Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 11/2003

Po kontrolach na stacjach paliw. Nie mamy nic do ukrycia


W lipcu tego roku Inspektorzy Państwowej Inspekcji Handlowej skontrolowali w całym kraju 600 stacji paliw. Jak wynika z raportu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów sporządzonego na podstawie wyników z kontroli, ponad 30 proc. zbadanych stacji nie spełnia obowiązujących w Polsce wymogów jakościowych. Zmotoryzowani oszukiwani są nie tylko co do jakości benzyn, które najczęściej mają zbyt niską liczbę oktanową, za niską prężność par i nieodpowiedni skład frakcyjny, ale także co do ilości sprzedawanego paliwa. Fałszerzy paliw ostrzegł też premier Leszek Miller grożąc sankcjami karnymi i wysokimi dolegliwościami pieniężnymi.

Rozmowa z Marcinem Herrą, prezesem Zarządu spółki Lotos Paliwa

- Przeprowadzane w lipcu kontrole były pierwszą państwową kontrolą o takim zasięgu. Jak ocenia Pan te działania?
- Sygnały dotyczące złej jakości paliw na stacjach dochodziły z rynku od wielu lat. Pytano, jak to się dzieje, że są stacje, które mogą sprzedawać 30-40 groszy taniej za litr paliwa niż na przykład stacje w Trójmieście. Zawsze mieliśmy poważne obawy odnośnie do jakości paliwa, które było sprzedawane na takich stacjach, mając świadomość tego, za ile można je sprzedawać i jakie koszty należy ponosić, aby zagwarantować klientom produkt sprawdzonej jakości.
W tym roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował, że przeprowadził badanie na wybranej próbce stacji. Stwierdzono, że praktycznie żadna ze stacji nie spełniała norm. W takiej sytuacji Rada Ministrów wyasygnowała środki na przeprowadzenie zmasowanej kontroli stacji paliw. Kontrole ruszyły w czerwcu i na początku lipca. Po raz pierwszy na stronie internetowej, UOKiK ogłosił wyniki kontroli. Niestety potwierdziły się przewidywania o dużej liczbie stacji oferujących paliwo niskiej jakości. Wyniki mówią o tym, że kilkadziesiąt procent stacji sprzedaje paliwo z dystrybutorów, które mają jakieś wady, a 30-40 proc. sprzedaje produkt złej jakości. Odnotowano też skrajne przypadki, kiedy stacja zamiast paliwa sprzedawała rozpuszczalnik, a klienci zupełnie świadomie podjeżdżali pod taką stację i tankowali.
Mieliśmy do czynienia z pierwszą tak szeroką kontrolą na stacjach. Dobrze, że władze państwowe dostrzegły problem jakości paliw oferowanych na stacjach. To bardzo potrzebne działania i mam nadzieję że będą konsekwentnie kontynuowane. Pierwsza tura kontroli pokazała problem w całej rozciągłości. Było to jednocześnie ostrzeżenie dla fałszerzy. Po kolejnych akcjach kontrolnych takich przypadków może być już znacznie mniej.
- Co grozi nieuczciwym właścicielom stacji?
- Po pierwsze inspektorzy PIH mają uprawnienia do tego, aby nałożyć karę finansową na właściciela stacji. Ale chyba najbardziej dolegliwą karą jest upublicznienie danych stacji i wskazanie, że na niej sprzedaje się złe paliwo. To w oczach klientów dyskredytuje taki obiekt. Aktualnie kończone są prace nad projektem nowelizacji ustawy o monitoringu jakości paliw. Mam nadzieję, że nowe uregulowania w sposób systemowy traktować będą problem jakości paliw.
-Skuteczne egzekwowanie wymagań jakościowych powoduje konieczność pełnej kontroli jakości paliwa sprzedawanego paliwa? Czy to może oznaczać jakieś zmiany na rynku?
- Utrzymanie standardu na stacji, funkcjonowanie zgodnie z przepisami - kosztuje. Dziś klienci dają sygnał nieuczciwym operatorom, że oczekują dobrej jakości produktu. Coraz trudniej będzie nieuczciwym właścicielom utrzymać się na rynku. Nasze analizy i obserwacje pokazują, że na polskim rynku mogą z powodzeniem funkcjonować sieci stacji oraz bardzo dobrze położone stacje prywatne, których właściciele mają środki na modernizację i rozwój. Prawdopodobnie potwierdzi się scenariusz, według którego w latach 2005-2007 w sposób zupełnie naturalny z rynku zostanie wyparta część prywatnych operatorów. Oznacza to, że będą sprzedawali swoje stacje - część z nich zostanie kupionych przez koncerny, niektórzy podpiszą umowy o długoletniej współpracy z firmami paliwowymi, a część po prostu będzie zamykana.
- Właściciele stacji tłumaczą się dwojako. Z jednej strony twierdzą, że nie mają z czego żyć, więc oszukują sprzedając paliwo niskiej jakości, z drugiej zaś sugerują, że złe paliwo trafia do nich z hurtowni i od producentów?
- Pierwszego argumentu nie ma potrzeby komentować. Brak lub niedostateczne zyski nie mogą być powodem łamania prawa. W takiej sytuacji może lepiej się zastanowić nad zakończeniem działalności. Na drugi argument trzeba spojrzeć z dwóch stron. Nabywca musi wiedzieć, co kupuje i powinien być świadomy pochodzenia paliwa. Bardzo często istnieją przesłanki, aby mieć podejrzenia co do jakości kupowanego produktu. Takie elementy jak np. bardzo atrakcyjna cena, niższa czasami o kilkaset złoty na tonie od cen produktów oferowanych przez rafinerie powinna być sygnałem ostrzegawczym i argumentem przeciwko nabyciu takiego towaru. Często bywa jednak na odwrót.
Oczywiście system monitoringu i kontroli powinien być prowadzony na wszystkich etapach procesu dystrybucji, czyli od momentu samej produkcji, aż po tankowanie z cysterny do zbiornika stacji i kontrolę paliwa na stacji. Dostępne są dziś zaawansowane systemy elektroniczne, prowadzące monitoring ilościowy i jakościowy.
- Jak w trakcie kontroli wypadły stacje Lotos?
- Chcę powiedzieć, że Lotos Paliwa wspiera akcję kontroli, podkreślając jednocześnie, że jest to bardzo ważny proces dla wszystkich uczciwych operatorów na rynku. Nie ma tu miejsca na błędy i własne interpretacje. Zależy nam aby na wszystkich stacjach w Polsce było dobrej jakości paliwo. Trzeba podkreślić, że na liście stacji sprzedających właściwej jakości paliwo, opublikowanej w Gazecie Wyborczej, na kilkadziesiąt wskazanych stacji różnych operatorów znalazło się aż 18 stacji Lotos w tym jedna firmowa i 17 stacji patronackich.
- Jaki system kontroli stosuje obecnie Lotos Paliwa?
- Wprowadziliśmy pełny system kontroli paliw. Realizujemy kontrole we współpracy ze znaną i renomowaną firmą SGS. Firma ta zupełnie niezależnie od nas i bez informowania nas o tym prowadzi ciągłą kontrolę jakości paliwa na stacjach. System kontroli ciągłej w połączeniu ze zdecydowanymi działaniami w przypadku łamania zasad, przynosi konkretne efekty, m.in. takie, że na liście stacji oferujących dobre paliwo jest blisko 20 stacji Lotos.
- Czy kontrole przeprowadzane przez spółkę pokrywają się z kontrolami PIH?
- Był przypadek, kiedy jednego dnia stacja była kontrolowana przez inspektorów PIH i firmę SGS. Oznacza to, że ani PIH, ani my nie informujemy stacji, kiedy będzie przeprowadzona kontrola. To jest istota systemu kontroli jakości paliwa.
- Czy firma Lotos Paliwa będzie nadal stosowała zasadę „kija i marchewki” premiując stacje dobre i rzetelne, karząc nieuczciwe?
- Dobra współpraca z właścicielami stacji powoduje, że tych dobrych i rzetelnych jest coraz więcej. Prawidłowa współpraca to również czytelny i jasny system kontrolny. Istota kontroli polega na tym, że przeprowadza się je systematycznie, a zasady i konsekwencje są równe dla wszystkich. Jednak to nie kontrola jest celem naszej działalności. Za cel postawiliśmy sobie stworzenie silnej sieci Lotos. Współpracujemy z właścicielami stacji, prowadzimy rozmowy, audyty, dzielimy się z nimi ich wynikami tak, żeby mogli zachęcać swoich pracowników do większego wysiłku. Jeszcze w tym roku uruchomimy nowy system współpracy z partnerami „Rodzina Lotos”. Myślę, że będzie to jeden z istotniejszych projektów w zakresie budowania sieci. Jedna z kluczowych zasad nowego systemu to obok zachowania partnerskiej równowagi, suwerenności partnerów, zasada, że opłaca się być dobrym. Wymagania rynku są dziś bardzo surowe. Podjęliśmy wyzwanie. Przed nami, nadal dalsza olbrzymia praca. Jestem jednak przekonany, że kierunek jest właściwy, a celem jest silna sieć stacji Lotos i mocna pozycja na rynku detalicznym.
- Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali: Katarzyna Nawacka i Robert Stępniak



Nie opłaca się oszukiwać



Rozmowa z Krzysztofem Baczewskim, kierownikiem stacji paliw w Ostródzie, pierwszej w sieci patronackiej Rafinerii Gdańskiej

- Czy kontrole mogą ukrócić proceder oszukiwania klientów przy sprzedaży paliw?
Od dawna docierały do nas informacje o problemach z paliwem na wielu stacjach. Różne są zapewne przyczyny takiego stanu rzeczy. Sprzedawanie paliwa niskiej jakości to nie tylko kwestia uczciwości czy raczej jej braku. To się po prostu nie opłaca. Klient zrażony do stacji już na nią nie wróci, a więc strata będzie ewidentna. Można też stracić kolejnych klientów, nawet tych potencjalnych. A złe wieści rozchodzą się szybko Takie kontrole powinny być przeprowadzane jak najczęściej. Czy są w stanie ukrócić oszustwa? Myślę, że w jakiejś części na pewno.
- Spodziewaliście się wizyty inspektorów?
- Jak wszystkie tego typu kontrole, była ona niezapowiedziana. Jednak zaskoczenia z naszej strony nie było, bo każdy spodziewał się, że to nastąpi prędzej czy później. Nie mieliśmy, i nie mamy, nic do ukrycia ani przed kontrolerami ani przez naszymi klientami.
- Jaki był wynik kontroli na państwa stacji?
- Inspektorzy Państwowej Inspekcji Handlowej pobrali próbki benzyny i oleju napędowego. Łącznie dwie próby po 4 l paliwa. Nie sprawdzano odmierzaczy. Po tygodniu otrzymaliśmy wyniki satysfakcjonujące obie strony. Zarówno inspektorzy, jak i my byliśmy zadowoleni, że wszystkie parametry są zgodne z normami.
- Niektórzy właściciele stacji twierdzą, że wina leży po stronie hurtowni lub nawet producentów. Czy jest możliwe, aby właściciel stacji nie wiedział co kupuje i co ma w zbiornikach?
- Nasza stacja zaopatruje się w paliwo bezpośrednio w Grupie Lotos. Trudno mi komentować inne przypadki, ale jest mało prawdopodobne, by zamawiający paliwo właściciel nie znał jego pochodzenia i jakości.



Budujmy wizerunek na zaufaniu – mówi Ryszard Brzeski, prezes Stowarzyszenia Patronackich Stacji Paliw Lotos:
Kontrole przeprowadzane w ostatnim czasie na stacjach paliw były oczekiwane od dawna przez właścicieli stacji, którzy uczciwie prowadzą swą działalność. Mamy nadzieję, że nie będzie to akcja jednorazowa. Kontrole powinny stać się swego rodzaju standardem. To jeden z istotnych elementów porządkujących sytuację na rynku. Dla nas ma to duże znaczenie, bowiem dużo tracimy na nieuczciwości innych. Trudno jest konkurować, gdy niektóre stacje sprzedają paliwa zdecydowanie taniej niż wynikałoby to z rachunku ekonomicznego. Skąd biorą się takie sytuacje? Paliwo, które sprzedają nie spełnia podstawowych wymogów jakościowych. A przecież chcemy, aby klient kupując oferowane przez nas produkty miał do nas zaufanie. Na zaufaniu trzeba budować mocną pozycję na rynku.
Wyniki kontroli rzeczywiście są zatrważające. Tłumaczenie niektórych właścicieli, że postępują tak, bo trudno jest wyżyć z niskich marży, chyba nikogo nie przekonuje. Oszustwo nie może być żadnym tłumaczeniem. Jeśli ktoś nie zarabia na sprzedaży paliw, może poświęcić się innej, bardziej intratnej działalności.
Nasze Stowarzyszenie powstało również po to, by dbać o jakość i solidność. Przynależność do naszej organizacji to jednocześnie deklaracja uczciwego postępowania. Trudno dać wiarę tłumaczeniom, że stacyjnicy nie wiedzą, jakie paliwo tankują, a jeśli jest ono złej jakości, to winę mogą ponosić za to hurtownie lub nawet producenci. Nikt chyba nie uwierzy, że Grupa Lotos czy PKN Orlen mogą sprzedawać takie produkty. Każdy właściciel wie lub powinien wiedzieć od kogo, za ile i jakie paliwo kupuje.


Chrzciny paliw poza stacjami
Paliwo jest „chrzczone” najczęściej poza stacjami, w składach paliw - uważa Polska Izba Paliw Płynnych, broniąc właścicieli stacji. Dlatego zaleca objęcie kontrolą producentów, importerów oraz hurtowników paliw wprowadzanych do obrotu. Proponuje też obniżenie akcyzy. - Izba jest za kontrolą całego łańcucha obrotu paliwami, na wszystkich szczeblach dystrybucji - powiedziała na konferencji prasowej w Warszawie prezes Izby Aurelia Puszkarska.
- To nie stacje fałszują paliwa. Cały proceder mieszania, czyli prawdopodobnie nielegalnej produkcji paliw, odbywa się nie na stacjach, a na poziomie hurtu (bazy paliwowe) i tam winno być również kierowane ostrze kontroli - czytamy w stanowisku Izby, przedstawionym na konferencji. Prezes Stowarzyszenia Niezależnych Operatorów Stacji Paliw „Delfin”, Marek Pietrzak, przyznał jednak, że niewielki procent nieuczciwych właścicieli stacji może „chrzcić” paliwo w swoich zbiornikach.
Skontrolować dostawców
Dyrektor Izby Maciej Powroźnik uważa, że Inspekcja Handlowa, która na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeprowadziła kontrolę stacji paliw, powinna się teraz zająć pochodzeniem towaru, którego jakość zakwestionowała. Według Puszkarskiej, aby zapewnić dobrą jakość paliw sprzedawanych na stacjach benzynowych, najlepiej i najtaniej byłoby skontrolować dostawców paliw, których jest dużo mniej niż stacji wymagających kontroli. Puszkarska chciałaby, by Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opublikował wkrótce czarną listę hurtowników sprzedających „chrzczone” paliwo, podobną do czarnej listy stacji.
Winna wysoka cena
Według Izby, przyczyną „chrzczenia” paliwa jest zbyt wysoka cena tego surowca, co z kolei jest związane ze zbyt dużym podatkiem akcyzowym. Jest to powodem opłacalności nielegalnych praktyk i działania w szarej strefie. Izba broni właścicieli stacji. Według niej, mają oni ograniczone możliwości sprawdzania jakości dostarczanego im przez hurtowników paliwa. Nie są w stanie sprawdzić go laboratoryjnie, bo koszt zbadania jednej dostawy wynosi około 1500 zł, na co właścicieli stacji nie stać. Aby wyeliminować „proceder mieszania paliw”, Izba proponuje obniżkę akcyzy na paliwa, co zmniejszy opłacalność działania w szarej strefie oraz objęcie całego obrotu paliwowego specjalnym nadzorem podatkowym, tak jak obrotu alkoholem.
Skontrolujemy się sami
Izba przygotowuje własny program kontroli jakości paliw dostarczanych na stacje. Będą jej dokonywać niezależne firmy audytorskie, a biorące udział w programie „samokontroli” stacje będą miały prawo posługiwania się symbolem graficznym poświadczającym udział w programie. - Taka samokontrola będzie nas chronić przed nieuczciwymi dostawcami - powiedział Powroźnik.
Program będzie przygotowany wspólnie ze Stowarzyszeniem Niezależnych Operatorów Stacji Paliw „Delfin”. Prezes Stowarzyszenia. Marek Pietrzak, powiedział, że właścicieli małych stacji nie stać na badania ani na własny transport, dlatego muszą się organizować w większe sieci stacji, które będą wspólnie zamawiać i badać paliwo od sprawdzonych dostawców. Uchwalona przez parlament ustawa o monitorowaniu i kontroli jakości paliw ciekłych wejdzie w życie 1 stycznia 2004 r.
Stacje z piętnem
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przygotował jednak projekt nowelizacji tej ustawy. Urząd chce, by ustawa weszła w życie już w październiku tego roku, wraz z wejściem w życie ustawy o biopaliwach. Według Izby, projekt nowelizacji tej ustawy jest zbyt restrykcyjny. Zakłada, że stacje, na których stwierdzi się złą jakość paliwa, będą musiały być specjalnie oznakowane (jako oferujące złe paliwo), co może doprowadzić do ich szybkiego bankructwa. Według Izby, będzie to sprzyjać nadużyciom. Konkurujące ze sobą stacje będą mogły „podrzucać innym stacjom złe paliwo”, by je wykluczyć z rynku i przejąć za niewielkie pieniądze, a następnie uruchomić je pod innym szyldem.

Zebrali: Katarzyna Nawacka, Robert Stępniak




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator