Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 12/2008

Litwa: Nadchodzi ,,głód” energetyczny


Po wyborach parlamentarnych na Litwie władzę po centrolewicy objęły partie centroprawicowe. Cztery grupowania zawarły porozumienie o utworzeniu koalicji rządowej i parlamentarnej. W jej skład wchodzą: Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci, Partia Odrodzenia Narodowego, Litewski Ruch Liberałów oraz Związek Liberałów i Centrum. Na czele koalicji stanął Andrus Kubilus, lider konserwatystów, który był już premierem pod koniec lat 90. ub. wieku.

Przed nową koalicją dwa niezmiernie ważne zadania. Jedno nowe: szukanie dróg wyjścia z kryzysu, który daje się we znaki Republice Litewskiej już od co najmniej kilkunastu miesięcy. Przyjęty przez koalicję plan antykryzysowy zakłada m.in. zmniejszenie deficytu budżetowego aż o 5 mld litów (1 lit = 1 złoty), co biorąc pod uwagę, iż Litwa jest małym, liczącym zaledwie 3,5 miliona ludzi krajem, to duże wyzwanie. Ujednolicone zostaną także stawki podatkowe. VAT, podatek dochodowy oraz od zysku mają mieć 20-procentową stawkę, podczas gdy obecnie „vatowska” taryfa wynosi 18 proc., od zysku - 15 proc., a dochodowa 24 proc.
Drugie zadanie to sprawa Elektrowni Atomowej Ignalina. I tej starej, bo zamknięcie, i tej nowej – bo zbudowanie. W referendum mieszkańcy jednoznacznie opowiedzieli się za utrzymaniem, do czasu budowy nowej, obecnie działającej elektrowni w Ignalinie. Aż 89 proc. biorących udział w głosowaniu opowiedziało się za elektrownią. Rzecz w tym, że frekwencja w referendum wyniosła tylko 48 proc. i jest ono – według litewskiego prawa – nieważne. Mimo to Litwini mają zamiar przekonywać Komisję Europejską do przedłużenia żywota elektrowni, którą zobowiązali się zamknąć do końca 2009 roku. A z tym może być problem. Nawet kilka kłopotów na raz.
Po pierwsze, to koszty likwidacji sięgające – jak oceniają specjaliści – nawet kilku miliardów dolarów. Tylko zamknięcie w 2004 roku jednego z dwóch pracujących reaktorów (po 1500 megawatów każdy) kosztowało 2,5 mld USD. Cały zaś majątek elektrowni ocenia się na 15 mld dolarów. Drugi – to utrata pracy przez kilka tysięcy ludzi. Trzeci zaś – to niemal całkowity brak prądu, jaki by wystąpił po zamknięciu Ignaliny.
Elektrownię zbudowano w 1983 roku według radzieckiej technologii. Zaspokaja ona w 80 procentach potrzeby kraju i umożliwia eksport aż 5 mld kWh rocznie. W dodatku był tu produkowany najtańszy prąd w Europie. Już w 1997 roku elektrownia przeszła gruntowną modernizację, która kosztowała Litwinów kilka mld dolarów. Jeszcze przed kilkoma laty litewskie władze przekonywały, że wystarczy wymienić kanały paliwowe reaktorów, by przedłużyć ich żywot o kolejne 15 lat. Teraz proszą Unię o lat kilka zwłoki. Ale ze zgodą będzie problem. Nawet sąsiedzi Litwy niechętnie patrzą na tę propozycję.,,Wszyscy powiedzieli,,NIE”. Nie ma sensu dalej o tym dyskutować. Nie eskalować tematu proponuje m.in. premier Łotwy Ivaras Duodmanis… oraz pozostali przywódcy państw bałtyckich”„ – można przeczytać m.in. w portalu internetowym ANT.lt.
Z kolei na portalu Alfa.lt. prawnik D. Żalimas pisze:,,Aby prawnie była możliwość przedłużenia pracy elektrowni w Ignalinie, trzeba byłoby zmienić protokół porozumienia Litwy z UE w sprawie przyjęcia jej do Unii. A na to trzeba zgody wszystkich 27 krajów UE. Uzyskanie jej jest nierealne, bo tylko proces ratyfikacji ewentualnego porozumienia potrwałby z 2,5 roku, poza tym nawet geograficznie bliskie dla Litwy kraje, nie mówiąc już o wszystkich państwach UE, litewskiej deklaracji przedłużenia istnienia elektrowni nie podtrzymują…”
Budowa nowej elektrowni wciąż w powijakach i wciąż gromadzą się nad nią czarne chmury. W listopadzie 2008 roku premier Estonii Andrus Ansip powiedział nawet, że koncentrowanie przez jego kraj uwagi na budowie elektrowni na Litwie, to strata czasu. Estonia powinna samodzielnie zbudować elektrownię. Nawet gdyby Litwie udało się jakimś cudem zbudować elektrownię bez udziału pozostałych państw Pribałtiki, czy nawet Polski, to inwestycja potrwałaby kilka lat, a już przed kilkoma miesiącami profesor Algiment Ambrazavicus alarmował na łamach tygodnika,,Atgimimas” (,,Odrodzenie”), że wcześniejsze obliczenia, iż w razie zamknięcia elektrowni Litwie nie zabraknie taniego prądu importowanego z Rosji lub produkowanego samodzielnie z rosyjskiego gazu, już nie odpowiadają dzisiejszym realiom. Zamknięcie w 2009 roku Ignaliny oznaczać będzie dla kraju energetyczny głód - prorokuje specjalista od energetyki. Inni zapowiadają aż 40 proc. podwyżkę cen energii po 2009 roku. Nie ma bowiem alternatywnych źródeł. Skandynawski prąd co prawda tani, ale tylko wtedy, gdy pada tam deszcz, bo produkowany jest przez hydroelektrownie. Poza tym mostu energetycznego ze Szwecją też nie ma. Co prawda w Kownie budowana jest jedna elektrownia na rosyjski gaz, a będący faktycznie pod kontrolą rosyjskiego,,Gazpromu”,,Litevski Gaz” mógłby zbudować ich kilka, ale oznaczałoby to dalsze, jeszcze większe uzależnienie Litwy od Rosji. Poza tym ceny gazu stale rosną. Tymczasem i nowa Ignalina, i mosty energetyczne z Polską i Szwecją miały tę zależność zmniejszyć.
Jedno jest na razie pewne: jeżeli Litwa pozostanie po 2009 roku bez elektrowni atomowej, wówczas zostanie skazana na rosyjski prąd, za który zapłaci tyle, ile zażyczy sobie rosyjski kontrahent. Jako że Litwa prowadzi od kilku miesięcy antyrosyjską politykę, a konserwatyści pewnie ją tylko wzmocnią, tanio nie będzie.
Inna sprawa, że wyobrażenia części litewskich polityków, szczególnie tych z prawej strony sceny politycznej, o ekonomicznym odseparowaniu się od wielkiego sąsiada są z góry skazane na niepowodzenie. Nie tylko w energetyce. Rosja jest wciąż największym partnerem handlowym Litwy. Tylko w I półroczu 2008 roku eksport towarów, z 3,5 mln kraju do 142 mln Federacji Rosyjskiej, wyniósł 4,1 mld litów, co stanowi 15 proc. ogólnego eksportu, a zaimportowano towary za 11,1 mld litów, co stanowi 30 proc. całego importu. Analitycy, jak np. Jaketerina Rojaka z banku Dnb Nord, radzą nie zapominać, że Litwa jest powiązana silnymi więzami ekonomicznymi z rynkami wschodnimi, które stają się w obliczu kryzysu zachodnioeuropejskiego jednym z perspektywicznych. Należy więc – radzi – balansować między ekonomiką, a polityką.



 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator