Energetyka tradycyjna
  Energ. niekonwencjonalna
  Informatyka w energetyce
  Kraj w skrócie
   Świat w skrócie
REDAKCJA     PRENUMERATA     REKLAMA     WSPÓŁPRACA     ARCHIWUM

    SZUKAJ
   
    w powyższe pole
    wpisz szukane słowo


 Aktualności

 

Informacje Numery Numer 08-09/2007

Jak wracam do domu, to syn mnie pyta: Tato, a jaką fabrykę dzisiaj kupiłeś?




ZZM KOPEX - trzecią co do wielkości grupą zaplecza produkcyjnego górnictwa na świecie

- KOPEX jest ostatnią bodaj dawną centralą handlu zagranicznego, która przeżyła terapię szokową, a teraz ma się nawet lepiej niż kiedykolwiek poprzednio. „Universal” odszedł w niesławie, po CENTROZAPIE – trzymając się śląskiego podwórka - pozostały w zasadzie wspomnienia. „Elektrim”, który miał wszelkie dane ku temu, aby zostać czempionem energetycznym całej Europy Środkowej, właśnie złożył wniosek o ogłoszenie upadłości..



- Wraz z reformą Balcerowicza, zniknął urzędowy monopol państwa w zakresie handlu zagranicznego i dla wielu firm nastąpił etap prawdy.

- Nie nazywałbym tego etapem prawdy, a raczej efektem psa spuszczonego z łańcucha.

- Też ładnie nazwane

- Firmy, które do tamtego momentu nie mogły bezpośrednio sprzedawać swoich towarów za granicę uważały, że Kopex jeździ po świecie i spija śmietankę. Jeśli więc tylko pojawiała się taka możliwość, każdy producent organizował własne biuro marketingu i handlu zagranicznego...

- I...?

- ... okazało się, że zaczęli uzyskiwać ceny niższe niż za pośrednictwem Kopexu. Wchodząc samodzielnie na rynek, musieli zapłacić frycowe. Zagraniczni kontrahenci o tym dokładnie wiedzieli i bezlitośnie to wykorzystywali. Także Kopex, gdyby nadal chciał pozostać „czystą” centralą handlu zagranicznego, nie przetrwałby do dzisiaj. Z jednej strony fabryki nie chciały sprzedawać za pośrednictwem Kopexu, a z drugiej strony, tradycyjni odbiorcy np. w obszarze dawnych państw socjalistycznych, woleli kupować bezpośrednio u producenta, mając przeświadczenie, że bez względu na formułę budowania ceny, u pośrednika zawsze musi być - drożej. Ale były już sytuacje, czego doświadczyli niektórzy, że kupili - dajmy na to - kompleks ścianowy, składający się z kilkunastu kluczowych elementów u najlepszych producentów, po najniższej możliwej cenie. Tyle tylko, że to wszystko zwiezione pod ziemię nie chciało działać.

- Zawsze powinien być ktoś, kto pełni funkcję kompletatora dostaw czy integratora systemu.

- I tak na ogół już na świecie jest, że pojawia się ktoś, kto wygrywa przetarg na całość i daje gwarancje parametrów technologicznych, wydajności i że to wszystko będzie działało zgodnie z umową. Także my, jako Kopex, nie mielibyśmy takiej pozycji, gdybyśmy nie stali się grupą przemysłową, jaką jesteśmy obecnie. Trzeba sobie uczciwe powiedzieć, że gdybyśmy pozostali tylko firmą handlową, to nasza pozycja byłaby coraz słabsza. Ale w związku z tym, że dzisiaj Kopex jest właścicielem producentów praktycznie wszystkich elementów składowych kompleksu ścianowego: mamy swoje know how, mamy swoje biura technologiczne, swój engineering, dlatego jesteśmy w stanie zaoferować każdemu potencjalnemu klientowi wszystko, co jest związane z górnictwem nie tylko węgla kamiennego. I to odróżnia nas od pozostałych konkurentów nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Nasza oferta jest kompleksowa. Jesteśmy w stanie właścicielowi terenu w każdej części świata przeprowadzić badania i sprawdzić, co ma pod ziemią. Możemy określić, czy to co znajdziemy, opłaci się wydobyć, doradzić w sprawie metod i technologii górniczych, zaprojektować kopalnię, zbudować ją i wyposażyć, a także poprowadzić eksploatację, sprzedać to, co wydobędziemy, a na końcu ją zlikwidować. Tak kompleksowej oferty – poza naszą grupą – nie ma dzisiaj nikt na świecie. Brakujące mniejsze ogniwa w tym całym łańcuchu dokupujemy bądź dobudowujemy. Stąd zakup niemieckiego „Hansena” aby mieć do dyspozycji część elektroniczną i zapewnione sterowanie, stąd rozmowy z innymi podmiotami, które chcielibyśmy mieć w grupie, bo łatwiej jest rozwijać się, kiedy wszystko mamy w jednym ręku. I tego nie ma nasza konkurencja. Bo usług górniczych w Polsce nie prowadzi ani „Famur”, ani „Glinik”, a na świecie - w dużej części - nie prowadzi też ani „Joy” ani DBT. Przykładem takiego działania jest podpisane w połowie czerwca memorandum o współpracy z indonezyjską firmą Wahana Baratama Mining przy ewentualnej budowie w systemie „pod klucz” pierwszej w Indonezji, na wyspie Kalimantan, podziemnej kopalni węgla kamiennego. Projekt obejmuje cały proces inwestycyjny wraz z wyposażeniem kopalni w sprzęt i prowadzeniem wydobycia. Do tej pory na zlecenie inwestora zrobiliśmy badania i studium geologiczne, z którego wynika, że w tym kawałku koncesji ma on do wydobycia metodą głębinową ponad 90 mln ton węgla. Wydobycie ma prowadzić kopalnia, której budowę zamierza się nam powierzyć. Planowane przedsięwzięcie ma podwójnie znaczenie: dla Indonezji - bo będzie to pierwszy tego rodzaju zakład wydobywczy w tym kraju oraz dla naszej grupy - bo może to być pierwsza kopalnia głębinowa wybudowana w sposób kompleksowy. Indonezyjski inwestor ma jeszcze dwie inne koncesje, na tych terenach także mogłyby powstać w przyszłości kopalnie, zaś w całej Indonezji mogłoby powstać w sumie aż 9 zakładów wydobywczych. Dlatego też dla realizacji tych celów zamierzamy utworzyć na tamtejszym rynku spółkę typu joint-venture, która być może także da podstawy dla ewentualnej ekspansji na rynek australijski.

- Co było momentem przełomowym w budowie, wokół Kopexu, grupy przemysłowej?

- Pierwsze przymiarki zaczęły się jakieś pięć lat temu. Natomiast taką pierwszą jaskółką był zakup - 3 lata temu - spółki WAMAG w Wałbrzychu – fabryki produkującej m.in. przenośniki taśmowe. Kolejnym, cennym nabytkiem było Przedsiębiorstwo Budowy Szybów w Bytomiu, zaś trzecim - zakup od syndyka zorganizowanej części przedsiębiorstwa FAMAGO w Zgorzelcu.

- Od syndyka czyli okazyjnie...

- Uważam, że to był dobry zakup, dzisiaj ta spółka funkcjonuje z dnia na dzień coraz lepiej. Kolejnym i chyba najważniejszym etapem przekształceń w grupie i źródłem jej aktualnej potęgi był moment zakupu większościowego pakietu naszych akcji przez Zabrzańskie Zakłady Mechaniczne. ZZM stał się filarem produkcyjnym grupy jako czołowy producent kombajnów ścianowych, który wcześniej kupił i zmodernizował TAGOR w Tarnowskich Górach. Wcześniej była to zwykła spawalna, a dzisiaj jest czołowym wytwórcą obudów ścianowych, co wraz z zastosowaniem nowatorskiej i jedynej na świecie technologii „durachrom” – cienkościennej warstwy ochronnej wykonanej z materiałów szlachetnych o wysokiej odporności na korozję, która przylegając do przygotowanego wcześniej podłoża - jest z nim trwale połączona techniką spawania. Technologia ta daje nam autentycznie wysoką pozycję na świecie. Dzisiaj kiedy KOPEX jest właścicielem całości czyli niedawnej jeszcze spółki „matki” - Zabrzańskich Zakładów Mechanicznych, ma prawie wszystko, co jest potrzebne w górnictwie podziemnym i odkrywkowym, dla uzupełnienia pełnej oferty dokupuje grupę „Hansen”, a także rozgląda się za innymi podmiotami, wartymi zainteresowania w Polsce i na świecie, wchodzi także w nowe spółki w Chinach, Indonezji, Rosji, Australii. W najbliższym czasie zamierzamy kupić także coś na Bałkanach. Teraz, jak wracam do domu, to syn często mnie pyta: „Tato a jaką fabrykę dzisiaj kupiłeś?”. Ten przełom nie byłby możliwy, gdybyśmy nie znaleźli się na początku naszych przekształceń w jednej grupie z ZZM, gdzie inwestorzy – uprzedni właściciele ZZM, wszystkie zyski lokowali w rozwój swoich fabryk.

- To jest rodzina Jędrzejewskich?

- Tak, to jest rodzina Jędrzejewskich.

- To chyba jakiś ewenement, bo wszystkie znane mi przykłady prywatyzacji z udziałem inwestorów będących osobami fizycznymi na ogół kończyły się w krótszym lub dłuższym przedziale czasu grą na zwyżkę i spieniężaniem aktywów.

- Faktycznie to ewenement w polskich realiach. Po pierwsze właściciele budują swój biznes w oparciu o ludzi, bo jak popatrzymy na wszystkie ich fabryki, w równym stopniu inwestuje się w technologie, maszyny i w otoczenie socjalne. I jeśli inwestorzy budują swój biznes poprzez zakupy, fuzje i tworzenie nowych podmiotów, nie wyciągając kapitałów z tych firm - to ułatwia zadanie. I to jest istotne. To było naszym szczęściem, że znaleźliśmy się w tym miejscu, w tym czasie i w rękach takich ludzi.

- W czasie jak byśmy to uplasowali? To Pański drugi powrót do Kopexu?

- Mniej więcej tak. Jak wróciłem po raz drugi do Kopexu, to kończył się właśnie proces wchodzenia inwestora strategicznego do spółki. Ale już wiedzieliśmy, z kim mamy do czynienia, bo inwestor jasno określił, czego się spodziewa po Kopexie i jego grupie oraz w jakim kierunku rozwoju kapitałowego i organizacyjnego, ale przede wszystkim rozwoju technicznego i technologicznego podąża. Dla Kopexu miało to o tyle duże znaczenie, że opierał się do tej pory przede wszystkim na handlowcach, natomiast brakowało mu inżynierów, którzy znają się na technologii i produkcji. My do grupy wnieśliśmy w wianie umiejętności handlowe i możliwości finansowe, natomiast pozyskaliśmy wiedzę techniczną i technologiczną, mamy do dyspozycji konstruktorów i technologów w fabrykach, co wzmacnia nas w negocjacjach.

- Na łamach lipcowego wydania internetowego miesięcznika „Art of Mining” powiedział Pan, że transakcja odwrotnego przejęcia jest otwarciem drzwi do budowy firmy globalnej, do innego Kopexu niż był do tej pory. Spróbujmy ten język finansów przełożyć na prostsze skojarzenia. To tak jakby córka, przejęła własną matkę i na dodatek stała się dla niej matką...

- Mniej więcej tak...

- Czyli mówiąc obrazowo mamy do czynienia z kazirodztwem plus zapłodnienie in vitro...

- Nie wiem czy tak erotycznych skojarzeń wypada w dzisiejszych czasach używać. Ta transakcja ma dwie ważne przesłanki. Chodziło o to, aby inwestorzy, którzy na giełdzie nabyli akcje Kopexu, mieli pełny obraz sytuacji, bo w poprzednim układzie widzieli tylko sam Kopex, a nie widzieli ZZM czyli tej drugiej, istotnej części grupy. W takiej sytuacji nie można w pełni zaprezentować ani perspektyw ani potencjału takiego podmiotu, jakim jest grupa ZZM-KOPEX. Poprzez to, że wyemitowaliśmy akcje Kopexu nowej serii, a właściciele „Zabrza” w zamian za te akcje przekazali nam akcje „Zabrza”, w tym momencie staliśmy się widoczni na giełdzie jako całość. Tym sposobem nie ma spółki, w której mielibyśmy więcej niż 20 proc. udziałów, a która poprzez rachunek skonsolidowany nie byłaby widoczna dla inwestorów. I nawet gdyby dzisiaj zysk był generowany nie w samym Kopexie, ale w innej spółce grupy, to on w rachunku skonsolidowanym zaistnieje.

- Tam gdzie księgowy zaordynował?

- Tam gdzie właściciel chciał! I wcale to nie musiało być widoczne dla inwestorów. Teraz ta struktura jest przejrzysta. To był pierwszy cel, aby ta grupa była czytelna w każdej postaci dla inwestorów. Drugi cel był taki, aby przy tej okazji pozyskać przez grupę trochę środków finansowych, w tym przede wszystkim na inwestycje i zakupy nowych firm, bo ZZM - aby stać się córką Kopexu - musiało sprzedać najpierw akcje obecnie matki czyli Kopexu

- Przez giełdę, w transakcjach pakietowych?

- W pakietach na giełdzie! Na dzisiaj sprzedano akcje Kopexu za 470 mln zł i pozostał jeszcze do sprzedania pakiet za 150 mln zł.

- Dlaczego tak to podzielono?

- Ponieważ nie wiedzieliśmy, kiedy KNF wyrazi zgodę na te transakcje i to się nam trochę poprzesuwało i ponakładało w czasie ze zwyczajnym walnym zgromadzeniem, które w myśl kodeksu musieliśmy odbyć do końca czerwca, w związku z tym ZZM musiało zatrzymać część akcji aby móc wykonywać prawa głosu na walnym zgromadzeniu, bo inaczej jakieś złe duszki mogłyby nam pokrzyżować plany i szyki.

- Teraz rozumiem, po co zrobiono wcześniej spin dzieląc akcje w proporcji 1:10, by ich wartość nie przekroczyła psychologicznie granicznej ceny 1000 złotych za akcję. Oznacza to pole dla dalszego wzrostu?

- Takie pole istnieje i – może jeszcze nie teraz – ale za jakiś czas, kiedy cena naszych akcji przekroczy 100 złotych – będziemy musieli dokonać jeszcze raz podziału, schodząc w nominale do grosza...

- Ile na tym zarobiliście?

- Przy tej całej transakcji spółka z Zabrza, ale tak naprawdę cała grupa, uzyskała ok. 600 mln zł. Kapitalizacja spółki Kopex dzisiaj wynosi 3,5 do 4 mld zł. Osiągnęliśmy dwa cele poprzez zamianę ról uporządkowania całej grupy czyniąc ją czytelną i transparentną oraz uzyskując pieniądze na rozwój i dalsze zakupy. I tak jak wcześniej już powiedziałem jeśli tylko dostaniemy zgodę UOKiK to kupujemy niemieckiego „Hansena”, spółkę produkującą elementy elektroniki i sterowania do kombajnów i obudów górniczych. Jest to marka niemiecka z bardzo mocno rozwiniętymi interesami w Polsce, na Słowacji, w Czechach, a także w Chinach, RPA, Rosji i na Ukrainie. Nie musimy tej części elektronicznej budować od zera tylko mamy gotową dobrze notowana markę. I to jest także sygnał, że stajemy się firmą globalną. Zwłaszcza, że „Hansen” jest notowany na giełdzie we Frankfurcie, co oczywiście cały czas braliśmy pod uwagę. Bo docelowo chcemy przeprowadzić emisję akcji „Hansena” zarówno na giełdzie we Frankfurcie jak i w Warszawie aby pozyskać środki na dokupienie do tej dywizji, którą będziemy budowali wokół „Hansena”, następnych spółek tego rodzaju. Kolejnym elementem mówiącym o globalizacji Kopexu jest spółka joint venture w Chinach; 50 na 50 w kapitale z przewagą 3 do 2 członków zarządu z naszej strony. W sierpniu br. nasza spółka Shandong Tagao Mining Machines Manufacturing Co. Ltd. w Taian City w prowincji Shandong rozpocznie produkcję zmechanizowanych obudów ścianowych. Naszym partnerem jest chińska firma Xinwen Coal Group Taishan Jianneng Machinery Co Ltd. Na początek zakład opuszczać będzie rocznie 1200 sekcji obudów, które zostały sprzedane na „pniu”. Jedną trzecią elementów do produkcji obudów dostarczać będzie grupa ZZM-KOPEX, głównie będą to skomplikowane podzespoły – stojaki i elementy hydrauliczne. Cała produkcja tej fabryki, która będzie trzy razy większa niż naszego TAGOR będzie skierowana na potrzeby tylko jednego chińskiego zjednoczenia węglowego. I to zjednoczenie mówi aby zwiększyć produkcję z 1200 sekcji - bo tak jest zaprojektowana fabryka - do 2000, bo takie są ich potrzeby. A inne zjednoczenia też sygnalizują swoje zapotrzebowanie. Dlatego też, jeśli to tylko będzie możliwe – i uda się osiągnąć odpowiednią jakość – bo przecież dajemy naszą markę, to chcielibyśmy zwiększyć tę produkcję. Zwłaszcza, że przyrost wydobycia węgla kamiennego zakładany przez Chińczyków wynosi... 20 proc. w skali roku.

- Z tego co słyszałem, to wspólnicy już podzieli przyszłe zyski: po 5 mln euro dywidendy dla każdej ze stron i 5 mln euro na rozwój wspólnej firmy. Czy to nie nazbyt przesadna pewność siebie?

- To mówi o opłacalności inwestowania i produkcji w Chinach.

- W tym roku KOPEX podpisał także kontrakt z francuską firmą Mines de Potasses d’Alsace w Wittelsheim, dotyczący likwidacji istniejącego zakładu górniczego Jego wartość przekracza 40 procent kapitałów własnych spółki. Czy to nie zbyt duże ryzyko?

- Ryzyko zawsze istnieje. Staramy się budować bryłę naszej grupy w ten sposób aby spirala wzrostu wartości spółki gwarantowała możliwość realizacji coraz większych kontraktów. Budujemy także grupę w ten sposób, że nie sam Kopex będzie się zajmował wszystkim, tylko poszczególne dywizje. Jeśli dzisiaj mamy ok. 800 różnych projektów realizowanych rocznie, to gdybym ja, jako prezes, każdemu z nich poświęcił tylko 5 minut, to nie starczyłoby mi czasu. Dlatego już teraz poszczególne decyzje przenieśliśmy na poziom dyrektorów biur czy bezpośrednio do fabryk, a docelowo na poziom poszczególnych branżowych dywizji.

- W wielu sytuacjach polskie firmy zwłaszcza w zakresie budowy kompletnych obiektów przemysłowych, które były kiedyś polską specjalnością przegrywały tylko dlatego, że nie były w stanie zapewnić inwestorowi kredytowania.

- Dzisiaj pieniądze są łatwiej dostępne. Ale też i my znajdujemy się w innej, lepszej sytuacji. Jesteśmy w stanie zapewnić finansowanie projektu nie tylko w Polsce ale także za granicą. A to dlatego też, że nie jesteśmy już prostym, typowym handlowcem. W Serbii realizowaliśmy projekt z kredytu rządowego, podobnie rzecz ma miejsce w Chinach, w ramach kredytu komercyjnego realizowaliśmy także projekt na Ukrainie. Jesteśmy w stanie zabezpieczyć finansowanie tak w kraju jak i za granicą pod warunkiem, że klient ma dobre intencje i dobre papiery.

- Kiedy szedłem do Pana, nie bardzo mogłem uwierzyć, że mam do czynienia z trzecią co do wielkości grupą przemysłową zaplecza górniczego na świecie. W Pańskim gabinecie z trudem mieszczą się trzy osoby.

- Ale to wszystko zmieniamy, jesteśmy w trakcie przebudowy i w jesieni - jak już Pan przyjedzie - to będzie wszystko inaczej wyglądało. Wprawdzie to nie odda wielkości firmy, ale będziemy mieć salę audiowizualną do połączeń z całym światem, sale konferencyjne, ogród zimowy i gabinet z zapleczem stosownej wielkości. Ale nasze zakłady już teraz lepiej wyglądają, zwłaszcza zakład hydrauliki siłowej.

- Dziękuję za rozmowę.




 



Reklama:

Komfortowe apartamenty
"business class"
w centrum Krakowa.
www.fineapartment.pl




PRACA   PRENUMERATA   REKLAMA   WSPÓŁPRACA   ARCHIWUM

Copyright (C) Gigawat Energia 2002
projekt strony i wykonanie: NSS Integrator