Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 02-03/2009

Elektrownia,,na włosku”


Mosty do Skandynawii

Na Litwie nie cichną debaty na temat bezpieczeństwa energetycznego kraju. W Litewskiej Akademii Nauk odbyła się nawet konferencja pod znamiennym tytułem: „Ekstremalna sytuacja energetyczna Litwy po zamknięciu elektrowni w Ignalinie”. Nazajutrz, dziennik „Respublika”, tak zatytułował relację z tych obrad: „Nowa elektrownia, stara utopia”. Tytuły mówią same za siebie.

Zdaniem większości uczestników debat, Litwa nie jest przygotowana do zamknięcia elektrowni w Ignalinie. Cena energii może z tego powodu wzrosnąć dwukrotnie i sięgnąć co najmniej 55 centów za kilowatogodzinę, podczas gdy niedawno wynosiła 32 centy. Biorąc pod uwagę, że w tym roku nastąpił ogromny wzrost ceny za gaz (za ogrzanie 3-pokojowego mieszkania w Kownie trzeba już wyłożyć miesięcznie nawet 750 litów), spowodowany zarówno litewskimi podatkami i akcyzami, jak i ceną ustaloną przez Gazprom (prawie 500 USD za 1000 m sześc.), dalszego wzrostu po prostu nie wytrzyma kieszeń coraz bardziej zubożałego Litwina.

Juozas Augučius, prorektor wileńskiego Uniwersytetu im. Witolda Wielkiego, uważa, że trzeba pilnie budować bałtycką sieć połączeń energetycznych i gazowych, myśleć o terminalach gazu skroplonego, a elektrownia atomowa nie musi być taka duża, jak ją przed laty zaplanowano.



Ignalina nieprawdopodobna?

Jeszcze dalej poszedł nowy szef ministerstwa energetyki - Arvydas Sekmokas, który podczas pierwszej konferencji prasowej przed objęciem urzędu poddał w wątpliwość możliwość zbudowania tej elektrowni: - To mało prawdopodobne, by cztery państwa, nie mające doświadczenia w tego rodzaju przedsięwzięciach, mogły się porozumieć. Całe przedsięwzięcie wisi więc na włosku. Co tu mówić o dużej elektrowni, skoro nie możemy na razie nawet domówić się z sąsiadami, którędy ma biec kabel elektryczny ze Szwecji – tłumaczył minister, mając na uwadze litewsko-łotewski spór o przebieg mostu energetycznego ze Skandynawii. Chodzi o to, czy ma biec południowym brzegiem Bałtyku prosto do Litwy, czy też najpierw dojść do Łotwy, by stamtąd dopiero do Republiki Litewskiej. Gdyby pociągnąć go południowym brzegiem, wówczas Litwa jako pierwsza dostałaby szwedzki prąd. Już przed dwoma laty wstępnie uzgodniono (gdy długo z miejsca nie mógł ruszyć polsko-litewski projekt mostu energetycznego), że estońsko-litewsko-łotewsko-szwedzkie spółki ułożą kabel elektryczny po dnie Bałtyku na długości 450 kilometrów, by w ten sposób zapewnić Pribałtyce energię elektryczną i uniezależnić je od wielkiego sąsiada po zamknięciu Ignaliny.
Teraz już ani Łotwa, ani Estonia w ogóle nie kwapią się do udziału w budowie nowej Ignaliny. Minister Sekmokas nie rezygnuje z planów budowy własnej elektrowni, ale powiada, że w obecnej sytuacji już tylko Polsce zależy na tym projekcie, więc współpraca w tym kierunku jest wskazana. – Polsce – tłumaczył minister – potrzeba energii elektrycznej, nam i energii, i integracji z europejskim systemem energetycznym, i w tym kierunku pójdą polsko-litewskie pertraktacje. Nowy minister zapowiedział też podjęcie prac nad budową na Litwie terminali gazu skroplonego oraz zbiorników na gaz. Jego zdaniem, należy też rozwijać alternatywne źródła energii. Ignalina bowiem, jeśli ruszy, to reaktory będą gotowe nie wcześniej niż w 2018 roku, a i ten termin nie jest ostateczny.



Bałtyckie plany

Szybciej mógłby zostać zbudowany litewsko-łotewski most energetyczny – bo już w 2016 roku. Nic dziwnego, że premier Litwy niemal nazajutrz po pobycie w Polsce, złożył wizyty w Estonii oraz na Łotwie. Niestety, wrócił stamtąd i bez prądu, i bez konkretnych ustaleń. Łotysze nie rezygnują na razie z zamysłu, by kabel najpierw dotarł na ich terytorium, choć nie wiadomo, czy z powodów finansowych stać ich będzie obecnie na włączenie się do projektu. Uzgodniono tyle, że oba kraje zwrócą się do Unii Europejskiej o dofinansowanie przedsięwzięcia.

Bardziej chyba owocne było spotkanie z premierem Estonii Andrusem Ansipu w Tallinie. Obaj zgodnie stwierdzili, że są zainteresowani tworzeniem wspólnego rynku energetycznego, a Litwa jest zainteresowana kupnem prądu z nowej siłowni atomowej, którą mają postawić Estończycy, zdegustowani ostatecznie kilkunastoletnimi, bezowocnymi, polsko-litewskimi debatami na temat mostu i elektrowni w Ignalinie. Estonia chce też połączyć się mostem energetycznym z fińskimi elektrowniami. Na 9 marca, w Wilnie, zaplanowano kontynuowanie dyskusji o elektrowniach, mostach i systemach energetycznych. Zjadą tu premierzy Pribałtyki, specjaliści od energetyki, szefowie spółek energetycznych trzech krajów. Wcześniej premier Litwy ma spotkać się z premierem Szwecji. Zakłada się, że ostatecznie plan połączeń energetycznych zostanie ustalony nie wcześniej, jak w lipcu br.



Leo zbuduje most

Tymczasem litewska spółka Leo LT, powołana swego czasu przez Sejm do budowy polsko-litewskiego mostu energetycznego, oświadczyła, że jest gotowa sfinansować i zbudować szwedzko-litewski most, nawet gdyby były trudności z szybkim uzyskaniem pomocy finansowej z Komisji Europejskiej. Projekt byłby realizowany przy udziale partnerów szwedzkich, a nie jak wcześniej zakładano – estońskich i łotewskich. Skoro Łotwy nie stać, a Estonia chce mieć własną elektrownię, Leo jest w stanie – jak zapewnia Gimtautas Mażeika, prezes spółki – wyłożyć ok. miliarda litów na to przedsięwzięcie. Obecnie dysponuje już co najmniej połową tej kwoty, resztę zdobędzie bez problemów z kredytów bankowych. Całość przedsięwzięcia szacuje się na co najmniej 2,6 mld litów, ale część wezmą na siebie Szwedzi.

Pod koniec stycznia br. dobrą wiadomość przywiozła do Wilna Dalia Grybauskaite, unijna komisarz, odpowiedzialna za finanse i budżet, skądinąd obywatelka Litwy. Komisja Europejska postanowiła bowiem wyasygnować 175 mln euro na most ze Szwecją oraz 100 mln euro na most estoński. Zdaniem pani komisarz, te dodatkowe fundusze pozwolą na wykonanie obu połączeń energetycznych do 2014 roku.



Elektrenai znów zaświecą

Sytuacja energetyczna zmusiła Litwinów do szukania nowych rozwiązań, które by doraźnie rozwiązały problemy zaopatrzenia w prąd. W Elektrenai stoi konwencjonalna elektrownia, starsza od ignalińskiej o 15 lat, obecnie w charakterze rezerwowej. Można ją opalać gazem, mazutem. Jak informuje „Lietuvos Żinios”, to właśnie z Elektrenei, już w 2012 roku popłynie prąd. Do ogłoszonego przetargu na zainstalowanie tam siłowni gazowej o mocy 400 MW zgłosiło się w styczniu br. czterech chętnych. Są to: niemiecki koncern „Siemens”, francuski „Alstom” (oddział w Szwecji), kanadyjski „SNC Lavalin” (oddział w Polsce) oraz hiszpańska „Iberdrola”. Rozstrzygnięcie przetargu ma nastąpić pod koniec pierwszego kwartału br. Oferowane przez uczestników przetargu ceny oscylują wokół 340 mln euro, w dodatku wszyscy zapewniają dostarczenie nowoczesnych, energooszczędnych technologii.
Tak, tylko że paliwo będzie wciąż rosyjskie. Cena też.



Jednym głosem

W styczniu „Lietuvos Żinios” pisały, że w związku z ostatnim kryzysem gazowym, wskazanym by było, aby członkowie UE solidarnie, negocjowali ceny na surowce, a w szczególności na gaz i ropę naftową z Rosji. Wszyscy bowiem zamartwiali się ceną, jaką mają płacić Ukraińcy, a nikt nie zauważył, że np. Litwa płaci prawie 500 USD za gaz, podczas gdy inne europejskie kraje, leżące o wiele dalej od niej, płacą sporo mniej. Z małym krajem mało kto się liczy. A płacić trzeba. O mówienie jednym unijnym głosem wobec dostawców ropy i gazu apelował też w Davos prezydent Litwy Valdas Adamkus, zwracając jednocześnie uwagę, że dla krajów Pribałtyki integracja energetyczna z Europą jest żywotnie ważna, bo na razie są one „wyspą energetyczną” oddzieloną od Wspólnoty.

Tymczasem, z powodu ceny, spada na Litwie, po raz pierwszy od lat, sprzedaż paliw i gazu. Kierowcy tankują po prostu na Łotwie lub nawet w… Polsce. Kierownictwo „Mażeikiu Nafta” ostrzega nawet, że w tym roku wpłaci do litewskiego budżetu o wiele mniej litów niż rok temu, a to z powodu spadającej sprzedaży. W 2008 roku spółka, będąca w polskich rękach, wpłaciła do państwowej kasy 4,5 mld litów tytułem podatku akcyzowego.



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator