Aktualności
|
|
Informacje
Numery
Numer 10/2008
Nie boję się „Gazpromu”
|
|
Autor: opr. red.
|
Data publikacji: 20.10.2008 22:05
|
Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad: Pracownicy PGNiG dostaną wreszcie swoje akcje- Czy ma Pan pewność, że akcje pracownicze wydane pracownikom PGNiG-u - nie zmienią właścicieli - najszybciej jak to tylko będzie możliwe, lądując docelowo w portfelu inwestora, który wcale nie myśli o przyjaznym przejęciu?
|
- Ja te argumenty ciągle słyszę, że jak 61 tys. pracowników PGNiG otrzyma akcje to ustawi się w kolejce do przedstawiciela „Gazpromu” i te akcje sprzeda. To jest jakiś absurd. Mamy prawo, które mówi, że jeśli przedsiębiorstwo jest prywatyzowane to pracownikom należy się 15 proc. akcji. Jeśli mamy na giełdzie akcje rozproszone, bardzo płynne, to takiej sytuacji nie będzie. W przypadku „Orlenu” mamy 30 proc. akcji na giełdzie i jesteśmy w stanie decydować o kluczowych sprawach w tej spółce, dlaczego w PGNiG mając 72 lub 74 proc. akcji nie będziemy tego w stanie robić? To są jakieś uprzedzenia ministra Macierewicza i jeszcze kogoś. Zarazili oni tym sposobem myślenia jeszcze parę innych osób, które wpisały to do strategii rządowej. Uważam, że ludzie zachowują się racjonalnie, nie wyprzedadzą tych akcji byle tylko się ich pozbyć, a przekażą je swoim dzieciom, wnukom... A jeśli nawet zauważyłbym zjawisko masowej wyprzedaży akcji pracowniczych, to praktycznie w ciągu jednego dnia jako minister Skarbu Państwa jestem w stanie dokapitalizować PGNiG i udział Skarbu Państwa podnieść do 75 proc. Dlatego protestuję, jak ktoś starszy „Gazpromem” i sugeruje byśmy nie mieli wydawać tych akcji, które ludziom się prawnie należą... Tak jak wydaliśmy je wcześniej milionom ludzi w Polsce. Abstrahując od tego, czy było to rozwiązanie sensowne i sprawiedliwe dla wszystkich. Bo ktoś np. nie pracował w prywatyzowanej firmie i nic nie dostał. Nauczyciele np. nie dostali ani jednej akcji, a pracownicy prywatyzowanych firm państwowych dostali. Ale to już jest za nami i funkcjonuje kilkanaście lat...- Mówił Pan o potrzebie powszechnego dostępu obywateli do prywatyzowanych spółek Skarbu Państwa. Ale do tej pory zwykły obywatel, który chciał ulokować w papierach prywatyzowanych spółek Skarbu Państwa 10 czy 20 tys. złotych tak realnie przy redukcjach na poziomie 95 czy 97 proc. mógł kupić raczej niewiele. Czy zatem w szykowanych prywatyzacjach przewiduje Pan możliwości zakupu akcje przez drobnych inwestorów w pełnej, deklarowanej wysokości?- To jest niemożliwe. Jeżeli jest dużo chętnych to redukcje będą, To jest gra rynkowa. W tej chwili zwiększamy pakiet dla inwestorów indywidualnych z 15 do 25 proc. Wartość spółek energetycznych szacowana jest na kilkanaście miliardów złotych i myślę, że ich wejście na giełdę zrównoważy popyt z podażą. W tym roku Enea będzie miała publiczny debiut. Na przełomie roku PGE, a Tauron w przyszłym roku.- A Bogdanka?- W tym roku – to już przesądzone!- Jest Pan orędownikiem własności prywatnej, ale jest ona narażana na szwank przy budowie np. drogi czy gazociągu. Nie wspominając o sytuacji, która pozwala w spółce poddać mniejszościowych właścicieli procedurze przymusowego wykupu...- Przy budowie autostrad, linii energetycznych czy wysokociśnieniowych gazociągów, jeśli nie dochodziłoby do ograniczenia praw własności w zgodzie z Konstytucją i za słusznym odszkodowaniem to nie zrealizowalibyśmy żadnej inwestycji tego typu. Bo takich, którzy mówią: nie bo nie – jest całe mnóstwo.- Czy Telewizja Polska będzie prywatyzowana?- Kodeks spółek handlowych i ustawa o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji to są dwa różne światy. Dzisiaj sytuacja jest taka, że ja jednoosobowo odpowiadam za pokaźny majątek tej spółki, a nie mam nic do powiedzenia... nawet jak kradną. To ja będę wnosić o zabranie mi tych uprawnień właścicielskich, bo to jest sytuacja przedziwna i anormalna. Ja wszystkim obrońcom abonamentu i twórcom radzę: zapraszam do kancelarii tajnej w celu przeczytania sobie audytu. A to jest tylko powierzchowny audyt, bo zrobiony zaledwie w 4 tygodnie.- A służba zdrowia będzie w Polsce prywatna?- Dzisiaj proces komercjalizacji i prywatyzacji szpitali w Polsce już biegnie i realizują go politycy samorządowi różnej maści z... sukcesem. Mamy już w kraju 59 sprywatyzowanych szpitali i ani jeden nie jest pomyłką. Dyrektor szpitala dzisiaj nie ponosi odpowiedzialności nawet za błędne decyzje, a prezes spółki tak.- Czy to prawda że zadłużonych jest tej chwili 850 szpitali?- W 1989 roku spłaciliśmy 8 mld zł zadłużenia, a następnie były dwa kolejne oddłużenia i bez... efektu. Teraz mamy kolejne długi. Kilka miliardów. Jest za to próba – jesteśmy tego świadkami - straszenia Polaków, że jak będą leżeć w prywatnym szpitalu to za wszystko będą musieli płacić z własnej kieszeni. Nic podobnego! Jeśli prywatny szpital ma umowę z NFOZ – to on przecież pokrywa rachunki.
|
|
|
|