosowaną wcześniej regulację kosztową tzw. regulacją pułapowo-porównawczą, zwaną przez niektórych bodźcową. W wyniku tej metody, za uzasadniony poziom strat energii w poszczególnych zakładach uznawano odpowiednio skorygowany średni poziom występujący w pozostałych jednostkach sektora.

Do wyznaczenia tego poziomu zastosowano model ekonometryczny, złożony z dwóch równań regresji liniowej. W pierwszym uwzględniono 27, a w drugim 8 zmiennych charakteryzujących m.in. długość linii pracujących na poszczególnych napięciach, moce i liczbę transformatorów, liczbę odbiorców itp. Uśrednione wyniki uzyskiwane z obu równań wyznaczały poziom strat modelowych. Tyle tylko, że ten model jest kiepski, jak stary samochód sąsiada. Nie równał do najlepszych i utrwalał stan zastany. Aby ta metoda wymuszała postęp, trzeba by parametry przyrównywać nie do średniego poziomu polskiego, a do średniego poziomu europejskich państw OECD, do których grona od ponad 10 lat należy także i Polska. Przy okazji doszło też do polemiki NIK-u z URE, dotyczącej zaliczania strat energii z tytułu nielegalnego jej poboru do kategorii kosztów uzasadnionych.

Najwyższa Izba Kontroli nie podzieliła stanowiska URE, wychodząc z założenia, że przenoszenie strat z tego tytułu do kategorii kosztów uzasadnionych nie motywuje zakładów energetycznych do zachowania właściwej staranności, zmierzającej do ochrony interesów wszystkich uczciwych odbiorców, poprzez wykrywanie nielegalnego poboru i dochodzenie naprawy wszelkich szkód, spowodowanych tym procederem. Taki stan rzeczy sprzyja przerzucaniu na odbiorców kosztów faktycznych zaniedbań zakładów energetycznych. Absurdalność tej sytuacji można by porównać do kasjerki, która koszty spłacenia manka miałaby automatycznie refundowane w postaci podwyższonej od następnego roku pensji czy premii kwartalnej. Więc nigdy nie troszczyłaby się o stan kasy.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator