Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 04/2005

Rynek teoretycznie wolny


- W połowie 2004 r. byliśmy gotowi, aby na pytanie czy mamy do sprzedania energię elektryczną zawsze móc odpowiedzieć twierdząco, zostawiając otwartą jedynie kwestię ceny. Poprzedziło to podpisanie umowy przesyłowej z PSE, a także umowy z operatorem handlowym, umów ramowych z dostawcami i odbiorcami. Zaczęliśmy od rynku hurtowego oraz rynku wymiany międzysystemowej. Chcieliśmy dobrze się przygotować, aby móc klientowi końcowemu zaoferować produkt po atrakcyjnej cenie, taniej niż konkurencja - mówi Bogusław Brzozowski dyrektor ds. obrotu energia elektryczną w katowickim “Kopeksie”, wcześniej przez trzy lata związany z Górnośląskim Zakładem Energetycznym. W lipcu ubiegłego roku zrealizowano pierwszą transakcję na rynku energii.

“Kopex” nie jest firmą nową na rynku. Powstał w 1962 r. jako przedsiębiorstwo budowy zakładów górniczych za granicą, przez wiele lat miał monopol na eksport i import maszyn górniczych i wiertniczych; w 1998 r. zadebiutował na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, zaś w grudniu 2004 r. większościowym pakietem akcji “Kopeksu”, będącym do tej pory w posiadaniu Skarbu Państwa, dokapitalizowana została Krajowa Spółka Cukrowa. “Kopex” posiada koncesję na obrót energią elektryczną od 1999 r., dopiero jednak na początku 2004 r. zdecydował się na utworzenie w swojej strukturze - skromnego jak na razie, bo dwuosobowego - biura obrotu energią, upatrując w tej działalności szans na ponadprzeciętne zyski. Plany na ten rok zakładają wolumen obrotu na poziomie co najmniej 300 GWh energii.

- Na pewno łatwiej jest spółkom obrotu, które mają jakiegoś “wielkiego brata”, jak choćby “ELNORD” pracujący kiedyś dla grupy G-8, a teraz dla koncernu ENERGA, EnergoPartner działający przy ENEI czy POLENERGIA, która jest własnością Kulczyk Holding. Spółki te albo mają stałych odbiorców, którymi są zakłady dystrybucyjne, albo odbiorców powiązanych z nimi kapitałowo. To jest baza, od której można łatwo zacząć. Ale na polski rynek coraz agresywniej wchodzą podmioty zagraniczne, tak jak np. ATEL Polska, który został pierwszą spółką obrotu uczestniczącą w Giełdzie Energii. W zmianach, które następują i będą nadal następowały na rynku, chcielibyśmy aktywnie uczestniczyć. W maju zeszłego roku ruszyła wymiana międzysystemowa i to jest ważna dla nas część działalności. Współpracujemy z sąsiadami: Słowakami, Czechami i Niemcami - mówi dyr. Brzozowski.

Podwójny płacz
Wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej możliwości eksportu i importu energii elektrycznej otrzymały wszystkie koncesjonowane podmioty - zarówno wytwórcy, jak i spółki obrotu. Do tego momentu energią z zagranicą handlowały jedynie PSE i Elektrim, który posiada od co najmniej ćwierć wieku kontrakt z Austrią. Barierą są jednak ograniczone możliwości punktów wymiany mocy pomiędzy systemami energetycznymi poszczególnych krajów. Dlatego też wprowadzono aukcje jako najbardziej rynkową formę reglamentacji.

Początkowo, w 2004 r., jednostronne aukcje dla polskich uczestników wymiany organizowane były przez PSE. Od nowego roku - na mocy porozumienia operatorów systemów przesyłowych Polski, Niemiec i Czech - zorganizowano biuro aukcyjne w Pradze, które prowadzi aukcje zintegrowane. Wygranie aukcji np. po stronie polskiej na eksport gwarantuje jednocześnie techniczną możliwość importu po stronie niemieckiej czy czeskiej. Z tego porozumienia w ostatniej chwili wyłamał się operator słowackiego systemu przesyłowego. Wymiana energii ze Słowacją odbywa się więc po staremu, czyli bez gwarancji kontynuacji transakcji po drugiej stronie granicy.
O pierwszej aukcji rocznej krążą już legendy: zakończyła się podwójnym lamentem. Jedni płakali, że nie kupili mocy przesyłowych, drudzy - że kupili, ale za drogo. W Towarzystwie Obrotu Energią wróżono nawet, że wielu zwycięzców na tych transakcjach delikatnie mówiąc “popłynie”, bo tak wywindowano ceny...

Progi i bariery
“Kopex” w rocznej aukcji nie uczestniczył, natomiast brał udział w aukcjach miesięcznych. Narzeka jednak - jak większość pionierów tego rynku - na ograniczenia i bariery. Dużym ryzykiem jest brak uregulowań dotyczących zwrotu akcyzy przy eksporcie energii elektrycznej: różne urzędy celne wymagają różnych dokumentów w tym zakresie i różnie interpretują tę sytuację. Znacznym uproszczeniem byłoby przeniesienie obowiązku naliczania i pobierania akcyzy z producentów energii na dostawców do odbiorców końcowych. Ma to ponoć nastąpić za dwa lata, choć mało kto w to wierzy.

Inna barierą jest zasada 1:1, obowiązująca od tego roku. Oznacza to, że partner po jednej stronie granicy może mieć tylko jednego partnera po drugiej stronie granicy. W Polsce operator z tym sobie poradził w ten sposób, iż wydał uczestnikom rynku więcej kodów EIC, co daje możliwość rozdzielenia eksportowanej porcji energii np. na dwóch importerów po drugiej stronie granicy. Podobnie jest w Niemczech. Natomiast operator w Czechach nie zgodził się na takie rozwiązanie.

Na rynku krajowym spółki obrotu wprawdzie już mają dostęp do Giełdy Energii, ale jest on bardzo drogi. Dlatego przystąpiła do giełdy dopiero jedna spółka, będąca na dodatek “dzieckiem” szwajcarskiego potentata. Doskwiera także brak uregulowań prawnych dotyczących możliwości tworzenia grup bilansujących. O kontraktach długoterminowych nie ma już co wspominać, bo to problem niemal odwieczny.

Prąd płynie tam, gdzie jest droższy
W Niemczech generalnie energia elektryczna jest droższa niż w Polsce, w Szwecji przez ostatnie dwa lata też tak było. W tym roku jest nieco inaczej, na razie energia na rynku szwedzkim jest nieco tańsza niż w Polsce. Jest to na tyle płynny rynek, że nikt naprawdę nie wie, kiedy się to zmieni. Prognozy mówią, że obecne stawki utrzymają się jeszcze przez jakiś czas. Ceny na rynku szwedzkim, opierającym się w głównej mierze na energetyce wodnej, zależą od stanu opadów i latem mogą znowu wzrosnąć. Poprzednio były tak wysokie, że miejscowi producenci aluminium zaprzestali jego wytwarzania, gdyż bardziej im się opłacało sprzedać energię elektryczną, którą wcześniej zakontraktowali po znacznie niższych cenach. W tej chwili energia płynie jednak ze Szwecji do Polski.

Wymiana energii z Czechami zależy od pory roku i pory dnia. Nasze ceny są bardziej płaskie, czeskie - podobnie jak na rynku niemieckim - bardziej zróżnicowane. Okazuje się, że w pewnych godzinach opłaca się energię eksportować, a w innych nawet tej samej doby - importować. Podobnie jest na Słowacji. Słowacy są na tyle elastyczni, że patrzą na polski rynek nie tylko pod kątem sprzedaży czy kupna, ale szukają także możliwości “przehandlowania” energii do krajów trzecich i możliwości dodatkowego zysku. Sąsiadując z Ukrainą i Węgrami mają ku temu znaczne możliwości. - Mam nadzieję, że właśnie dostęp do rynków zagranicznych pozwoli nam skonstruować atrakcyjna ofertę dla 1,5 mln końcowych klientów, którzy są uprawnieni do korzystania z zasady TPA, a do tej pory z tego uprawnienia nie korzystali - zapewnia dyr. Brzozowski.

Za 1 euro
Wpływ na strukturę cen ma także rodzaj energetyki. Klasyczne elektrownie węglowe są bardziej elastyczne, można je wyłączyć kiedy jest nadmiar mocy, zaś elektrownie jądrowe muszą produkować non stop. Często więc zdarza się, że w Niemczech czy we Francji energia z takich elektrowni w czasie świąt kosztuje symboliczne 1 euro za MWh, bowiem ze względów technologicznych musi być produkowana, a nikt tej energii na rynku nie potrzebuje. Z kolei w godzinach szczytu energia kosztuje znacznie więcej, bo producenci muszą “wyjść na swoje” i dlatego właśnie ich ceny są bardziej rozstrzelone. To nie jest oczywiście regułą, tylko wyjątkiem.

W wypadku awarii takie elektrownie muszą kupować olbrzymie ilości energii. W ubiegłym roku, kiedy w całej Europie Zachodniej były olbrzymie upały, trzeba było wyłączać elektrownie atomowe, bo były trudności z chłodzeniem. I ceny energii rosły wtedy do astronomicznych wysokości. - To są skrajności, które zawsze się odrzuca. Generalnie spółce obrotu zależy na pozyskaniu klienta, który jest zainteresowany zakupem energii po stałych cenach, korzystniejszych niż dotychczas oferowane przy niewygórowanych kosztach bilansowania -zapewnia Bogusław Brzozowski.

Huta Katowice w każdej chwili
Na pytanie, czy “Kopex” jest w stanie obsłużyć energetycznie np. Hutę Katowice, dyrektor Brzozowski odpowiada bez chwili wahania: w każdej chwili. - I w wymiarze częściowym i całościowym. Nie widzę w tym najmniejszego problemu. Duże wolumeny nas nie przerażają - dodaje. - Obawiam się, że polskie spółki dystrybucyjne zajmą się teraz sobą, konsolidacją i restrukturyzacją i nie będą w stanie zabiegać o nowych klientów, o utrzymanie dotychczasowych. Wykorzystają to zagraniczne spółki obrotu wchodzące właśnie na polski rynek. Niemcy wystartowali nieco za nami do wyścigu o wolny rynek energii, a teraz nas już wyprzedzają, i to w znacznym stopniu. Na tamtejszym rynku spółki obrotu działające z klientem końcowym liczone są w setkach. I nam też się to marzy.

Dokończenie znajdziesz w wydaniu papierowym. Zamów prenumeratę miesięcznika ENERGIA GIGAWAT w cenie 108 zł za cały rok, 54 zł - za pół roku lub 27 zł - za kwartał. Możesz skorzystać z formularza, który znajdziesz tutaj

Zamów prenumeratę



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator